tag:blogger.com,1999:blog-49963843470438699932024-03-05T17:16:18.060+01:00Nieznośna lekkość bytuCzłowiek przeżywa wszystko po raz pierwszy i bez przygotowania. To tak, jakby aktor grał przedstawienie bez żadnej próby. Cóż może być warte życie, jeśli pierwsza próba już jest życiem ostatecznym? Dlatego życie zawsze przypomina szkic. Ale nawet szkic nie jest właściwym określeniem, bo szkic to zawsze zarys czegoś, przygotowanie do obrazu, gdy tymczasem szkic, jakim jest nasze życie, to szkic bez obrazu, szkic do czegoś, czego nie będzie.Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.comBlogger186125tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-25679315234875000892024-01-23T14:57:00.004+01:002024-01-23T14:57:46.624+01:00O tym, co wszystkie kobiety wiedzieć powinny, czyli „Potęga kobiecości”<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; line-height: 150%;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; line-height: 150%;"></span></div><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; line-height: 150%;"><br /> „Potęgę kobiecości”
poleciła mi znajoma, która była tą książką zachwycona. Nie opowiadała dlaczego,
po prostu kazała przeczytać. Kilka miesięcy później zdecydowałam się po nią sięgnąć,
bo byłam zaintrygowana, jednak wciąż sceptyczna. Na dziale „rozwój osobisty”
pełno jest tego rodzaju poradników – jak postępować z mężczyznami i tego
typu rzeczy. Nigdy nie brałam tego na serio. Mężczyzna też człowiek – nie
trzeba wielkiej filozofii, żeby się z nim dogadać. Pewnie większość
z nas tak myśli. W relacjach damsko-męskich zdajemy się na własny
osąd i intuicję, ale czy zawsze jest to słuszne?<o:p></o:p></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; line-height: 150%;">„Potęga kobiecości” nie
jest kolejnym wyssanym z palca zestawem złotych rad. Choć wydana już
dwanaście lat temu, wciąż jest aktualna, bo prezentuje niezmienne prawa rządzące
damsko-męskim światem. Wiemy, że związek to nieustanna praca. Pewnie
wielokrotnie zastanawiałyście się, co zrobić, żeby relacja z Waszym
mężczyzną była jak najlepsza i żebyście oboje czerpali z niej jak
najwięcej. Żeby on z biegiem lat wciąż był zafascynowany jak na początku, gdy
byliście <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>tylko Wy, Wasz wspólnie
spędzany czas <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>i nic poza tym nie
było ważne. Napotykamy jednak wiele przeciwności po drodze. Czy jest coś, co <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>może pomóc, by ta wyjątkowa relacja była niezachwiana
i wieczna? <o:p></o:p></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-OWjCM0S6mKwymzSf5o4JOV66HJZ_J9C-A8kG_ut8t6kTN3urvputqoz5E4l5QqVH6W4K6qtsmMq0g-kaPKJlOg2uNoUqaqCjLT0y0EneUz8NcjarKgfMv47GJSPAW1artC2mBb9L6Z9GfhKu7JF98sM9-D65JMXfn7Y1lDb2nN3zpIxKCAyaZKTLTW9V/s1547/IMG_20240123_145423.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1547" data-original-width="1080" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-OWjCM0S6mKwymzSf5o4JOV66HJZ_J9C-A8kG_ut8t6kTN3urvputqoz5E4l5QqVH6W4K6qtsmMq0g-kaPKJlOg2uNoUqaqCjLT0y0EneUz8NcjarKgfMv47GJSPAW1artC2mBb9L6Z9GfhKu7JF98sM9-D65JMXfn7Y1lDb2nN3zpIxKCAyaZKTLTW9V/s320/IMG_20240123_145423.jpg" width="223" /></a></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; line-height: 150%;">Autorka wyleje na Was
kubeł zimnej wody. Zdacie sobie sprawę, że nie wszystko, co złe, musi być winą
mężczyzny. Nikt nie lubi, gdy wytyka nam się błędy i uczy jak mamy postępować,
lubimy się usprawiedliwiać na wszelkie możliwe sposoby. Ale ta książka jest pod
tym względem brutalna. Część z zasad w niej opisanych może jest Wam
znana i oczywista, ale nie potrafiłyście tego nazwać, wyjaśnić i zrozumieć.
Ta książka daje wytłumaczenie. Pozostałe kwestie, które okażą się dla Was nowe
i mogą Wami wstrząsnąć. Możecie się zgodzić lub nie, ale po głębszej
analizie to wszystko ma sens. a nawet jeśli na początku będziecie sceptyczne
jak ja, co szkodzi spróbować? Uświadomiłam sobie jak wiele zależy od nas
samych. Twój mężczyzna jest bardziej wrażliwy, niż Ci się wydaje - potrzebuje
aprobaty, szacunku i docenienia. A czy zawsze słuchasz z uwagą,
co do Ciebie mówi? Wiele problemów ma swoje źródło właśnie w nieskutecznej
komunikacji i braku zrozumienia potrzeb mężczyzny. To tylko jeden z nielicznych
przykładów, które autorka nam zdradza. Zdziwicie się jak wiele jest kwestii,
które Wam mogą wydawać się mało ważne, ale warto się im przyjrzeć i nad
nimi popracować. To, co możemy osiągnąć jest warte tego wysiłku. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; line-height: 150%;">Z pewnością nie jest to
lektura lekka i przyjemna i dużo czasu zajęło mi przebrnięcie przez
nią, ale jestem zadowolona, bo otworzyła mi oczy. Przyjęłam i wzięłam
sobie do serca receptę, którą dostałam w tej lekturze. Daje spokój i nadzieję.
I pozwala świadomie przyjrzeć się naszym codziennym działaniom i zmieniać
się na lepsze. <span style="font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-57118302573633819092023-12-29T15:31:00.003+01:002023-12-29T15:32:22.844+01:00Kto tropi morderców w czwartki?<p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><i><a name="_GoBack"></a></i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%;"><i></i></span></p><blockquote><i><br />„–
Znacie to uczucie, kiedy pierwszy raz patrzy się komuś w oczy i nagle
cały świat trzęsie się w posadach? A ty myślisz: „Ależ tak. Przecież
czekałem na to całe życie”.</i></blockquote><o:p></o:p><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; line-height: 150%;"></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; line-height: 150%;">Jak pewnie się już
domyślacie, chcę Wam dziś opowiedzieć o książce „Morderców tropimy w czwartki”,
która dla mnie samej była niespodzianką. Pierwszy raz miałam okazję sięgnąć po
komedię kryminalną, w dodatku z bohaterami – seniorami w roli
głównej, więc miałam mieszane uczucia. Czy wciągnie mnie taka lektura? Czy nie
będę się nudzić? I muszę przyznać, że mimo początkowego sceptyzmu, cieszę
się, że książka wpadła w moje ręce.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkhe887UEoCH99ShYMA7a-W0PqYBwyGtu0miEwEUj2fNhNxGpKa2rsdVKe5TfQMEjZqZ3ikII4kxq73jYNsLQPY0oUsr3Wy91TEPODzUr2typaqfuWgW2QWwTw0F9Q2P89ki5Rim5AdmDxq6Y5ZdKrJ94OZ_9VTQlcaBPgEYBESI3nu9rK1kdnxU2CD8kr/s3414/IMG_20231229_152823.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="3414" data-original-width="2992" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkhe887UEoCH99ShYMA7a-W0PqYBwyGtu0miEwEUj2fNhNxGpKa2rsdVKe5TfQMEjZqZ3ikII4kxq73jYNsLQPY0oUsr3Wy91TEPODzUr2typaqfuWgW2QWwTw0F9Q2P89ki5Rim5AdmDxq6Y5ZdKrJ94OZ_9VTQlcaBPgEYBESI3nu9rK1kdnxU2CD8kr/s320/IMG_20231229_152823.jpg" width="280" /></a></div><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; line-height: 150%;"> Pozornie spokojne
osiedle Coopers Chase, na którym mieszkają seniorzy, wcale nie jest takie, jak
może nam się wydawać. Ma swoje tajemnice, które mieszkańcy mają dopiero poznać.
Zaś sami mieszkańcy to nie spokojni, ustatkowani ludzie, jak wyobrażamy sobie
ludzi starszych. Tak jak to specyficzne osiedle, oni też mają swoje tajemnice. I lubią
bawić się w rozwiązywanie kryminalnych zagadek. Na dokładkę człowiek
będący właścicielem posiadłości, na której znajduje się pensjonat, planuje nową
inwestycję, zaś w celu jej realizacji będzie musiał dokonać przeniesienia
cmentarza, na którym od setek lat chowani są mieszkańcy tej okolicy. Jego plany
jednak pokrzyżuje morderstwo, a nasi seniorzy będą mieli okazję zająć się
prawdziwą zagadką kryminalną. I to niejedną, bo z czasem zrobi się
jeszcze ciekawiej…<o:p></o:p></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; line-height: 150%;"><i style="font-family: "Times New Roman"; text-align: left; text-indent: 0px;">„Nie umiem kłamać. Potrafię dochować tajemnicy, dopóki ktoś mnie o nią nie zapyta.”</i></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; line-height: 150%;">Muszę przyznać że
nudziłam się na początku czytania. Choć książka miała być komedią, nie
śmieszyła mnie w ogóle. Poza jednym morderstwem, praktycznie nie ma tam
akcji i fabuła bardzo się wlecze. Z czasem jednak, nawet nie zdając
sobie z tego sprawy, wciągnęłam się w tę książkę tak, że gdy
myślałam, że ją zgubiłam, żal mi było, porzucić tę historię bez poznania
zakończenia, więc zaplanowałam zakup nowej. Na szczęście nie było takiej
potrzeby. Nawet nie wiem, w którym momencie się do tej książki
przekonałam. Z czasem bohaterowie stali się dla mnie bardziej
realistyczni, gdy zagłębiałam się w historię, a było kilka momentów,
które mnie mocno poruszyły. I ze strony na stronę robiło się coraz
ciekawiej, dochodziło więcej wątków, nad których ciągiem dalszym myślałam. W końcu
zdałam sobie sprawę, że nie spocznę, póki nie poznam zakończenia.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
</p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; line-height: 150%;">Jeśli zastanawiacie
się, czy warto po nią sięgnąć, to ja jestem na tak. Choć początek nie zachwyca
i zajęło mi trochę czasu, zanim się wciągnęłam na dobre, to wiele z tej
książki można wyciągnąć. Lektura czasem wywoła uśmiech, a innym razem głęboko
wzruszy, a myślę, że o to właśnie chodzi. Książka ma też w sobie
wiele mądrości – uczy nas przede wszystkim, że mamy jedno życie i trzeba
je przeżyć tak, jak nam podpowiada serce. <span style="font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></p><p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-47939140671692966782023-11-20T14:44:00.003+01:002023-11-20T17:22:44.888+01:00Jak skutecznie rozwalić związek, czyli „Poradnik antyzwiązkowy”<p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><a name="_GoBack"></a><span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> </span><span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Nieprzypadkowo w moje
ręce wpadł „Poradnik antyzwiązkowy” Ojca Adama Szustaka. Gdy tylko dowiedziałam
się o premierze, od razu ją zamówiłam. Nie tylko dlatego, że interesuje
mnie ta tematyka. Byłam ciekawa, co autor ma na ten temat do przekazania nam.<o:p></o:p></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span>Zacznijmy więc od słowa
wstępu o autorze. Odkąd przypadkiem spotkałam go, gdy prowadził rekolekcje
dla studentów w olsztyńskim Kortowie, można powiedzieć z uwagą śledzę
jego działalność. Chyba nikt nie wyobraża sobie, żeby rekolekcje prowadził
stand-uper. A wtedy tak właśnie się czułam. Wtedy jeszcze nie znałam
człowieka, po prostu poszłam na mszę, a kościół tak wypełniony, że ledwo
się wcisnęłam i myślę, co się dzieje. Zrozumiałam, jak zaczął mówić. Nawet
nie sposób to opisać, ale pierwszy raz widziałam ludzi, tłumy ludzi,
słuchających z taką uwagą, a przede wszystkim – dobrze się bawiących
podczas mszy. To „naprawianie serca”, bo takie wymyślił hasło przewodnie –
„Operacja na otwartym sercu” - trwało trzy dni. I po tych trzech dniach
zaczęłam tęsknić za tymi radosnymi wieczornymi zebraniami, a Ojciec Adam
pojechał dalej poruszać ludzkie serca.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">A teraz postaram się
w miarę obiektywnie opowiedzieć, co przeczytałam i czy warto wydać
pieniądze na tę książkę. I muszę powiedzieć, że na początku się bardzo
rozczarowałam. W moim wyobrażeniu książką mająca tytuł „Poradnik
antyzwiązkowy” powinna być co najmniej pięciusetstronicowym wywodem, tymczasem
dostałam książkę niedużych rozmiarów. Czy w tym przypadku mniej znaczy
więcej?<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh27cdVXCCSfGb8vXjQpSaCE8uCpwaitN_XK6xDtVfZAEQCPenDAYb-m4t035V69BGXNKpygjlWbn3kkKYtkCv-0U2E2EmzZ5pk7IKJzNZVpqvfCtr72KAIB_Dx7TswdtfaeeMPfuraTt9Q3z3ozYpdtZ0yq6LeNwuyl7-r9GA42o7bE0scyb9b8Q7A6_zQ/s4000/IMG_20231115_121819.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="4000" data-original-width="2992" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh27cdVXCCSfGb8vXjQpSaCE8uCpwaitN_XK6xDtVfZAEQCPenDAYb-m4t035V69BGXNKpygjlWbn3kkKYtkCv-0U2E2EmzZ5pk7IKJzNZVpqvfCtr72KAIB_Dx7TswdtfaeeMPfuraTt9Q3z3ozYpdtZ0yq6LeNwuyl7-r9GA42o7bE0scyb9b8Q7A6_zQ/w299-h400/IMG_20231115_121819.jpg" width="299" /></a><span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wiem, co teraz myślicie
– na temat związków mówi się dużo, różnych pseudonaukowych artykułów jest
multum i każdy z nas może uważać się za dobrego doradcę w tej
kwestii, tylko dlaczego tylu z nas jest samotnych? Dlaczego małżeństwa się
rozpadają? Czemu mimo całej naszej wiedzy nie potrafimy zaradzić problemom
swojego życia codziennego? Choć pełno jest teoretyków i doradców, dlaczego
tak trudno nam budować wartościowe relacje? Pierwszą kwestią, która zostanie
poruszona to ludzka niedojrzałość, czyli krótko mówiąc braki miłości i uwagi,
które przekładają się na błędy w budowaniu relacji. Zatem czego nie robić,
czy może zgodnie z tytułem co robić, żeby zniszczyć swój związek? Oj, nie
będzie to lektura lekka i przyjemna. Czułam się trochę jak na polu
minowym. A nóż zaraz dowiem się czegoś, co przekreśli mój
związek? <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Książka choć napisana
prostym i przystępnym językiem nie była łatwa w odbiorze. Bo kto
z nas lubi, gdy wytyka mu się błędy? Z drugiej strony zaś możemy ją
traktować jako swego rodzaju drogowskaz Autor jasno i wyraźnie określa, co
robić, by zbudować satysfakcjonującą, głęboką relację, a później, co
robić, by ją zepsuć. Pierwsze rozdziały dotyczą związków w fazie
początkowej albo dopiero poszukiwania partnera – autor zaznacza, na co warto
zwrócić uwagę. Kolejne dotyczą niedojrzałych zachowań zarówno u kobiet
i mężczyzn. Ostatnie - najmocniejsze, dotyczą tego, co robić, by zniszczyć
zbudowany już związek, czyli jak stracić męża lub żonę. Byłam zaskoczona jak
wiele z tych zachowań dotyczy nas na co dzień. I choć wydają się
drobne i nic nie znaczące, mogą być początkiem poważnego rozłamu w relacji. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Dochodzimy do
zasadniczej kwestii - czy warto poświęcić czas na tę lekturę. Powiem szczerze,
że wyobrażając sobie kompletny i wyczerpujący poradnik związkowy, czy też
antyzwiązkowy, spodziewałam się więcej treści, więc nieco się rozczarowałam.
Ale po głębszym zastanowieniu, czy sama bym dodała do tej treści coś jeszcze,
stwierdziłam, że autor poruszył po prostu pokrótce najistotniejsze kwestie
w taki sposób, by dotrzeć do każdego czytelnika. I kto wie, może to
wystarczy, by zbudować zdrowy związek? Pewna nie jestem, ale na pewno książka
daje nam świeżą perspektywę, z której możemy spojrzeć na swoją codzienność
i większą świadomość swoich zachowań. Warto w tym kluczu spojrzeć na
swoją relację i być może w trudnych momentach w tej relacji wrócić do
tej treści i poszukać przyczyny. Zatem na Waszym miejscu nie przeszłabym
obok tej książki obojętnie.<o:p style="font-size: 12pt;"></o:p></span></p><p class="MsoNormal"><b><br /></b></p><p class="MsoNormal"><b>Moja ocena: 10/10</b></p><p class="MsoNormal">Adam Szustak, <i>Poradnik antyzwiązkowy</i></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Ilość stron: 150<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Wydawnictwo: Niezła Fundacja<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span></p><p class="MsoNormal">Data premiery: 9.11.2023</p><p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-86351913572805906312023-10-26T19:14:00.001+02:002023-10-26T19:14:34.477+02:00Wystarczy jeden mały sekret, żeby twoje życie rozsypało się jak domek z kart…<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"></span></p><blockquote><i><br />„(…) to, że ktoś wygląda jak potwór, wcale nie oznacza,
że musi nim być. a to, że ktoś tak nie wygląda, niekoniecznie oznacza, że
nim nie jest.”</i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;">Też tak macie czasem, że odkładacie książkę, bo Was nudzi,
a za drugim podejściem okazuje się strzałem w dziesiątkę? Może
czasami po prostu trzeba trafić na odpowiedni moment. Tak właśnie było u mnie
z „Małymi sekretami”. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;">Wystarczy jeden mały sekret, żeby twoje życie rozsypało się
jak domek z kart… Zastanowiło mnie to stwierdzenie. Bo sekrety są jak
wskazuje tytuł małe i niepozorne. Co poszło nie tak? Czemu czteroletnie
dziecko zaginęło z dnia na dzień bez wieści? w dodatku tuż przed
świętami Bożego Narodzenia… Życie bywa okrutne. Nawet nie chcę sobie wyobrażać,
co mogą czuć rodzice, którzy za to wszystko obwiniają siebie. Kiedy coś już
zacznie się sypać, to na wszystkich płaszczyznach – zdrada, problemy w relacji
małżeńskiej, żadnych wieści o dziecku i żadnej pomocy. Jak długo
można żyć nadzieją? <o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjaRBxqBVMyBJnDSU_SOCD6c__E_nVz7_faVkqj3PkQaPcbBYVmKsP37x2VuevhaLSx0X_u8rED9ebaj7JcNXorjgEs0A3-HtO-AGmabrIvSOquXQQFrNu8Ku8QIR5HcBdx_6I9Q6kDgMklRehVHUgrkgJtTjf3KTy4dJBP3xZOtTDgQnqf9-Y11-qPawm/s1080/IMG_20231026_160046.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="863" data-original-width="1080" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjaRBxqBVMyBJnDSU_SOCD6c__E_nVz7_faVkqj3PkQaPcbBYVmKsP37x2VuevhaLSx0X_u8rED9ebaj7JcNXorjgEs0A3-HtO-AGmabrIvSOquXQQFrNu8Ku8QIR5HcBdx_6I9Q6kDgMklRehVHUgrkgJtTjf3KTy4dJBP3xZOtTDgQnqf9-Y11-qPawm/w400-h320/IMG_20231026_160046.jpg" width="400" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"></span></p><blockquote><i>„– Wiesz, jak to jest mieć dziecko? – spytała ją kiedyś mama,
gdy Kenzie miała osiem lat. Poprosiła mamę, żeby pozwoliła jej przenocować u
najlepszej przyjaciółki Bekki. – To tak, jakby twoje serce wychodziło z domu na
dwóch nogach, delikatne i bezbronne. Przerażająca sprawa.”</i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;">Czy zgodnie z tym, co napisano na okładce – tej książki się
nie czyta, tylko nią się oddycha? Tak, bez dwóch zdań. Akcja toczy się dynamicznie,
autorka nie daje nam chwili do namysłu, tylko z rozmysłem dawkuje kolejną
porcję wrażeń. Portrety bohaterów są tak przekonujące, że jednym się współczuje,
jest z nimi całym sercem i z niecierpliwością czeka na rozwój
wydarzeń, innych zaś się nienawidzi i odczuwa satysfakcję, gdy coś idzie
na ich niekorzyść. Cierpliwie czekałam, a na koniec dostałam taką
emocjonalną bombę, jak jeszcze nigdy. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się płakać
podczas lektury. Jeśli miałabym sięgnąć po kolejne książki tej autorki, mogę
zrobić to w ciemno. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;">Czy polecam? Uzasadnienie już będzie zbędne. Książka bardzo
do mnie trafiła. Jestem wdzięczna autorce za taką lekcję. Pokazuje nam jak
kruche jest ludzkie życie, jak bardzo powinniśmy być wdzięczni, za to, że nasze
ukochane osoby są obok, bo nie wiemy, kiedy ich zabraknie. a nie zawsze
potrafimy docenić to, że możemy tak po prostu spędzić razem czas. Dlatego musimy
doceniać każdą chwilę jak ostatnią. <span style="font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-83651831207832046362023-10-05T16:31:00.003+02:002023-10-05T16:31:29.620+02:00 Masz w sobie coś, co nigdy się nie narodziło i nigdy nie umrze - czym jest podświadomość?<p></p><blockquote><br /> <i> <span style="text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">Masz
w sobie coś, co nigdy się nie narodziło i nigdy nie umrze. Woda tego nie
zmoczy, ogień nie spali, wicher nie zdmuchnie.</span></i></blockquote><span style="text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"></span><p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></p><p><span style="text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"> Bardzo dawno mnie tu nie było. w grudniu minie dwa lata.
Brakowało mi czasu i trochę też motywacji, ale postanowiłam wrócić do Was
i do pisania, bo chciałabym opowiedzieć o kolejnej książce -
przeczytanej po bardzo długiej przerwie. Też tak macie, że książka „dopada"
Was czasem z zaskoczenia? Ja miałam jechać w podróż pociągiem, poszłam do
sklepu po coś do picia i ona z półki do mnie wołała. Przeczytałam
opis i nie zastanawiając się długo, stwierdziłam, że będzie moja. Czy mój
wybór był słuszny?</span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"></p><blockquote><span style="line-height: 115%;"><i>Nie
możesz na zawsze zatrzymać bliskich przy sobie. Zostali ci wypożyczeni przez
Boga i muszą iść dalej. (…). Twoje dzieci nie należą do ciebie. Bóg posyła
je do ciebie, ale nie zatrzymują się u ciebie na zawsze. Dziecko, które
żyło godzinę albo które urodziło się martwe, nadal żyje i dźwięczy
chwalebną nutą w wielkiej symfonii stworzenia.</i><o:p></o:p></span></blockquote><p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 115%;">„Percepcja
psychiczna" to książka z zakresu rozwoju duchowego. Jest to tegoroczna
pozycja Josepha Murphy'ego, który jest autorem m. in. „Potęgi podświadomości".
Bardzo szybko przeczytałam kilka pierwszych rozdziałów, ale potem zniechęciłam
się, zaczęło być nudno. Po przerwie dałam tej książce drugą szansę i nie
żałuję. Choć od dawna interesuję się psychologią, działaniem mózgu i powstawaniem
snów, książka dotycząca mechanizmu działania podświadomości wpadła pierwszy raz
w moje ręce. Czy jesteście w stanie uwierzyć w to, że istnieje
coś więcej niż jesteśmy w stanie dostrzec naszymi zmysłami? Czy poza
racjonalnym myśleniem, jest coś, czemu warto się przyjrzeć? Okazuje się, że
tak, zaskakująco duża ilość naszych codziennych zmartwień może zostać
rozwiązana właśnie przy pomocy tytułowej podświadomości. Czym jest podświadomość
zgodnie z definicją, którą zawiera w sobie ta lektura? Określiłabym ją jako
część naszego umysłu podatną na sugestie naszej świadomości i jednocześnie
mogącą zdziałać o wiele więcej niż jesteśmy w stanie objąć ludzkim
rozumem. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span><o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLpluqQ6F9UVRVBBSyzTet7KTxV1MCHnVJDQjh11pnE5UOdYaxMIt-NzcUgFuO9EmBoGq2zosCD0lQSUlepgkMijxr5v-pi5lgjBaaaEycy49v_M2Hk8AM_dG05LvLcV6K4S6CxqjHZs_UQQim2EVNKNNIcpeiBNXmX9OLbJKb1eMoN5wpvkZj6geS6RaB/s1362/IMG_20231005_162846.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1362" data-original-width="1080" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLpluqQ6F9UVRVBBSyzTet7KTxV1MCHnVJDQjh11pnE5UOdYaxMIt-NzcUgFuO9EmBoGq2zosCD0lQSUlepgkMijxr5v-pi5lgjBaaaEycy49v_M2Hk8AM_dG05LvLcV6K4S6CxqjHZs_UQQim2EVNKNNIcpeiBNXmX9OLbJKb1eMoN5wpvkZj6geS6RaB/s320/IMG_20231005_162846.jpg" width="254" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 115%;">Mniej
więcej w połowie lektury stwierdziłam, że nie chcę tego już czytać, bo po
postu nie jestem w stanie uwierzyć w to, co autor pisze. Gdy jednak
dałam mu drugą szansę i nabrałam nieco dystansu, udało mi się przekonać do
tej książki, a nawet uznałam ją za bardzo wartościową i poszerzającą
horyzonty. Autor ma bardzo obrazowy styl pisania i podaje mnóstwo
ciekawych przykładów na potwierdzenie opisanych przez siebie teorii. Książka ta
wbrew pozorom nie jest tylko abstrakcyjną teorią, tematyka podświadomości
bowiem dotyka wielu sfer naszego codziennego życia, a znajomość mechanizmu
jej działania, pozwala osiągnąć wiele korzyści. Szczególnie zaciekawiła mnie
wypowiedź autora w kwestii wychowania dzieci, ale poruszył też inne
istotne kwestie, w których świadomość postrzegania pozazmysłowego może nam
naprawdę pomóc.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 115%;">Jeśli
choć trochę Was zaciekawiłam, to zachęcam do sięgnięcia po lekturę. Znacznie
zmienia sposób patrzenia na wiele rzeczy. Może komuś dzięki niej uda się
zajrzeć do swojego wnętrza i wydobyć to, co od zawsze się tego domagało?<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 115%;"><o:p> </o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="text-indent: 35.45pt;">To
tyle jeśli chodzi o lekturę. Szykuję dla Was kilka nowości – nowych
tematów na blogu, ale na razie nie będę za wiele zdradzać. Niech to będzie niespodzianka.</span></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-4431827387151669692021-12-26T17:08:00.010+01:002021-12-26T22:50:29.657+01:00"Czy spotkałaś dziś Mikołaja?", czyli Żabkowe opowieści #5<div class="OutlineElement Ltr BCX2 SCXW5524555" style="direction: ltr;"><p class="Paragraph SCXW5524555 BCX2" style="background-color: transparent; color: windowtext; font-style: normal; font-weight: normal; margin-left: 0px; margin-right: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; text-align: justify; text-indent: 37px; vertical-align: baseline;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;"><span><span class="TextRun SCXW5524555 BCX2" data-contrast="auto" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" lang="PL-PL" style="line-height: 28.5px;"><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">Są dni, kiedy zwyczajnie mamy wszystkiego dosyć. Gdy mamy ochotę zamknąć się w pokoju, zostać w</span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2"> </span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">łóżku
z kocem, książką i dobrą kawą i nie wychodzić z niego przez cały dzień.
Z pewnością każdy z nas ma takie gorsze dni, gdy energii do działania
po prostu nie ma, ale też każdy z nas inaczej sobie z nimi radzi. Jeden z
klientów zdradził mi swoją receptę, co robić, gdy ma się zły dzień. A</span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2"> </span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">co mi daje siłę do działania w takich momentach?</span></span><span class="EOP SCXW5524555 BCX2" data-ccp-props="{"201341983":0,"335551550":6,"335551620":6,"335559731":567,"335559739":160,"335559740":360}" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" style="line-height: 28.5px;"> </span></span></span></span></p></div><div class="OutlineElement Ltr BCX2 SCXW5524555" style="direction: ltr;"><p class="Paragraph SCXW5524555 BCX2" style="background-color: transparent; color: windowtext; font-style: normal; font-weight: normal; margin-left: 0px; margin-right: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; text-align: justify; text-indent: 37px; vertical-align: baseline;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;"><span><span class="TextRun SCXW5524555 BCX2" data-contrast="auto" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" lang="PL-PL" style="line-height: 28.5px;"><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">Myśl,
że w mojej pracy być może też spotkam kogoś, kto będzie miał równie zły
dzień jak ja i będzie potrzebował właśnie mojej pomocy, bo nikt inny
nie będzie w stanie tego zrobić. Miałam ostatnio taki przypadek. Chłopak
przyszedł kupić wodę, przy okazji zauważył, że mamy w sprzedaży białe </span><span class="SpellingError SCXW5524555 BCX2">Snickersy</span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">,
co go niezwykle zadowoliło. Zapytał jak długo jeszcze będą dostępne, po
czym bez dłuższego namysłu położył mi na ladzie siedem sztuk. </span><span class="ContextualSpellingAndGrammarError SCXW5524555 BCX2">,,</span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">Pani
się śmieje, ale one są naprawdę dobre - powiedział. - Ja ogólnie
słodyczy nie jadam, ale to edycja limitowana. Zawsze jak widzę gdzieś
białe </span><span class="SpellingError SCXW5524555 BCX2">Snickersy</span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">,
to biorę większą ilość, chowam sobie do szuflady i jak mam gorsze dni,
tak jak dzisiaj, to sobie jednego wyjmuję". Stwierdziłam, że to dobry
pomysł, po czym sama też kupiłam kilka. Zrobiło mi się ciepło na </span><span class="SpellingError SCXW5524555 BCX2">serduchu</span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">, że mogłam komuś pomóc, nawet jeśli to oznacza zwykłe sprzedanie </span><span class="SpellingError SCXW5524555 BCX2">Snickersa</span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">. Czasem nawet jeden biały </span><span class="SpellingError SCXW5524555 BCX2">Snickers</span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2"> może poprawić komuś zły dzień. </span></span><span class="EOP SCXW5524555 BCX2" data-ccp-props="{"201341983":0,"335551550":6,"335551620":6,"335559731":567,"335559739":160,"335559740":360}" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" style="line-height: 28.5px;"> </span></span></span></span></p></div><div class="OutlineElement Ltr BCX2 SCXW5524555" style="direction: ltr;"><p class="Paragraph SCXW5524555 BCX2" style="background-color: transparent; color: windowtext; font-style: normal; font-weight: normal; margin-left: 0px; margin-right: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; text-align: justify; text-indent: 37px; vertical-align: baseline;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;"><span><span class="TextRun SCXW5524555 BCX2" data-contrast="auto" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" lang="PL-PL" style="line-height: 28.5px;"><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">Czasami
również spotkam kogoś, kto jest rozczarowany albo wręcz przeciwnie -
zadowolony z czegoś i właśnie ze mną zechce się tym podzielić. Jeden
klient przy okazji zakupów, przypomniał sobie, że jego syn napisał list
do Mikołaja, co stanowi dla niego kłopot. "A wie pani, że mój syn w tym
roku napisał list do Mikołaja? Ale dzisiaj jest dwudziesty, a napisał z
datą osiemnastego, taki cwany. No i jak tu teraz z tego wybrnąć, co mu
kupić?"</span></span><span class="EOP SCXW5524555 BCX2" data-ccp-props="{"201341983":0,"335551550":6,"335551620":6,"335559731":567,"335559739":160,"335559740":360}" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" style="line-height: 28.5px;"> </span></span></span></span></p></div><div class="OutlineElement Ltr BCX2 SCXW5524555" style="direction: ltr;"><p class="Paragraph SCXW5524555 BCX2" style="background-color: transparent; color: windowtext; font-style: normal; font-weight: normal; margin-left: 0px; margin-right: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; text-align: justify; text-indent: 37px; vertical-align: baseline;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;"><span><span class="TextRun SCXW5524555 BCX2" data-contrast="auto" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" lang="PL-PL" style="line-height: 28.5px;"><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">Inny
z kolei przyszedł i poprosił o całą kratę piwa EB. Lekko skonsternowana,
bo to moja pierwsza taka transakcja w ciągu całej kariery, mówię, że nie
będę miała całej, tylko pół, po czym zaczęłam jeszcze zgarniać całą
zawartość z półki, ale całej kraty i tak nie wypełniłam, więc zapytałam,
czy mam ją dopełnić innym piwem. Na co on odpowiada: "Pewnie, dołoży
pani jeszcze kilka butelek Żywca, bo szwagier bardzo lubi piwo.</span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">”</span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">
Zadowolona, że tym samym uszczęśliwię nie tylko mojego klienta, ale i
jego szwagra, sprzedałam mu kratę piwa jednocześnie dokonując zwrotu
butelek, które przyniósł na wymianę i zamknęłam paragon, pewna, że to
już wszystko. Klient jednak zapytał, czy doliczyłam kaucję za skrzynkę.
Oczywiście nie zrobiłam tego, bo to pierwsza moja taka transakcja.
Dzwonię do szefowej, żeby mi </span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">powiedziała,</span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">
jak to zrobić, po czym wyszukałam w systemie kasowym produkt
"transporter żywiec" i dodaję go do paragonu, a system pokazuje mi
komunikat o treści: "opakowanie nie może rozpoczynać paragonu". Czytam
go na głos, a szefowa rozbawiona mówi, że najpierw muszę nabić piwo a
dopiero transporter. </span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">Szkoda, że nie wiedziałam tego, zanim sprzedałam to piwo. </span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">Mimo wszystko udało się dokończyć zakupy. </span></span><span class="EOP SCXW5524555 BCX2" data-ccp-props="{"201341983":0,"335551550":6,"335551620":6,"335559731":567,"335559739":160,"335559740":360}" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" style="line-height: 28.5px;"> </span></span></span></span></p></div><div class="OutlineElement Ltr BCX2 SCXW5524555" style="direction: ltr;"><p class="Paragraph SCXW5524555 BCX2" style="background-color: transparent; color: windowtext; font-style: normal; font-weight: normal; margin-left: 0px; margin-right: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; text-align: justify; text-indent: 37px; vertical-align: baseline;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;"><span><span class="TextRun SCXW5524555 BCX2" data-contrast="auto" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" lang="PL-PL" style="line-height: 28.5px;"><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">Gdy
dzień przed wigilią skończyłam zmianę, znajomy zapytał mnie, czy
spotkałam dziś Mikołaja. On tego dnia w drodze do pracy spotkał Mikołaja
i dostał lizaka. Przez chwilę zrobiło mi się przykro, gdy pomyślałam
sobie o tym ciężkim dniu. W tym czasie większość ludzi jest już w domach i są zajęci przygotowaniami do świąt, a do sklepu
wpadają tylko, gdy czegoś jeszcze zabraknie. Taka cisza jest dość
przygnębiająca, bo lubię codzienny rozgardiasz, ale zapewne każdy
wieczór przed wigilią tak wygląda. Mikołaja może nie spotkałam, ale czy
naprawdę nie spotkało mnie tego dnia nic dobrego? Spotkałam chłopaka,
który zdradził mi swój sposób na gorsze dni. Spotkałam ludzi, którzy nie
zapomnieli złożyć mi świątecznych życzeń. Niektórzy </span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">zapytali,</span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">
jak mija dzień, czy zwyczajnie się uśmiechnęli. Choć może to nic
wielkiego, utwierdza mnie w przekonaniu, że to, co robię jest potrzebne, mimo że czasami zwyczajnie brakuje mi energii. Zaś na pytanie czy
spotkałam Mikołaja, mogę śmiało odpowiedzieć, że tak. </span></span><span class="EOP SCXW5524555 BCX2" data-ccp-props="{"201341983":0,"335551550":6,"335551620":6,"335559731":567,"335559739":160,"335559740":360}" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" style="line-height: 28.5px;"> </span></span></span></span></p></div><div class="OutlineElement Ltr BCX2 SCXW5524555" style="direction: ltr;"><p class="Paragraph SCXW5524555 BCX2" style="background-color: transparent; color: windowtext; font-style: normal; font-weight: normal; margin-left: 0px; margin-right: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; text-align: justify; text-indent: 37px; vertical-align: baseline;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;"><span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjXl1Frg0EcW6Js-fyI02XX_yZCWy9Hzu8S3fepu6d5OITLCUuE9nb-eR59kLImi5QXn1ZajzJiYlpv1xF28MGE5z9cRvCAqAhK9QQnMJtisrHzh-MV802EE32KIn1CwSOF06HSoVPQKc4m-0z5fN8oB7y5q8bgTC21q7qDtj362kfE4Q1cV_ujyIARgg=s3561" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="3561" data-original-width="2149" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjXl1Frg0EcW6Js-fyI02XX_yZCWy9Hzu8S3fepu6d5OITLCUuE9nb-eR59kLImi5QXn1ZajzJiYlpv1xF28MGE5z9cRvCAqAhK9QQnMJtisrHzh-MV802EE32KIn1CwSOF06HSoVPQKc4m-0z5fN8oB7y5q8bgTC21q7qDtj362kfE4Q1cV_ujyIARgg=s320" width="193" /></a><span class="TextRun SCXW5524555 BCX2" data-contrast="auto" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" lang="PL-PL" style="line-height: 28.5px;"><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">Bo
czy tylko Mikołaj może robić dobre uczynki? Czy tylko Mikołaj jest
odpowiedzialny za wywoływanie radości i tylko raz w roku? Czemu na co
dzień nie zawsze pamiętamy o tym, żeby być życzliwym dla innych, ale w
ten wigilijny wieczór wszystko się zmienia? Zastanawialiście się kiedyś,
dlaczego tak jest? Dlaczego w tej jeden wieczór w roku wszystkie urazy i
spory przestają mieć znaczenie i jest w nas tyle chęci niesienia dobra,
że nie wiemy jak sobie z tym poradzić? Za to właśnie lubię święta. Ale
czy na co dzień nie moglibyśmy przyjąć podobnej postawy? I choć nie
ubieramy choinki codziennie, a Mikołaj pracuje </span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">niestety </span><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">tylko
raz w roku, może da się zrobić coś, by ludzie wokół nas czuli się
wyjątkowo każdego dnia, a nie tylko przez jeden wieczór w roku? Myślę,
że każdy z nas może postarać się zastąpić Mikołaja.</span></span><span class="EOP SCXW5524555 BCX2" data-ccp-props="{"201341983":0,"335551550":6,"335551620":6,"335559731":567,"335559739":160,"335559740":360}" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" style="line-height: 28.5px;"> </span></span></span></span></p></div><div class="OutlineElement Ltr BCX2 SCXW5524555" style="direction: ltr;"><p class="Paragraph SCXW5524555 BCX2" style="background-color: transparent; color: windowtext; font-style: normal; font-weight: normal; margin-left: 0px; margin-right: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; text-align: justify; text-indent: 37px; vertical-align: baseline;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;"><span><span class="TextRun SCXW5524555 BCX2" data-contrast="auto" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" lang="PL-PL" style="line-height: 28.5px;"><span class="NormalTextRun SCXW5524555 BCX2">Mam
jeszcze mnóstwo śmiesznych i mniej śmiesznych historii z Żabki, bo jak
zwykli mawiać pracownicy - kto w Żabce pracuje, ten w cyrku się nie
śmieje. Dziś jednak trochę bardziej na poważnie chciałam. Wesołych świąt
i wszystkiego dobrego w nowym roku, kochani!</span></span></span></span></span></p><span class="EOP SCXW5524555 BCX2" data-ccp-props="{"201341983":0,"335551550":6,"335551620":6,"335559731":567,"335559739":160,"335559740":360}" face="Calibri, "Calibri_EmbeddedFont", "Calibri_MSFontService", sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 28.5px;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;"><span> </span></span></span><br /></span><p></p></div>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-17542565529586533322021-09-15T16:23:00.003+02:002021-09-17T10:19:42.683+02:00Nie liczy się prawda, tylko to, kto najgłośniej krzyczy<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><blockquote><div style="text-align: justify;"><i>Przez całą podróż samochodem zastanawiam się, co jeszcze
skrywa przede mną Paweł. Nasz związek uświadomił mi, że nigdy do końca nie
znamy drugiej osoby. Wiemy tyle, ile nam zdradzi. Pozostaje jedynie liczyć na
to, że będzie miała dobre intencje.</i></div></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Kolejna książka autora, na którego zawsze można liczyć.
Marcel Moss jest znany z tego, że lubi zaskakiwać i szokować
czytelnika. Staram się być z jego książkami na bieżąco. Byłam ciekawa, co
wymyślił tym razem. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wracamy do bohaterów, których poznaliśmy w dwóch
poprzednich częściach. Michał i jego żona Agata, która znęca się nad nim
fizycznie i psychicznie. Wydaje się, że nigdy się od niej nie uwolni.
Pojawia się jednak szansa, a on nie zawaha się jej wykorzystać. Poznajemy
również przeszłość Agaty i dowiadujemy się rzeczy, które dosłownie wbijają
w fotel. Z kolei Anita, by<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>spłacić swoje długi angażuje się w płatną działalność hejterską
w internecie. Nie ujdzie jej to jednak bezkarnie – pojawiają się kłopoty, które
powodują, że ma ochotę się wycofać, ale jest już za późno...<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><blockquote><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsBa3xj8b6ubVEFGGpjVzjls2rtOYZ_sicx3nJCPuNXbLliWYJE83DrmNi2sslBNSEjxiDfkn_edaURXuDFV06WhBgoHz2yr2cZn6pyMtdXMQuO_gxOWZcj8R0OBbtpkZDieWe8ex9K1vg/s2048/IMG_20210912_112447.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1487" data-original-width="2048" height="464" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsBa3xj8b6ubVEFGGpjVzjls2rtOYZ_sicx3nJCPuNXbLliWYJE83DrmNi2sslBNSEjxiDfkn_edaURXuDFV06WhBgoHz2yr2cZn6pyMtdXMQuO_gxOWZcj8R0OBbtpkZDieWe8ex9K1vg/w640-h464/IMG_20210912_112447.jpg" width="640" /></a></div><i>Uznałam, że powinniście o tym wiedzieć. Nic nie jest
takie, jak się wydaje. Szczęśliwi ludzie noszą maski, pod którymi skrywają
rozpacz. Bogacze chwalący się na Instagramie idealnym życiem tak naprawdę ledwo
wiążą koniec z końcem i próbują tworzyć pozory, by wyleczyć się
z kompleksów. Wspaniała żona, która przy innych wydaje się wręcz idealną
osobą, za zamkniętymi drzwiami przemienia się w prawdziwą diablicę.</i></div></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Co dobrego mogę powiedzieć o tej książce? Niestety
niewiele. Na samym początku miałam ochotę ją rzucić i już nie wracać do
czytania. O ile w początkowych częściach losy bohaterów jeszcze
wzbudzały we mnie jakiekolwiek emocje, to tutaj tego brakowało. Z każdą
kolejną książką coraz mniej jestem przekonana do twórczości tego autora.
Postaci wydają się karykaturalnie przerysowane i nieciekawe. Styl nie robi
wrażenia. Fabuła nieznośnie się wlecze. Mniej więcej do połowy zastanawiałam
się, czy warto w to dalej brnąć. Jednak cieszę się, że dotrwałam do końca,
bo pod koniec wreszcie zaczyna się coś dziać. Końcówka Was zmiażdży i wbije
w fotel. Szkoda tylko, że cała powieść tak nie skupiła mojej uwagi jak jej
zakończenie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Czy warto? Wymagającym czytelnikom, bo do takich się
zaliczam, może nie przypaść do gustu. Choć druga połowa i zakończenie są
zdecydowanie ciekawsze niż początek, to nie rekompensuje to nudnego początku.
Zupełnie nie przekonał mnie też wątek hejtowania w internecie za
pieniądze, na którym opierała się ta powieść. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br /></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Moja ocena: 5/10</b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Marcel Moss, Nie krzycz<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ilość stron: 367<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wydawnictwo Filia<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Data premiery: 28.10.2020<o:p></o:p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-45813357998342818042021-09-03T13:51:00.009+02:002021-09-04T08:50:31.246+02:00O tym, jak uratowałam ludzkość, czyli Żabkowe opowieści #4<p style="text-align: justify;"> Wydawać by się mogło, że praca w sklepie nie ma w sobie
nic nadzwyczajnego. Codziennie te same obowiązki, ci sami klienci, z czasem
wszystko staje się monotonne. Nic bardziej mylnego. Nie w Żabce. Tam, gdy
myślisz, że żadne wyzwanie cię już nie zaskoczy, zawsze wydarzy się coś, co
trudno opisać słowami. Dzisiaj będzie o sytuacjach, gdy trzeba zamienić
się w agentkę do zadań specjalnych, niesamowitych rzeczach (bo klienci
twierdzą, że w Żabce jest wszystko) i zwykłych codziennych
sytuacjach, których jednak długo się nie zapomina.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>1. Bo w Żabce podobno jest wszystko<o:p></o:p></b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Przychodzi klient i pyta:<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Macie może uchwyty na telefon?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ani trochę mnie to pytanie nie zdziwiło. Uwierzcie, ludzie
naprawdę potrafią zapytać o wszystko. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Nie, nie mamy – odpowiadam.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– W takim razie poproszę hot doga – mówi klient. – Jak
nie macie uchwytów na telefon, to poproszę hot doga – dodaje, po czym uśmiecha
się widząc moją minę. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jak pokazuje powyższy przykład, Żabka zaspokoi wszystkie
twoje potrzeby. Nawet jeśli nie dostaniesz tego, czego szukasz, zawsze
dostaniesz hot doga.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br /></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>2. Ja tylko po jogurt<o:p></o:p></b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Mamy mały sklep, a jak klienci przychodzą na małe
zakupy i nie chce im mu się brać koszyka, to kładą część rzeczy do mnie na
ladę i idą zastanawiać się dalej. Tak też ostatnio przyszedł klient,
położył kilka produktów na ladę, po czym obszedł jeszcze cały sklep kilka razy
i dopiero skompletował całe zakupy. Gdy już miał płacić, nagle go olśniło…<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Zapomniałbym. Ja po jogurt właściwe… – stwierdził, po czym
skierował się jeszcze raz w stronę lodówek. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">A wystarczyłoby zrobić listę zakupów i zaoszczędzić
czas swój i kasjera 😂 A poniżej taka mała dygresja, a propos wielkości zakupów w Żabce.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">><a href="https://www.facebook.com/watch/?v=354654869389332">Zakupy w Żabce - stand up</a><<br /></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>3. Soki z wróżbą? Tylko w Żabce</b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Szósta trzydzieści. Zdążyłam już obsłużyć kilku stałych
klientów, którzy zwykle rano przychodzą po wódkę. Do sklepu właśnie wchodzą
dwaj kolejni klienci.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Ma pani może takie soki z wróżbą? – pyta jeden
z nich.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Patrzę na niego starając się ukryć zdziwienie. Potrzebuję chwili,
żeby dotarło do mnie, że niestety nie mamy soków z wróżbą, o ile
takie w ogóle są w sprzedaży. Ale może by tak zasugerować szefowi,
żeby zamówił ciasteczka z wróżbą? Tych panów na pewno by uszczęśliwiły.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Niestety nie mamy. Chyba że chodzi panu o Tymbarki,
te z napisem pod nakrętką, są w lodówce – mówię wskazując lodówkę
z napojami. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Podchodzą do lodówki, wyjmują soki, po czym stwierdzają, że
dokładnie o to im chodziło i że jestem cudowna. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Gdy podliczam ich zakupy, zauważają na moim palcu
pierścionek i staje się to początkiem lawiny pytań: „Jak pani ma na imię?”,
„Ma pani narzeczonego?”, „Jak ma na imię?”, „Wie pani, ja tak pytam, bo kolega
jest świeżo po rozwodzie i jakby była jeszcze jakaś nadzieja…”<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jeszcze tego samego dnia opowiadam szefowi o perypetiach
tych dwóch panów zaczynając od słów: „Niektórych ludzi to chyba nigdy nie zrozumiem”.<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5hs8MwYiWWBPay1eiDZAJ8yhB3bPimejFPq7n4H6gTPPMySbYmsQKbz91kRTMpZfRjmITJ2M32xdGV-sKVmUAu-eZLIAvhg0VVwJhFA7F6tH0FNOptJwu6NWpgCw9zdN-m_R9HEXx1Wkj/s834/718782_wybieraj.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="834" data-original-width="605" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5hs8MwYiWWBPay1eiDZAJ8yhB3bPimejFPq7n4H6gTPPMySbYmsQKbz91kRTMpZfRjmITJ2M32xdGV-sKVmUAu-eZLIAvhg0VVwJhFA7F6tH0FNOptJwu6NWpgCw9zdN-m_R9HEXx1Wkj/w464-h640/718782_wybieraj.jpg" width="464" /></a></div><br /><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>4. Jaka parówa, wariacie?</b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Z czasem przychodzi taki moment, gdy człowiek jest już na
tyle kompetentny, że może szkolić nowych ludzi. Jednak, gdy dowiedziałam się,
że przyjdzie do mnie na przyuczenie nowa dziewczyna, trochę się obawiałam.
Podczas dostawy jest tyle do zrobienia, że nawet jak każdy z nas pracuje
za trzech to i tak za wolno, a gdybym miała jeszcze kogoś szkolić,
mogłoby się to źle skończyć. I jak się potem okazało, moje obawy nie były
bezpodstawne.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Nowa koleżanka dość szybko się uczyła, ale mimo tego i tak
musiałam mieć oczy dookoła głowy. Zwłaszcza, gdy ktoś zamawiał hot doga albo
kawę. Albo kilka hot dogów na raz. I tak w pewnym momencie klientka
zamówiła jednego małego hot doga i dwa duże, klient za nią, dużego hot
doga z kiełbasą Chorrizo i sosem barbecue, a kolejny małego hot
doga z parówką. Oprócz tego było jeszcze do zrobienia panini i dwie
duże kawy, nie licząc kilkuosobowej kolejki do kasy. A to, że byłyśmy na
kasie dwie, to wcale nie znaczy, że pójdzie szybciej. Takim oto sposobem pierwsza
klientka dostała swoje trzy hot dogi, drugi klient prawie wyszedł głodny,
a trzeci klient dostał swojego hot doga z małą parówką, jednak dopiero,
gdy zapytał, z jakim on jest sosem, zreflektowałam się, że dałam mu sos
barbecue, który miał być do dużego hot doga dla pana numer dwa, a jeszcze
szef na to wszystko patrzy. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Barbecue, może być? – zapytałam z nadzieją, uśmiechając
się.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– No niekoniecznie, ale niech już będzie – stwierdził. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Pan numer dwa też swojego hot doga z Chorrizo dostał,
szef powiedział, żeby następnym razem uważać, a nowa koleżanka i ja
jakoś dorwałyśmy do końca zmiany całe i zdrowe. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br /></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>5. Każda chwila może być ostatnią<o:p></o:p></b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Pewnego dnia (gwoli doprecyzowania, był to jeden z tych
cięższych dni, kiedy nie tylko trzeba przyjąć dostawę, ale ludzie robią zakupy
jak szaleni, jedzą ogromne ilości hot dogów i piją hektolitry kawy,
a moja zielona bluzka żabkowa co jakiś czas zostaje ochlapana keczupem
albo musztardą) zauważyłam, że dzieje się rzecz straszna. Roller przestał grzać,
a parówki są już prawie zimne. Jak zwykle w każdej kryzysowej
sytuacji, dzwonię do szefowej. Powiedziała, że trzeba to zgłosić do serwisu,
ale gdy okazało się, że nie działa też piec, opiekacz i kawomat, doszła do
wniosku, że wysadziło korki i to już zadanie dla szefa, więc dała mi go do
telefonu. Wytłumaczył mi, gdzie mam znaleźć skrzynkę z bezpiecznikami. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– A teraz ją otwórz i powiem ci, co dalej robić.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Otworzyłam, powiedział mi, które przełączniki mam przełączyć.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Ale ja się boję – powiedziałam bardziej do siebie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Spokojnie, rób, co mówię – powiedział śmiejąc się.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Tak oto usunęłam awarię, ratując ludzkość przed głodówką,
jednocześnie sama wychodząc z tego z życiem. Byłam z siebie
dumna jak nigdy.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>6. Szukajcie, a znajdziecie<o:p></o:p></b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Pewnej niedzieli, jak zawsze wieczorem, postanowiłam
przygotować gazety do zdania. Tym razem nie było ich dużo, aczkolwiek w wykazie
widniała pewna adnotacja, która na moje oko zwiastowała kłopoty. Chodziło
o zwrot ponad dwudziestu sztuk drogich gazet z dodatkami. Dzwonię do
szefowej, żeby się dowiedzieć, o co chodzi. Gazety miały leżeć w worku
pod ladą, ale żadnego worka, ani tym bardziej żadnych gazet pod ladą nie mogłam
znaleźć. Szefowa poradziła mi, żeby zadzwonić do koleżanki, która była na
porannej zmianie, może gdzieś je przełożyła. Ale ja przypomniałam sobie, że
wczoraj razem ze śmieciami wyniosłam do kontenera jakiś ciężki worek, którego
zawartości nie sprawdziłam, pewna, że to przeterminowane jedzenie. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Nie wiem, czy ich nie wyrzuciłam – pomyślałam głośno.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– No to kochana... Musisz iść i je odzyskać.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Rozłączyłam się, po czym poszłam do kontenerów.
Przypomniałam sobie jednak, że gdy wczoraj wyrzucałam śmieci, kosz był prawie
pusty, a dziś leżą w nim ciężkie czarne worki, których nie dam rady
wyciągnąć. Tak też opowiedziałam szefowej, gdy już zrezygnowałam z poszukiwań,
po czym zapytałam, czy te gazety były drogie. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– No prawie trzy stówy by cię to kosztowało... –
powiedziała. – Weź drabinkę i rękawiczki, żeby nie było, że grzebiesz
i spróbuj je znaleźć. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">No to ja wzięłam drabinę, rękawiczki, zamknęłam sklep
i z takim uzbrojeniem poszłam dokładnie przegrzebać kontener. I tak
przerzucając worki z jednego kontenera do drugiego, niczym prawdziwy
poszukiwacz „skarbów”, tylko przez chwilę zastanawiałam się, co sobie pomyślał
facet, który akurat przyszedł zostawić śmieci. Wyszłam, powiedziałam mu, żeby
wchodził, bo ja czegoś szukam, to mi trochę dłużej zajmie. Potem weszłam
z powrotem przymknęłam drzwi i działałam dalej. Gdy już wyrzuciłam
prawie wszystko, a moich worków z wczoraj nie było śladu, wyszłam,
zabrałam ze sobą całe uposażenie i prawie pogodziłam się z porażką.
Ale postanowiłam jeszcze zadzwonić do koleżanki. Powiedziała mi, że ten
poszukiwany przeze mnie worek zostawiła w biurze na kartonach z wódką.
Wróciłam do sklepu i zajrzałam do biura. Na kartonach z wódką
faktycznie leżał worek oklejony karteczką z informacją: „zdać razem
z gazetami”. Kamień spadł mi z serca. Pomyślałam, że szefowa też się
ucieszy, więc dzadzwoniłam, żeby powiedzieć, że to był jednak fałszywy alarm. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– (...) a szef już do ciebie pojechał – powiedziała. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Pomyślałam sobie, że na pewno nie będzie szczęśliwy, gdy
okaże się, że przyjechał na darmo, ale to miłe, że mogę na niego liczyć...
nawet wtedy, gdy trzeba przegrzebać kontenery ze śmieciami.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnZYqbKBmnqq-ZEkG0xYfXtfcCHg2-POINk2-fPtuAAM8vE6pzEJ6Y7sYUTDnZNcdv5A0r9Qp3teahk7TZiKmw97lC1UJpoPtQ146KYHs8ZdoYjfHDvK6nC4onzRvLOpK05phP2pIqJdHl/s2048/IMG_20210903_134901.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnZYqbKBmnqq-ZEkG0xYfXtfcCHg2-POINk2-fPtuAAM8vE6pzEJ6Y7sYUTDnZNcdv5A0r9Qp3teahk7TZiKmw97lC1UJpoPtQ146KYHs8ZdoYjfHDvK6nC4onzRvLOpK05phP2pIqJdHl/w640-h480/IMG_20210903_134901.jpg" width="640" /></a></div><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ile ludzi, tyle pomysłów. Ostatnio nawet słyszałam jak dwóch
chłopaków się naradzało podczas zakupów alkoholowych. Jeden z nich
zachęcał drugiego, żeby kupić i Tatrę i Harnasia. Podobno po ich
połączeniu wychodzi Tatraś i jest to najlepsze piwo, jakie pił. Chyba
jeszcze go nie opatentowali. Próbował ktoś? Jako kasjerka dowiaduję się wielu
niesamowitych rzeczy, czasami umieram ze śmiechu, a innym razem staję się
agentką do zadań specjalnych, by uratować ludzkość albo niczym poszukiwacz
złomu grzebać w kontenerach na śmieci…. Jak już wcześniej wspominałam, Żabka
to nie tylko miejsce pracy – Żabka to stan umysłu.<o:p></o:p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-31658272880187716882021-08-22T20:53:00.005+02:002021-09-05T10:15:34.144+02:00Świat mógłby zacząć krzyczeć z przerażenia...<p style="text-align: justify;"></p>C. J. Tudor dobrze kojarzyłam po lekturze <i>Kredziarza</i> i miałam
ochotę na więcej. Zatem naturalnym było, że sięgnę też po <i>Innych ludzi</i>. Nie
żałuję, że to zrobiłam.<p></p><p></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><i></i></p><blockquote style="text-align: justify;"><i>Czy powinien go oceniać? Wszyscy jesteśmy zdolni do dobra
i zła. Niewielu ludzi pokazuje światu swoją prawdziwą twarz. Z obawy,
że świat mógłby zacząć krzyczeć z przerażenia.</i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Gabe wraca samochodem do domu po pracy. W tylnej
szybie samochodu jadącego przed nim widzi blondwłosą dziewczynkę, która bardzo
przypomina jego córkę. Ale przecież jego Izzy jest w domu,
bezpieczna – myśli. Nie wiedział, że wtedy zobaczył córkę po raz ostatni...
Ktoś dokonał włamania i zamordował jego żonę i córkę. Tak
przynajmniej brzmi oficjalna wersja wydarzeń. Ich ciała zostały znalezione na
miejscu wydarzeń, więc nikt nie ma wątpliwości. Jednak Gabe popada w szaleństwo
i nie przestaje szukać... W tym samym czasie inna nieznana mu
kobieta – Fran wraz ze swoją córką Alice ucieka przed ludźmi, którzy chcą je
skrzywdzić. Czy Gabe też powinien się ich bać?<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhPE9y0vy22Bqpu98UbmMBK9yUPq2rLTXe4u8Qmg0imiNmi5yrt4yYZ4L3Cavq4OyKcnJh4UQ_CwTeS9qDPpwyGpp3rLa7M1D7aq1ftd1zPqdD7o3yq9ydA4VmbQmxLxl_i4bSyLGxw7lYqvRuWwUbY_u7QBmTpa3oDnz5F62YDGJX_BXjERnCHnTUg8w=s2048" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1952" data-original-width="2048" height="610" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhPE9y0vy22Bqpu98UbmMBK9yUPq2rLTXe4u8Qmg0imiNmi5yrt4yYZ4L3Cavq4OyKcnJh4UQ_CwTeS9qDPpwyGpp3rLa7M1D7aq1ftd1zPqdD7o3yq9ydA4VmbQmxLxl_i4bSyLGxw7lYqvRuWwUbY_u7QBmTpa3oDnz5F62YDGJX_BXjERnCHnTUg8w=w640-h610" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><i></i></p><blockquote style="text-align: justify;"><i>Fotografie, pomyślał. Od jakiegoś czasu ich nie robili. Nie
spędzali razem wielu szczęśliwych chwil, pomyślał z goryczą. (...).
Przyszło mu do głowy, że planowali dużo różnych rzeczy. Zawsze myślimy, że
nadejdzie inny dzień, inny tydzień, inny rok. Jakby przyszłość była czymś
pewnym, a nie tylko kruchą obietnicą.</i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Mimo że książkę przeczytałam już jakiś czas temu, nie mogłam
znaleźć czasu na napisanie recenzji. Mimo wszystko wiedziałam, że
muszę to zrobić, bo książka jest warta uwagi. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Autorka oddaje nam w ręce powieść, która już od
pierwszej strony nie daje spokoju. Z perspektywy trójki nieznanych sobie
bohaterów poznajemy trzy niepowiązane ze sobą wątki. Pierwszy z nich to
Gabe – ojciec, który w brutalny i najgorszy z możliwych
sposobów stracił żonę i córkę. Jego rozpacz przeradza się w szaleństwo
i z uporem maniaka jeździ autem po autostradzie w poszukiwaniu
odpowiedzi na pytania, których z czasem rodzi się coraz więcej. Kolejny wątek
to historia Fran i jej córki. Tutaj autorka pozostawia czytelnikowi dużo
niedopowiedzeń, by zmusić do poszukiwania rozwiązania. Wiemy, że przed kimś
uciekają, ale nie wiemy przed kim i dlaczego. Nie wiemy też, czy jest to
w jakiś sposób powiązane z tragedią, która spotkała Gabe'a. I jeszcze
nie wiemy, dlaczego z córką Fran dzieje się coś zadziwiającego i niepokojącego...
Jest jeszcze Kate – niepozorna kelnerka w kawiarni, do której Gabe
czasem zajeżdża podczas swojej niekończącej się podróży. Zastanawiamy się, jaką
rolę odegra w tej historii. i jest jeszcze jedna dziewczynka,
której historia intryguje, ale na początku niewiele z niej rozumiemy...<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Nie mam żadnych zarzutów co do bohaterów. Ich postaci były
dosyć wiarygodne i przekonujące. Na tyle, żeby czytelnik z zapartym
tchem śledził, co będzie dalej.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ostatnią rzeczą, która zasługuje na uwagę to język autorki.
C. J. Tudor to jedna z autorek, która po prostu pisze fenomenalnie. Szybko
się czyta i książkę nie sposób odłożyć, ale język nie jest w żaden
sposób prosty czy banalny. Jej książki po prostu mają to coś. Podoba mi się, że
w narrację często wplata ciekawe, dające do myślenia cytaty. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Czy książka miała wszystko, czego oczekuję od dobrego
thrillera? Przede wszystkim od początku wciąga i trzyma w napięciu.
Zmusza do myślenia. Intryguje. A do tego przeraża. Ale nie tak zwyczajnie
przeraża jak horror, że na chwilę się przestraszymy, a potem to mija
i można zapomnieć. Gdy ją czytałam, bałam się gasić światło na noc...<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ostatnio jestem dość wybredna, jeśli chodzi
o thrillery i nie tylko. Inni ludzie to była lektura, do której się
skłoniłam po dość długiej przerwie od czytania. Myślę, że się nie zawiedziecie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><b>Moja ocena: 10/10</b><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal"><b><br /></b></p>
<p class="MsoNormal">C. J. Tudor, <i>Inni ludzie</i></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Ilość stron: 424<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Wydawnictwo Czarna Owca<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Data premiery: 14.10.2020</p><p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-37402027359463018892021-07-13T20:59:00.010+02:002021-07-14T13:22:53.785+02:00Miłość jest tylko o krok od piekła<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><i></i></p><blockquote><i><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><i style="text-align: left;">Musi umazać się krwią i przejść przez piekło. Nie ma
innego wyjścia. Piekło to jedyna droga do zrozumienia. Piekło to miłość.</i></div></i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Lubię książki Marcela Mossa, a gdy dowiedziałam się o planowanej
premierze "Pokaż mi", już byłam jej ciekawa. Co takiego może kryć się
pod pojęciem „thriller erotyczny”? Czyżby to miała być jakaś rewolucja w literaturze?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Łukasz ma wystarczająco dużo problemów w życiu
prywatnym jak i zawodowym. Zmiany w firmie, szefowa, która jak mu się
wydaje próbuje go zniszczyć i dziewczyna, z którą ostatnio gorzej się dogaduje.
Ale takiego obrotu spraw nie mógł się spodziewać. Bo jak mógłby przewidzieć, że
niewinna aplikacja na telefon zainstalowana za namową przyjaciela wywróci jego
życie do góry nogami? Jakie konsekwencje przyniesie ten jeden nierozsądny krok?
Do czego może posunąć się osoba po drugiej stronie ekranu, by osiągnąć swój
cel? Co właściwie chce osiągnąć wciągając go w swoją grę, pełną coraz
bardziej wymagających zadań? Ile Łukasz może poświęcić nieznajomej kobiecie z
aplikacji? I dokąd go te jej zwariowane pomysły doprowadzą? </p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br /><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHtjJWyhdkXKmR7VhcSzQrPWQBKOScWY1QcQSq9liL9TAhL70p2GwcNlsoA_NOxNRBhXrruIpnvr4Q9tpQ_edDlEJoGCVjW2C7BybefOAVzblmHIkipqWHqYm2dJbN8baFSCaBTgqH54Eu/s2048/IMG_20210713_205349.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1268" data-original-width="2048" height="396" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHtjJWyhdkXKmR7VhcSzQrPWQBKOScWY1QcQSq9liL9TAhL70p2GwcNlsoA_NOxNRBhXrruIpnvr4Q9tpQ_edDlEJoGCVjW2C7BybefOAVzblmHIkipqWHqYm2dJbN8baFSCaBTgqH54Eu/w640-h396/IMG_20210713_205349.jpg" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><blockquote><i>Internet to największe zło tego świata. Ludzie z natury są
kłamcami, ale ekran oddzielający ich od prawdziwego życia sprawia, że puszczają
im wszystkie hamulce. Nabierają odwagi i stopniowo toną w bagnie własnych
iluzji.</i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zacznę od bohaterów, bo warto przyjrzeć się bliżej
Łukaszowi. W powieści przewijają się retrospekcje dotyczące jego
dzieciństwa, które jak się okazuje nie było łatwe i przyjemne. Te epizody
podsycają napięcie, bo zastanawiamy się jaka w efekcie będzie ich wymowa
w tej powieści. I czy Łukaszowi nie przytrafi się coś gorszego niż
kiedyś... Na uwagę zasługują też postaci kobiece w tej książce. Jagoda –
narzeczona Łukasza – z pozoru poukładana, a przez to do bólu przewidywalna, ale
to właśnie Łukasz w niej lubi. Może czuć się przy niej bezpiecznie. I mimo,
że jego zachowanie budzi coraz więcej podejrzeń, Jagoda ma do niego pełne
zaufanie. Tylko na jak długo jeszcze? Jeszcze jedna postać kobieca była
przekonująca, ale nie mogę o niej za wiele opowiedzieć, żeby nie
zdradzić za dużo fabuły.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Po opisie fabuły nie spodziewałam się czegoś wybitnego, ale
spotkało mnie miłe zaskoczenie. Książkę czytało się szybko i z dużym
zainteresowaniem przewracałam kolejne strony, bo czułam, że autor szykuje coś
niesamowitego na sam koniec. Zakończenie rzeczywiście jest piorunujące. Zaś
cała historia daje dużo do myślenia. Jest przede wszystkim przestrogą, by
uważać na swoje kroki w sieci, bo tam nic nie ginie. Nigdy nie wiemy, kto
jest po drugiej stronie i jakie ma wobec nas zamiary. Zaś jeden
nieprzemyślany krok może rozpętać piekło...<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Myślę, że książka jest warta uwagi. Ani chwili się nie nudziłam,
a przy okazji wymowa historii jest świetną przestrogą na obecne czasy, w których
każda nasza aktywność w cyfrowym świecie jest monitorowana. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Moja ocena: 7/10</b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b><br /></b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Marcel Moss, Pokaż mi<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ilość stron: 381<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wydawnictwo: Filia<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Data premiery: 3.06.2020<o:p></o:p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-12223498465675884902021-05-27T16:23:00.003+02:002021-05-27T16:51:32.522+02:00O randce z Oskarem słów kilka<p style="text-align: justify;"></p><p class="MsoNormal"><i></i></p><blockquote style="text-align: justify;"><i>(...) nie ma czegoś takiego jak szczęśliwe zakończenie. Są
jedynie próby radzenia sobie z kolejnymi dramatami.</i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Pewnie zastanawiacie się, skąd taki tytuł, gdy mam zamiar
pisać recenzję. Gdy zapowiedziałam na moim Instagramie, że końcu dorwałam tę
książkę i mam zamiar napisać recenzję, autor życzył mi udanej randki
z Oskarem. A dzisiaj właśnie podzielę się pikantnymi szczegółami
dotyczącymi tej randki.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Przez długi czas nie mogłam się zabrać za czytanie żadnej
książki. Aż do momentu, gdy na półce w bibliotece zobaczyłam „Obsesję"
i nie mogłam się powstrzymać.... Chciałam ją przeczytać już gdy pojawiła
się zapowiedź. W trakcie czytania okazało się, że jest to druga cześć
serii o przygodach Oskara, ale nie przeszkadzało mi to w lekturze.
Natomiast niedługo będzie miała miejsce premiera trzeciej. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Co byście czuli, gdyby wasza ukochana osoba nagle odeszła?
Albo, co gorsze, została brutalnie zamordowana na waszych oczach? Konsekwencje
dla psychiki mogą być odczuwalne jeszcze na długo po takim zdarzeniu. A w przypadku
naszego bohatera – ciągle dawać o sobie znać. Nie tylko on odczuwa swój
ból – stanowi również zagrożenie dla innych. Szczególnie dla młodych, ładnych
dziewczyn o blond włosach i turkusowych oczach. Gdy już taka wpadnie
w jego ręce, to jedno jest pewne – nie będzie z nią dobrze. Oskar
siedem lat temu opuścił klinikę psychiatryczną pod warunkiem, że będzie
regularnie chodził na spotkania z psychiatrą. Swojej pani doktor nie darzy
sympatią, wręcz przeciwnie – myśli, co zrobić, by móc zakończyć te sesje. Ile zła
może spowodować jeden nieszczęśliwy człowiek, którego miłość jest silniejsza niż
śmierć? Jak długo może trwać taki stan? <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czy
możliwe jest normalne funkcjonowanie po traumie? Czy może jednak obsesja będzie
ciągle wygrywać? <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"></p><blockquote style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj1-1P07SGtw3FjCm2XyDuKvayruCUIoP1-AhgoAPIfEneyOE2FZHFaovzxJBuoyxtL_hfbewJu_FNIcsChXnED7Fre0DHeThdJpMNyVyL5RnDdjFRMizsbI5WN4doxJmUo5wbR6aUDruO/s2048/IMG_20210527_161321.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1202" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj1-1P07SGtw3FjCm2XyDuKvayruCUIoP1-AhgoAPIfEneyOE2FZHFaovzxJBuoyxtL_hfbewJu_FNIcsChXnED7Fre0DHeThdJpMNyVyL5RnDdjFRMizsbI5WN4doxJmUo5wbR6aUDruO/w235-h400/IMG_20210527_161321.jpg" width="235" /></a></div><i>Luiza nie była gotowa i choć jej nagość wywoływała we
mnie silne podniecenie, musiałem się powstrzymać. Nie chciałem, żeby wzięła
mnie za gbura, który rzuca się na nią od razu, tylko dlatego, że coś nas kiedyś
łączyło. Zdobycie jej ciała było sprawą drugorzędną. Najpierw musiałem ponownie
zdobyć jej duszę. </i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Muszę przyznać, że mam mieszane odczucia co do tej lektury.
Pewnie dlatego, że jest to kontynuacja serii i nie mogłam przyjrzeć się
bohaterowi od początku tej historii. Jednak moim zdaniem jego konstrukcja nie
jest dość przekonująca. Oczekiwałam, że bardziej wczuję się w jego postać,
sama poczuję się jak obsesyjny porywacz i zrozumiem jego motywację.
Tymczasem Oskar mnie nieco irytował i nie mogłam wejść do jego głowy.
Wiedziałam tylko tyle, że nic poza Luizą się nie liczy. Swojej obsesyjnej
i trudnej miłości jest gotów podporządkować wszystko. Zupełnie nie zważał
na konsekwencje. Zachowywał się lekkomyślnie, choć był profesjonalistą w swoim
„fachu". <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Sam pomysł na fabułę zasługuje na pochwałę. Sięgając po
powieść, której głównym bohaterem jest psychopatyczny pisarz, spodziewałam się,
że będzie to coś oryginalnego. Tak też było, choć książka nie spełniła do końca
moich oczekiwań. Zachowanie Oskara było w dużej ilości przypadków
przewidywalne, co czyniło lekturę nieco monotonną. Choć było kilka momentów,
kiedy jego plany wymykały się spod kontroli i wtedy robiło się naprawdę
ciekawie. Również zakończenie mnie zaskoczyło pozytywnie. A na sam koniec
dostajemy taki zwrot akcji, że chciałoby się od razu sięgnąć po kolejną
część... Mimo że przez całą powieść moje uczucia co do Oskara były
ambiwalentne, na koniec naprawdę zaczęłam się o niego niepokoić. I muszę
wiedzieć, co będzie w kolejnej części. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Warto wspomnieć, że uwielbiam styl autora. Jest to już
kolejna jego książka, a i tym razem się nie zawiodłam. Mimo ciężkiej
tematyki czyta się szybko i przyjemnie. Nie brakuje również poczucia
humoru. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Książkę polecam, jeśli ktoś lubi thrillery. Z pewnością nie
będzie to zmarnowany czas. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Moja ocena: 6/10</b><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br /></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Adrian Bednarek, Obsesja (t.2)<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ilość stron: 541</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wydawnictwo: Novae Res<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Data premiery: 2.09.2020</p><p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-81430949205735293772021-05-01T18:49:00.009+02:002021-05-02T08:09:49.533+02:00Żabkowe opowieści #3, czyli o zboczeniach zawodowych i ważeniu bananów słów kilka <p style="text-align: justify;">Już gdy zaczynałam pracę, stwierdziłam, że Żabka to nie
tylko miejsce pracy – to przede wszystkim styl życia. Kolejne miesiące pracy
tylko utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Choć dostaję tam niezły wycisk i są takie momenty, gdy mam ochotę oświadczyć, że rzucam tę pracę, trzasnąć drzwiami i wyjść, to jednak na nic bym tego nie zamieniła. Bo
żeby robić coś przez osiem godzin dziennie, trzeba to choć trochę lubić. A Żabki
przecież nie da się nie lubić. Tam życie toczy się swoim rytmem…</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj2DPlaThZV5Mjg2AJIliV6KPFi4RsF4hQ1PBn6N1slt2AgcycO01ajciWoYpojMFZUMDwbknGjtDx73iY-wr6l57a6PTuu2n00aeUVAV27VPrzB-1OR2xyUdNnG4bNpBd2X5U2BuGaOZE/s580/co+chcesz+do+pracy.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="378" data-original-width="580" height="261" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj2DPlaThZV5Mjg2AJIliV6KPFi4RsF4hQ1PBn6N1slt2AgcycO01ajciWoYpojMFZUMDwbknGjtDx73iY-wr6l57a6PTuu2n00aeUVAV27VPrzB-1OR2xyUdNnG4bNpBd2X5U2BuGaOZE/w400-h261/co+chcesz+do+pracy.jpg" width="400" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: x-large;">Są pytania, na które ciężko znaleźć odpowiedź...</span></b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Każdy zawód sprawia, że człowiek ma różne zboczenia
zawodowe. Praca w sklepie ma to do siebie, że chcąc nie chcąc obserwujesz
ludzi, poznajesz ich nawyki i zapamiętasz mnóstwo rzeczy, których pamiętać
nie musisz, bo co prawda nie zmienią twojego życia, ale mimowolnie zostają
w głowie. Na przykład to, że pewna starsza pani uwielbia batoniki
czekoladowe i będzie zawiedziona, gdy ich akurat zabraknie. Z kolei
pan, który przychodzi średnio trzy razy dziennie weźmie Perłę z lodówki
i batonika kokosowego. Inny z kolei przyniesie cztery butelki po
Tatrze i kupi cztery Tatry w butelce. Natomiast dziewczyna z rudymi
włosami kupi zielone Heetsy i dużo słodyczy, przy czym będzie ciężko jej
się zdecydować, co wybrać tym razem. A chłopak, który zazwyczaj przychodzi
po kanapkę albo bagietkę będzie miał aplikację i trzeba mu przypomnieć,
żeby ją zeskanował. I tak dalej... Ile ludzi, tyle dylematów. Jedni mają
już sprecyzowane plany zakupowe, wchodzą i wychodzą, jeszcze zanim zdążę
wydrukować paragon i się pożegnać. Inni proszą o pomoc w znalezieniu
konkretnej rzeczy. Jeszcze inni wchodzą tak zajęci rozmową telefoniczną, że nie zauważają mojej obecności nawet gdy podchodzą do kasy. A niektórzy
mają tak długi proces decyzyjny, że oglądają cały dostępny asortyment z wszystkich
półek tylko po to, by w końcu wybrać jedną rzecz i wyjść. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Myślisz, że gdy pracujesz w tym samym sklepie już
siódmy miesiąc nic, ani tym bardziej nikt, nie może cię zaskoczyć. Wiesz co
trzeba robić i kiedy. Starasz się rano przyjść punktualnie, bo pan z pieczywem
lubi przyjeżdżać kilka minut przed czasem. Wykształciłeś niesamowitą
umiejętność pracy pod presją czasu, zwłaszcza, gdy w niedzielę trzeba
zrobić jednocześnie trzy różnej wielkości hot dogi z różnymi sosami
i parówkami, a do tego trzy kawy, obsłużyć kilkuosobową kolejkę, a
w tak zwanym międzyczasie jeszcze uzupełnić towar na półkach i sprzątnąć
zaplecze. Ale jeśli myślisz, że wtedy już nic cię nie zaskoczy, to jesteś
w błędzie. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Pewnego dnia przyjdzie taki klient, który zada ci pytanie,
na które mimo tak dużej wiedzy o asortymencie, o ludzkich zwyczajach
i przede wszystkim tak dużego doświadczenia nie będziesz znać odpowiedzi –
„Niech pani na mnie spojrzy i powie, co ja mógłbym wypić, żeby się dobrze
czuć?”<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: x-large;">Bo u was to tylko piwo można kupić</span></b><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Pewnego razu przyszła pani, która zawsze wymienia butelki po
piwie na butelki z piwem. Tym razem jednak wzięła tylko opakowanie jajek,
po czym zapytała mnie jeszcze czy mamy na mrożonkach zupę pieczarkową. Po
szybkim przejrzeniu zawartości lodówki byłam zmuszona ją rozczarować i powiedzieć,
że niestety nie mamy. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Raz przyszłam nie po piwo… ale wygląda na to, że u was
to tylko piwo można kupić – podsumowała śmiejąc się. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Cóż… zupa zupą, ale na brak piwa klienci nie mogą narzekać. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: x-large;">Grunt to dobrze wydać resztę</span></b><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Nawet pomimo ogromnej wiedzy i doświadczenia człowiekowi
zdarzają się błędy. Czasami jednak da się nad tym przejść do porządku dziennego
i obrócić wszystko w żart.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Sprzedawałam tego dnia już chyba piątą paczkę Winstonów
niebieskich. Co przychodził człowiek, to dawał 20 złotych, papierosy kosztują
13,99, więc wydawałam 6 złotych i grosz i wszystko się zgadzało. W końcu znowu chłopak przyszedł po Winstony, ale tym razem kończył mi się
papier<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>drukarce fiskalnej. Zapłacił więc
za papierosy, ale nie udało mi się w całości wydrukować paragonu, więc
zapytałam, czy może być bez i wydałam mu te sześć złotych reszty z groszem.
Stwierdził, że nie ma problemu, po czym zamiast odejść od kasy, dalej stał
i myślał. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– A ta reszta to dla mnie? – zapytał po chwili namysłu. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Tak, przecież zapłacił pan 13,99 – zastanowiłam się. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Ale ja płaciłem kartą – powiedział, przyglądając mi się
nieufnie.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Cóż, uczciwy człowiek, nie chciał zarobić... Zreflektowałam
się, przeprosiłam go i zabrałam pieniądze, co wywołało jego rozbawienie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6WRzeQC55xQejVbjpkAhlJiuLr-AAQTxLFIkaPZp7jdzz6deWZhKTnFAvLpbdjqGHKaVPsntEI3IcULP9q5AQSMuOeev_nWxcDEoMUr78bJG3Gjle0NGSTH0VQWkm2SSn-QBJCvsgHAMr/s2048/1619887237459+a.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6WRzeQC55xQejVbjpkAhlJiuLr-AAQTxLFIkaPZp7jdzz6deWZhKTnFAvLpbdjqGHKaVPsntEI3IcULP9q5AQSMuOeev_nWxcDEoMUr78bJG3Gjle0NGSTH0VQWkm2SSn-QBJCvsgHAMr/w300-h400/1619887237459+a.jpg" width="300" /></a></div><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: x-large;">Banany podrożały?</span></b><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Są rzeczy, których się nie zapomina. Są też sytuacje, które
wywołują ogólną wesołość i przez to pamięta się je bardzo, bardzo długo. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Podliczałam pewnemu panu zakupy. Gawędził sobie z szefem
jak to zwykle bywa, a ja się im przysłuchiwałam, od czasu do czasu coś
wtrącając. Aż w końcu przyszło mi zważyć banany. Podczas wykonywania tej
skomplikowanej czynności jestem niezwykle uważna, bo nieraz już się zdarzyło,
że klient po odejściu od kasy wracał i skarżył się, że banany strasznie
podrożały. Bywa, że zamiast przycisku „waga” wcisnę „ilość” i tym samym
zapiszę cały kilogram. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Tym razem wykazałam się ogromną bystrością, ale
zorientowałam się dopiero, gdy szef zaczął się śmiać, że ważę banany...
jednocześnie trzymając na nich rękę. Waga zgłupiała, ja też i wszyscy
śmialiśmy się z mojego wynalazku.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Nazbierało się tego dużo więcej, ale na dzisiaj tyle. Może będę
pisać krócej i częściej?</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Poprzednie części znajdziecie tutaj:</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><a href="https://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2020/12/o-tym-jak-zostaam-dziewczyna-z-zabki-i.html" style="text-align: left;">O tym, jak zostałam dziewczyną z Żabki i dlaczego kocham swoją pracę</a></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><a href="https://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2020/12/o-tym-jak-radzic-sobie-w-sytuacjach.html" style="text-align: left;">O tym, jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych, czyli Żabkowe opowieści #2</a></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-8260608940411457172021-01-03T09:05:00.003+01:002021-01-03T09:09:09.188+01:00Z cyklu - historie tak niewiarygodne, że słów brak<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Mawiają, że jaki pierwszy dzień nowego roku taki i cały
rok. Takiego początku roku jeszcze nie miałam. Gdy ogląda się wspomnienia
z zeszłego roku to aż żal, że nie można było iść na żaden bal, koncert,
cokolwiek. Rok temu <a href="https://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2020/01/ja-zostaje-tu-do-rana-czyli-sylwester.html"><LINK></a> pisałam, że tego sylwestra nie zapomnę do
końca swoich dni. Pod względem pechowości jednak tegoroczny bije go na głowę. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Mimo że podczas imprezy w domu nie doświadczy się tylu
wrażeń, co na koncercie pod gołym niebem, to i tak był to miło spędzony
czas. Gwoździem programu był... ser pleśniowy z górnej półki. My już nieco
podpici stwierdziliśmy, że każdy spróbuje po kawałku, żeby było sprawiedliwie.
Nie było to łatwe zadanie, gdyż ser choć drogi i miał być dobry, pachniał
niesamowicie. A raczej cuchnął. Jako że jedynie mi jako tako smakował, kolega
zaproponował, że odda mi go na wynos razem z talerzem. Miałabym zapas na
długo <span face=""Segoe UI Emoji",sans-serif" style="mso-bidi-font-family: "Segoe UI Emoji";">🤣</span><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Powrót z tej imprezy zapamiętam do końca życia, jako że
był to najdroższy spacer w moim życiu. Mój chłopak stwierdził, że to tylko
pół godziny spacerkiem, więc się przejdziemy. Nie był to najgorszy pomysł,
zwłaszcza, że tej nocy ze względu na zwiększone zapotrzebowanie na taksówki
ceny były 1,8 raza wyższe. Idziemy, ulice puste, czerwone światła prawie każdym
skrzyżowaniu. Żeby zaoszczędzić na czasie, nie czekaliśmy, aż się zapali
zielone. Nie miałam z tym problemu, mając w pamięci słowa, jakie
wypowiedział ojciec Szustak w jednym ze swoich vlogów. Parafrazując: był
zdania, że jeśli nic nie jedzie, stanie na czerwonym świetle nie ma
najmniejszego sensu. Skoro Szustak tak powiedział, to to musi być słuszne, dopóki…
nie trafi się na patrol straży miejskiej. A znając moje szczęście to nie mogło
się obyć bez takiej przygody. Biegniemy sobie za ręce truchcikiem przez pasy, a
tu straż miejska na horyzoncie. Myślę – może przymkną oko, w końcu kto by
zwracał uwagę na takie wykroczenia w taki wieczór. Nie doceniłam ich
możliwości. Zatrzymują się, legitymują nas. Mój chłopak na domiar złego jeszcze
maski nie miał, ja tylko szalik, ale to się liczyło. I oni stwierdzają, że
stówka za nie zastosowanie się do czerwonego sygnalizatora, pięćdziesiąt
złotych za przebieganie przez przejście dla pieszych i jeszcze dla
chłopaka mandat za brak maski. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Za maskę nie przyjmę – mówi.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– A mnie nie stać – mówię, bardziej do siebie niż do
funkcjonariuszy, bo i tak zdążyłam w nich już zwątpić.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jako że się nie stawiałam, tylko grzecznie przyjęłam mandat,
odpuścili mi te pięć dyszek za przebieganie przez pasy. Ale serce i tak
boli, kiedy idąc do pracy w nowy rok, ma się gdzieś z tyłu głowy, że
trzeba najpierw na mandat zarobić. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Pierwszy mandat w życiu i to o 2.57 w nowy
rok. Może to wydawać się smutne, ale do tej pory chce mi się śmiać z mojego
„szczęścia”. Tylko z lekkim przerażeniem myślę, co może zwiastować tak
niesamowity początek nowego roku. Bo jak mawiają – jaki pierwszy dzień, taki
cały rok... <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Żeby było śmieszniej, w pracy przyszedł do mnie pewien
pan na hot doga. I na dzień dobry żali się, że kebab obok komendy
zamknięty i nie ma co jeść, a dyżuruje dzisiaj od ósmej. Rozmawiamy,
w końcu stwierdziłam, że wzbudza zaufanie i streściłam mu swoją
sylwestrową przygodę. Okazało się, że to policjant. Tak, pochwaliłam się
policjantowi, że przebiegam przez pasy na czerwonym – jestem geniuszem. O
dziwo, nie zganił mnie, tylko wykazał się większą wyrozumiałością niż panowie
ze straży miejskiej i stwierdził, że on by jedynie udzielił pouczenia.
Może ci policjanci wcale nie są tacy źli, na jakich wyglądają? <o:p></o:p></p><p>
</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wszystkiego dobrego w nowym roku, kochani <span face=""Segoe UI Emoji",sans-serif" style="mso-bidi-font-family: "Segoe UI Emoji";">😘</span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx_gGWsq_HvGXp2Sz9F2IMmCr6x7_GJjkCOzayvhm6yIxq_7s-aji_KRz2YYnLRsxIo4aFUXzGHPpawKzUWJPZWDRUsVlpCuuNa2JC_WOKvSNliiO_Vq3yiSb1zsANjnpc45Z9CnGk5RN9/s1444/IMG_20210103_090101.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1118" data-original-width="1444" height="496" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx_gGWsq_HvGXp2Sz9F2IMmCr6x7_GJjkCOzayvhm6yIxq_7s-aji_KRz2YYnLRsxIo4aFUXzGHPpawKzUWJPZWDRUsVlpCuuNa2JC_WOKvSNliiO_Vq3yiSb1zsANjnpc45Z9CnGk5RN9/w640-h496/IMG_20210103_090101.jpg" width="640" /></a></div><p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-62338762136886988342020-12-30T13:28:00.003+01:002020-12-30T13:28:56.689+01:00Gdy rozum śpi, budzą się potwory<p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><blockquote><i>W ciemności czai się zło. Podobno. Niektórzy puszczają
w obieg te bzdury, wierząc, że licho budzi się ze snu. Czasem (...)
zastanawiam się, czy ja też jestem zła. Ciągnie mnie do ciemności, ryzyka,
niebezpieczeństwa. </i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Po bestsellerowym thrillerze „Bliżej, niż myślisz”,
wiedziałam, że będę chciała sięgnąć po kolejną książkę Ewy Przydrygi. Jedyne,
co wywoływało we mnie wątpliwości to ta przerażająca okładka. Nie wiedziałam,
czy podołam tak mocnej lekturze, jaka się zapowiadała. Jednak po przeczytaniu
kilku stron już przepadłam i nie było odwrotu. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ada miała bardzo trudne dzieciństwo. Ojciec, którego często
nie było w domu, kłótnie rodziców i matka popadająca w alkoholizm.
Chciała jedynie uchronić przed takim losem swoją młodszą siostrę, którą bardzo
kochała. Niestety nie udało się. Mała doświadczyła traumy, która położyła się
cieniem na jej psychice i została tam na zawsze. Ada ze swoją paczką bawi
się w dość niebezpieczną grę w wyzwania. Wszystko to powodowane jest
potrzebą kontroli, a jednocześnie zapomnienia o codzienności, która
ją przytłacza. Nie przewidziała jednak, że na pozór niewinna gra może
doprowadzić do śmierci. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Lena, druga bohaterka podobnie jak Ada zmaga się z przeszłością.
Pewien incydent na wystawie jej prac powoduje, że w jej głowie rodzą się
pytania. Poszukując na nie odpowiedzi nieświadomie naraża się na
niebezpieczeństwo. Dokąd zaprowadzi ją ta rozprawa z przeszłością? </p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWY3KsFvgzmFoNbXeCu4kglf7UURRhmetPMF17wUpKhwISy6HkHWniWFNnzk3musEhyphenhyphenu_H7se_gnFaYlrsYP2kS8cO-rSoQLCmeiKLKM1oJ4OhhprVblm5T93CNC4CxAz66aMohGQsMewM/s1745/IMG_20201229_170844.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1530" data-original-width="1745" height="562" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWY3KsFvgzmFoNbXeCu4kglf7UURRhmetPMF17wUpKhwISy6HkHWniWFNnzk3musEhyphenhyphenu_H7se_gnFaYlrsYP2kS8cO-rSoQLCmeiKLKM1oJ4OhhprVblm5T93CNC4CxAz66aMohGQsMewM/w640-h562/IMG_20201229_170844.jpg" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><blockquote><i>Bardziej niż człowiekiem czuję się teraz zaszczutym
zwierzęciem. Ranną sarną, która ledwie i tylko na chwilę wyślizgnęła się
z sideł kłusownika. Wkrótce i tak przyjdzie czas, wkrótce i tak
trzeba będzie ją dobić.</i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ciężko będzie mi opowiedzieć o tej książce, bo rzadko
się zdarza taka, która tak mi się podoba, że nie mam jej nic do zarzucenia. Ale
zacznijmy od początku. Autorka i tym razem stworzyła interesujące
bohaterki i to aż dwie. Do tego podobało mi się poruszenie w książce
problemu trudnych relacji rodzinnych. Czasami rodzice nawet nie zdają sobie
sprawy jak takie – na pozór tylko niedociągnięcia – rujnują dziecku psychikę.
Brak poczucia bezpieczeństwa, ciągłe kłótnie, alkoholizm rodziców, zdrady
i przede wszystkim brak opieki i czasu dla dzieci. Na przykładzie
bohaterek jest to idealnie opisane. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Akcja dzieje się na dwóch płaszczyznach – w latach 90.
i obecnie. Gdy zacznie się czytać, już nie sposób się oderwać. Choć
tematyka nie jest lekka, to czyta się płynnie, bo język jest przyjemny i lekki.
Zaczyna się niewinnie. Z czasem dowiadujemy się więcej o bohaterkach
i atmosfera się zagęszcza, a pytań pojawia się coraz więcej.
Niesamowite jak autorce udało się na tyle godzin przyciągnąć moją uwagę, choć
przyznam, że ostatnio mam trudny czas, jeśli chodzi o czytanie. Wraz
z bohaterkami próbujemy dopasować do siebie kawałki układanki, ale ciągle
mamy wrażenie, że jakiegoś brakuje. Dopiero pod sam koniec, czeka nas finał
w wielkim stylu. Muszę przyznać, że zakończenie zrobiło na mnie mocne
wrażenie. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Co jeszcze mogę dodać? Dobra książka obroni się sama.
Polecam każdemu, kto pragnie odrobiny tajemnicy, dreszczyku emocji i dobrze
spędzonego czasu z książką.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Moja ocena: <b>10/10</b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ewa Przydryga Miała umrzeć<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ilość stron: 320<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wydawnictwo: Muza<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Data premiery: 14.10.2020<o:p></o:p></p><div style="text-align: justify;"><br /></div><p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-71882424765745118412020-12-25T21:36:00.003+01:002020-12-25T21:37:24.627+01:00Bez żadnych hamulców?<p style="text-align: justify;"></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdybyśmy wszyscy
robili dokładnie to, na co mamy w danym momencie ochotę? Mówili w każdej
sytuacji nie to, co wypada, ale to, co naprawdę chcemy powiedzieć? Gdyby żadne
hamulce społeczne nie obowiązywały? Obejrzałam ostatnio świetny film, który dał
mi do myślenia na ten temat. <o:p></o:p></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYWNEXiH_T3d83MRmvKC81cXvV5XsyWJ8Z-8_TpbUJnYK_8ohDlljMaix3fQHz96E_c7EVvZl5JEAFbEdqHbN3l33aGwToy0aOaQh0JeiWxKtsXeuUCVW4_UX0iA1tdC7_H52Wm0MC_fNR/s609/oblicze.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="255" data-original-width="609" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYWNEXiH_T3d83MRmvKC81cXvV5XsyWJ8Z-8_TpbUJnYK_8ohDlljMaix3fQHz96E_c7EVvZl5JEAFbEdqHbN3l33aGwToy0aOaQh0JeiWxKtsXeuUCVW4_UX0iA1tdC7_H52Wm0MC_fNR/s16000/oblicze.png" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: xx-small;">źródło: <a href="https://www.filmweb.pl/film/Oblicze+mroku-2018-790925/photos/783958">https://www.filmweb.pl/film/Oblicze+mroku-2018-790925/photos/783958</a></span></td></tr></tbody></table><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Oblicze mroku to thriller, którego główną bohaterką jest
Maria. Nieśmiała dziewczyna, nieodnajdującą się w gronie rówieśników z
liceum. Pewnego dnia, gdy podczas toalety mówi do swojego odbicia w lustrze,
zauważa, że przestało ono przypominać jej odbicie. Dziewczyna w lustrze
porusza się w inny sposób i z czasem zaczyna również jej odpowiadać.
Gdy Maria już nie radzi sobie z otaczającą ją rzeczywistością i problemami,
które za bardzo ją przytłaczają, jej „bliźniaczka” proponuje pewne kuszące
rozwiązanie. Zamieniają się miejscami. Od tej pory Maria ma nieograniczone
możliwości. Może się odegrać na rówieśnikach za wyrządzone jej krzywdy. W końcu
ma odwagę by powiedzieć to, co długo leżało jej na sercu i zrobić to, co
podpowiada jej serce, niekoniecznie rozsądek... Czy wobec takiego obrotu
sprawy, Maria zyska czy straci? Czy może jednak jej chaotyczne zachowanie
pociągnie za sobą tragiczne konsekwencje?</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">„Oblicze mroku” bardzo mi się spodobało. Fani mrożących krew
w żyłach i przerażających historii mogą się nieco rozczarować, ale
i tak warto. Odebrałam go przede wszystkim jako ważną życiową lekcję. Ile
razy wyrzucamy sobie, że czegoś nie zrobiliśmy, bo w tej jednej chwili
zabrakło nam odwagi? Ile razy po tym zastanawiamy się, co by było gdyby? Jak
wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy wtedy nie posłuchali głosu rozsądku, a tego
nieśmiałego głosiku, który czai się gdzieś w podświadomości? Czy miałoby
to dobre skutki, czy wręcz przeciwnie? A może nie warto do tego już wracać?
Czasu i tak nie cofniemy, to pewne. Może czasem warto być wdzięcznym za
to, że posłuchaliśmy głosu rozsądku? Kto wie, co mogłoby się stać w przeciwnym
wypadku...</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/I0lhfRpeqVk" width="320" youtube-src-id="I0lhfRpeqVk"></iframe></div><p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-79377035328983428202020-12-23T20:15:00.005+01:002020-12-25T16:46:21.303+01:00Rozdanie książkowe - niespodzianka<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Spóźniam się z nowym postem, ale przed świętami miałam
mnóstwo roboty. Niedługo to nadrobię. A tymczasem zapraszam na mój profil
na Instagramie => <span style="color: #04ff00;"><a href="https://www.instagram.com/sabina_czyta/">@sabina_czyta</a>, </span>gdzie czeka na Was niespodziankowe rozdanie
świąteczne.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Z okazji nadchodzących świąt mam dla Was jedną, dwie lub
trzy wybrane książki z tej oto kolekcji <span face=""Segoe UI Emoji",sans-serif" style="mso-bidi-font-family: "Segoe UI Emoji";">😁</span> Jest w niej jeszcze
recenzowany ostatnio thriller Alexa Northa "W cieniu zła", nie widać go
na zdjęciu, ale rozdanie też go obejmuje <span face=""Segoe UI Emoji",sans-serif" style="mso-bidi-font-family: "Segoe UI Emoji";">😃</span></p><p>
</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwrO7jgxmapjy-lZ-IePlXCwg6j81jAe8Tvsf9Ac1w2Tx4sqryJYlfSdyTb3NZzzKHT2Doqfuv0LrU9BI5e38HY54bH6XloSy63L-gyc6rZOOdByoIHTe7zLsGTcXnniHeZPccEtj_AM_8/s1080/IMG_20201223_184456_150.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="657" data-original-width="1080" height="388" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwrO7jgxmapjy-lZ-IePlXCwg6j81jAe8Tvsf9Ac1w2Tx4sqryJYlfSdyTb3NZzzKHT2Doqfuv0LrU9BI5e38HY54bH6XloSy63L-gyc6rZOOdByoIHTe7zLsGTcXnniHeZPccEtj_AM_8/w640-h388/IMG_20201223_184456_150.jpg" width="640" /></a></div><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Mam tu głównie thrillery Wydawnictwa Muza, myślę że
większości z nich nie trzeba polecać, bo było o nich głośno w tym
roku. Poza tym trochę fantastyki i kilka obyczajówek. Myślę, że da się coś
wybrać, a Wy? </span><span face=""Segoe UI Emoji", sans-serif" style="text-align: left;">😅</span></p><o:p></o:p><p></p><p></p><p>Rozdanie potrwa do 31.12, a wyniki losowania poznacie 1 stycznia. Taki prezent na nowy rok otrzyma jedna osoba. 😊</p><p><span style="font-family: inherit;">Zasady rozdania:</span></p><p><span style="font-family: inherit;">🎲Nie musisz być moim obserwatorem, ale jeśli zostaniesz u mnie na dłużej, będzie mi bardzo miło 😃</span></p><p><span style="font-family: inherit;">🎲Wybierz jeden, dwa lub trzy tytuły, które Cię interesują 💪</span></p><p><span style="font-family: inherit;">🎲Udostępnij informację o rozdaniu na swoim story na 24h i mnie oznacz ☺️</span></p><p><span style="font-family: inherit;">🎲Zgłoś się w komentarzu i zaproś trójkę innych moli książkowych 😁</span></p><p><span style="background-color: #cccccc;"><span style="font-family: inherit;">🎲Pytanie dodatkowe - możesz podać w komentarzu tytuł swojej ulubionej książki, chętnie poznam Wasze ulubione tytuły 😊</span></span></p><p><br /></p><p>Wysyłka dowolną metodą na terenie Polski. Powodzenia!</p><p><br /></p><p>I wesołych świąt wszystkim, kochani! 😘</p><br /><p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-11457342054493715342020-12-16T12:49:00.008+01:002020-12-16T16:15:31.338+01:00O tym, jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych, czyli Żabkowe opowieści #2<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Tak jak obiecałam, mam dla Was kolejną porcję dziwnych
i dziwniejszych historyjek z Żabki. Drugi miesiąc pracy za mną.
Czasami jeszcze wychodzę z niej w idealnym nastroju, a innym
razem mam ochotę mordować ludzi albo robić inne złe rzeczy. Dzisiaj będzie między
innymi o tym jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach. A co to
za sytuacje? Posłuchajcie. <o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaNZXf6HfN5ptgmuFCi1crbGkju5pdxHK5FM_THIiUIYjH7lCv1EFhcCh-A6DOEgnycxKt5KKt6jVP73C_htF7r9ESvC1XEdTooZyRNEwAdlsU2rPfgpFsbPbdeBCKQwvIQs7gHD98kETB/s1701/IMG_20201215_183020.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1701" data-original-width="1417" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaNZXf6HfN5ptgmuFCi1crbGkju5pdxHK5FM_THIiUIYjH7lCv1EFhcCh-A6DOEgnycxKt5KKt6jVP73C_htF7r9ESvC1XEdTooZyRNEwAdlsU2rPfgpFsbPbdeBCKQwvIQs7gHD98kETB/w334-h400/IMG_20201215_183020.jpg" width="334" /></a></div><h3 style="text-align: justify;"><o:p> </o:p><b>1. Nikt cię tak nie wysłucha jak własna szefowa</b></h3><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Podczas kilku pierwszych dni w Żabce moja kieszeń
bardzo ucierpiała, gdy musiałam wydawać na... doładowania do telefonu. Ale
czasem innego wyjścia nie ma, bo jak to szefowa, pomoże w każdej
kryzysowej sytuacji. Nauczyłam się też, żeby nie tylko nie wyciszać telefonu,
ale mieć go zawsze przy sobie, bo potem może mnie to kosztować dodatkową
fatygę. Nigdy bym nie pomyślała, że z szefową można przegadać prawie 15
złotych jednego dnia (Jeszcze nigdy z nikim mi się to nie udało! Jest
pierwsza). Na szczęście szybko znalazłam rozwiązanie jak dalej gadać z szefową
i nie zbiednieć - wykupiłam pakiet darmowych rozmów, SMSów i internetu.
Już żaden kryzys mi nie straszny.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4VQ-uxwUQAON_9CeKxoCE3GEKs7AgdqUI_IVzNfUAUgM6Jome8JjGdk01UxhK2295RfnLjXi-HfhRwOEUkAjgYJpHugU7-V7JmvUFDL-ZfZRfiFPH6GFDzZHzcE4yHIqloOdKhgwhjPa_/s750/frau.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="568" data-original-width="750" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4VQ-uxwUQAON_9CeKxoCE3GEKs7AgdqUI_IVzNfUAUgM6Jome8JjGdk01UxhK2295RfnLjXi-HfhRwOEUkAjgYJpHugU7-V7JmvUFDL-ZfZRfiFPH6GFDzZHzcE4yHIqloOdKhgwhjPa_/s320/frau.jpg" width="320" /></a></div><p></p><h3 style="text-align: justify;"><b>2. „I tak będę próbował!”</b></h3><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Koleżanka opowiadała mi jaki uparty adorator jednego razu
jej się trafił. Po zrobieniu zakupów, zapytał czy się z nim umówi. Gdy
kilka razy usłyszał odpowiedź odmowną, wcale go to nie zniechęciło. Spojrzał na
nią wyzywająco, po czym stwierdził: „I tak będę próbował". Cóż za
niesamowita determinacja...<o:p></o:p></p><h3 style="text-align: justify;">3. Życie jest filmem – zrób wszystko, by dostać w nim
główną rolę</h3><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Nigdy bym nie pomyślała, że zacznę regularnie czytać gazety.
A jednak, stało się. Gdy się człowiek co rano ich nawącha podczas
wykładania, to aż kusi, żeby zajrzeć do środka. Ciekawych rzeczy można się
dowiedzieć, zwłaszcza w czasach, gdy telewizji już przestałam ufać - za
dużo tam propagandy. A czymś trzeba się zająć w godzinach dla
seniorów, gdy nawet szefowej wyczerpią się pomysły, co mi dać do roboty. Do
niedawna mieliśmy jeszcze kawę w promocji po dwa złote. Czułam się niczym
bohaterka amerykańskich filmów z takim zestawem porannym :)<o:p></o:p></p><h3 style="text-align: justify;"><b>4. Potrzeba matką wynalazku</b></h3><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wrócę jeszcze do godzin seniorskich. Na początku śmieszył
mnie ten absurdalny pomysł, by przez dwie godziny wypraszać klientów ze sklepu.
Potem, chcąc nie chcąc, się przyzwyczaiłam. Ale czego się człowiek wtedy
naogląda, to już nikt mu nie zabierze. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Nieraz bywa, że przychodzi klient, który z żadnej
strony nie wygląda na 60+, i gdy mówię swoją wyuczoną formułkę – „przepraszam,
są godziny seniorskie, teraz nie obsługujemy”, robi minę jakby mu się świat
zawalił, po czym prosi – „ale ja tylko po jedną rzecz, nie mogę tak na szybko?”
ewentualnie: „ja tylko po Heetsy i spadam, mogę?”. Nie daj Boże przyjdzie
jakiś głodny klient i prosi tylko o hot doga. Wtedy to już może
złamać serce. A ja znajduję się w sytuacji konfliktu tragicznego:
obsłużyć tego nieszczęśnika i ryzykować karą, ewentualnie kolejnym
upomnieniem od szefowej, czy odesłać go głodnego (zaraz, zaraz, głodnych
nakarmić, było gdzieś coś na ten temat?) i niezadowolonego. Jak to mawiają
- potrzeba matką wynalazku. Czasem udaje mi się przemycić hot doga, ale jest to
moja autorska innowacja marketingowa – hot dog na wynos. Klient płaci, po czym
wyganiam go ze sklepu, żeby nie zwrócił uwagi stróżów prawa, a gdy zrobię,
wynoszę na zewnątrz. Ta radość na twarzy,
gdy klient dostaje hot doga, jest nie do opisania. <o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2iRNwONc9xWSwf1tT5QA_4qIeQ058IJ6UA_c0DlFpv_vmCc6Cl4xAtOzSqlqI3xqr9DyVqrDJtzM_bjZWuPlvVQ0nsQbiE13QzgghqoCo5uIj5xK1Adlrz4httNGvXE9g5OVo2COFDMCg/s600/hot.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="397" data-original-width="600" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2iRNwONc9xWSwf1tT5QA_4qIeQ058IJ6UA_c0DlFpv_vmCc6Cl4xAtOzSqlqI3xqr9DyVqrDJtzM_bjZWuPlvVQ0nsQbiE13QzgghqoCo5uIj5xK1Adlrz4httNGvXE9g5OVo2COFDMCg/w400-h265/hot.jpg" width="400" /></a></div><h3 style="text-align: justify;"><b style="text-indent: 0cm;">5. Grunt to się nie poddawać</b></h3><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Klient chciał kupić papierosy. Wyjął pieniądze i tak
niefortunnie je położył, że jedna pięciozłotówka wpadła w szczelinę między
wagą a ladą. Gdyby to było kilka groszy, może by odpuścił, ale to jednak
całe pięć złotych, a jak się okazało, więcej nie miał. Nie chciałam go
zasmucać bardziej, ale powiedziałam, że jest raczej nikła nadzieja na
odzyskanie tych pieniędzy, bo ta szczelina jest głęboka dosyć. Jednak widząc
determinację na jego twarzy postanowiłam spróbować z mieszadełkiem do
kawy. „Widelec by się tutaj lepiej sprawdził” - wyrokuję. Na to on wyjmuje ze
swojej torby widelec i podaje mi go. W pełni świadoma tego, jak
komicznie musi to wyglądać z boku, nachylam się nad kasą, zaglądam do tej
przepastnej dziury i zaczynam grzebać w niej widelcem. Podczas, gdy
ja pracowałam w pocie czoła, za tym nieszczęśnikiem zdążyła się już
ustawić spora kolejka. No nic, muszę facetowi pomóc, bo inaczej sobie nie
pójdzie. Obsłużyłam czekających ludzi i zaczynam zabawę od nowa.
Klient daje mi jeszcze nóż do kompletu, a ja postanawiam zadzwonić do
szefowej, bo to złota kobieta - umie znaleźć wyjście z każdej kryzysowej
sytuacji. Relacjonuję jej wydarzenia z placu boju niczym komentator
sportowy. Na początku użyła niecenzuralnych słów, których przytoczyć nie mogę,
ale potem poradziła co zrobić, a klienta udało się uratować i wypuścić
zadowolonego. „Dbając o klientów, dbasz o swoją Żabkę”, jak głosi
nasze motto. Jeszcze nigdy tak dobitnie się o tym nie przekonałam.
Zamknęłam kasę kilka minut za późno, ale za to z poczuciem spełnionej
misji. <o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis97I-nUBO_w78-1UxJtC5vWWbz9wKCfBpDQ8pQpATtFEcy9h5TFrGzO26j1XMVYmb1OObAMGr7yOdsEXtSsv9Xl58Q-N54SXDe5vdYFB2-ECdUA9Fn34iiVewFV2Hgj4kmZuzJlAkAE8W/s899/ostatni_raz_pytam_gdzie_sa_pieniadze_36240.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="600" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis97I-nUBO_w78-1UxJtC5vWWbz9wKCfBpDQ8pQpATtFEcy9h5TFrGzO26j1XMVYmb1OObAMGr7yOdsEXtSsv9Xl58Q-N54SXDe5vdYFB2-ECdUA9Fn34iiVewFV2Hgj4kmZuzJlAkAE8W/w268-h400/ostatni_raz_pytam_gdzie_sa_pieniadze_36240.jpg" width="268" /></a></div><h3 style="text-align: justify;"><b><o:p> </o:p>6. W Żabce spełniam się zawodowo</b></h3><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Co niektórzy żartownisie mawiają, że gdyby każdy regularnie
odwiedzał Żabkę, psychologowie nie mieliby pracy. W Żabce nie tylko
zrobisz zakupy, ale i zostaniesz wysłuchany. Ba, czasem nawet uda się rozwiązać Twój problem.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Sama nieraz doświadczyłam takiej sytuacji. Do sklepu wpada
zdyszana klientka, bierze kilka rzeczy, w tym Coca Colę Zero 1,5 litrową.
Gdy skanuję zakupy, cały czas mówi. Narzeka, że bardziej pechowego dnia nie
mogła mieć. Najgorsze, co jej się przytrafiło, to zgubienie słuchawek. „Wie
pani, jak ciężko jest bez słuchawek” – mówi dramatycznym tonem. „Pewnie, że
wiem, nie raz mnie to spotkało – odpowiadam w tym samym tonie. Po chwili spogląda
na butelkę coli i mówi: czy może mi pani tą colę zamienić? Ona jest taka ch**owa… Jako, że jej argument był niepodważalny, spróbowałam to zrobić.
Niestety obie cole wyglądają na paragonie tak samo, więc nie chciałam ryzykować,
że coś pójdzie nie tak i była zmuszona zadowolić się colą zero. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p> </o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ostatnimi czasy sporo się jeszcze wydarzyło, ale o tym
w części trzeciej. Poznacie paradoks jak się spóźnić do pracy cztery godziny
tak, żeby nie zostało to uznane za spóźnienie i nie zostać wyrzuconym
z pracy. Ale na dzisiaj tyle.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">A kto jeszcze nie widział, pierwszą część znajdzie <a href="https://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2020/12/o-tym-jak-zostaam-dziewczyna-z-zabki-i.html">TUTAJ. </a></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-25437334345653255242020-12-11T07:01:00.006+01:002020-12-11T07:31:53.989+01:00Ballada o łyżwach, które nie zostały założone<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Przytrafiają nam się czasem rzeczy dziwne i dziwniejsze.
Ale rzadko kiedy jest to coś na tyle nieprawdopodobnego, że myślimy sobie: „na
pewno nikt by mi w to nie uwierzył”. Ostatnio właśnie miałam taką przygodę z
kategorii „niemożliwe, a jednak”. W efekcie sama nie byłam pewna, czy z tej
bezradności mam ochotę usiąść i płakać, czy zacząć się śmiać. Jeden z tam
obecnych nawet pokusił się o opowiedzenie tego wierszem. A że sama bym tego
lepiej nie ujęła, to posłuchajcie:</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh2VByzIuAdj05yeex8VvDS3z7joKm2hpJhsRUgVRTiE7_vJlcucrwKlITrOnoqDsqCrBeXc3RDgS1FaaPDSZT4ohOQ1p47V_d9UGeQiqMjvqFwfMpHK3hAu9tAcTOdfc4hM2cXxdzV4oq/s1399/IMG_20201210_175151.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1399" data-original-width="1080" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh2VByzIuAdj05yeex8VvDS3z7joKm2hpJhsRUgVRTiE7_vJlcucrwKlITrOnoqDsqCrBeXc3RDgS1FaaPDSZT4ohOQ1p47V_d9UGeQiqMjvqFwfMpHK3hAu9tAcTOdfc4hM2cXxdzV4oq/w494-h640/IMG_20201210_175151.jpg" width="494" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip8WfgDCnARaZsZozBiJ9gliIc4HtcXZglcaa8SgMKzUiKjGE7czivEeDkBDpY8Gnf2OWekS0J8sb0Y9kmqBmrutTPLkBKc2UiOSdln5BNjIt01tpJq7WRBp-wYIpRJwwYUia1GecJLbbh/s490/IMG_20201210_175137.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="490" data-original-width="488" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip8WfgDCnARaZsZozBiJ9gliIc4HtcXZglcaa8SgMKzUiKjGE7czivEeDkBDpY8Gnf2OWekS0J8sb0Y9kmqBmrutTPLkBKc2UiOSdln5BNjIt01tpJq7WRBp-wYIpRJwwYUia1GecJLbbh/w494-h640/IMG_20201210_175137.jpg" width="494" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Nic dodać, nic ująć. Dzięki, Hubert, za tę zacną przestrogę.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgW_xZeRD11uWvphc8qHpnG_rUdncYypi97aeb4Oy_1GlzfoD8FG0tIlV2kSXKJ6LH6ljfCMYcb42y_3zkYzjYYfqhLSdXBkZ372860Psi_0KNGEEs8EdTfGDU_H_b28Kj0uG47Bg5Hlro/s2048/IMG_20201211_072616.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgW_xZeRD11uWvphc8qHpnG_rUdncYypi97aeb4Oy_1GlzfoD8FG0tIlV2kSXKJ6LH6ljfCMYcb42y_3zkYzjYYfqhLSdXBkZ372860Psi_0KNGEEs8EdTfGDU_H_b28Kj0uG47Bg5Hlro/w640-h480/IMG_20201211_072616.jpg" width="640" /></a></div></div>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-11834853428973516532020-12-08T14:49:00.002+01:002020-12-08T14:49:44.535+01:00Co się czai w cieniu zła? <p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><i></i></p><blockquote style="text-align: justify;"><i>Nie mogłem pozbyć się tej uporczywej myśli. To nie było
racjonalne, ale w życiu zdarzają się takie chwile, kiedy wiemy, że to, co
się właśnie dzieje, ma ogromne znaczenie. Niedługo wszystko się zmieni i będę
żałował, że nie zrobiłem tego, co do mnie należało. </i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Nie było opcji, żeby po przeczytaniu „Szeptacza” nie sięgnąć
po drugi thriller Alexa Northa. Dokładnie rok po głośnej premierze debiutu
autora, ten zaserwował nam nową porcję wrażeń. Plotki głosiły, że jeszcze
lepszą. Co jeszcze mnie przekonało do tej lektury, to motyw snów, na którym
jest oparta. Lubię go, ale rzadko się pojawia w książkach. Od kiedy zobaczyłam
zapowiedź wiedziałam, że nie odpuszczę, póki nie dostanę książki w swoje
ręce, jak na rasowego łowcę thrillerów przystało. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Paul przez dwadzieścia pięć lat nie odwiedzał rodzinnej
miejscowości. Miał ku temu powody. Gdy w końcu się na to decyduje, pamięć
o przeszłości wraca ze zdwojoną siłą. Co takiego wydarzyło się w mrocznej,
prawie opustoszałej już dzielnicy, gdy był jeszcze dzieckiem? Dlaczego nikt nie
chce kupować nieruchomości w tej miejscowości? I jaką tajemnicę
skrywa las zwany Cieniem, który budzi w nim grozę już samym swoim
widokiem? Nie tylko las. Na drzwiach jego domu pojawiają się czerwone ślady
dłoni. Matka, która umiera, mówi rzeczy, od których włosy jeżą się na głowie.
Zaś wokół czuć obecność czegoś nieuchwytnego, a jednocześnie złowrogiego. A wszystko
to, przez niewinną zabawę z dzieciństwa...<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><blockquote style="text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoLwg2IGK1fA5_waB58ba_2-vvX_B4uJMHLR8cEaI66jRH5P59Zs_C0VlYnpM3cek4uVS9tiXp7b1aiuhuEUF7ulke1HESsVehlURmsVyQynfGdGJ_FQC5k4NnlbaVubkNJKIRLRABTB2n/s2048/IMG_20201208_144131.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoLwg2IGK1fA5_waB58ba_2-vvX_B4uJMHLR8cEaI66jRH5P59Zs_C0VlYnpM3cek4uVS9tiXp7b1aiuhuEUF7ulke1HESsVehlURmsVyQynfGdGJ_FQC5k4NnlbaVubkNJKIRLRABTB2n/w640-h480/IMG_20201208_144131.jpg" width="640" /></a><i><div style="text-align: justify;"><i>Było cicho. Uznałem, że to dom rozciąga swoje stare kości po
upalnym dniu i przygotowuje się do nocnego wypoczynku. Może przeczuwał, co
zamierzam zrobić, i wiedział, że już niedługo się stąd wyprowadzę, zamknę
drzwi na klucz, a on zostanie sam?</i></div></i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Książka mimo kilku słabych stron naprawdę mi się podobała.
Jak już zdążyliście pewnie przeczytać to, co najbardziej sobie cenię w thrillerach
i horrorach, to tło wydarzeń. Tutaj autorowi niesamowicie udało się je
stworzyć. Mała miejscowość nieopodal lasu, prawie wyludniona. Brzmi znajomo?
Niekoniecznie. Choć może kojarzyć się z innymi horrorami, to tutaj miejsce
akcji i atmosfera jaką autor stworzył były niepowtarzalne. Dało się odczuć
niepokój i grozę sączące się do serca z każdą przeczytaną stroną.
Trudno powiedzieć, co na to wpływa, ale wraz z rozpoczęciem lektury
zostajemy wessani do tego mrocznego miejsca, gdzie dzieją się rzeczy
niewytłumaczalne, krew tężeje w żyłach, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>a ratunku próżno szukać. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Po przeczytaniu kilkunastu początkowych stron byłam
rozdarta. Bardzo chciałam ją odłożyć, ale tylko dlatego, że naprawdę bałam się czytać
dalej. Jednocześnie chciałam czytać dalej i ciekawość okazała się
silniejsza. Znacie to uczucie? <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span></span>Dalej akcja trochę zwolniła. Powoli przemieszczamy się wraz
z bohaterami poszukując odpowiedzi na trudne pytania – Skąd się biorą
czerwone plamy na drzwiach? Kto krąży po okolicy i dopuszcza się zbrodni
ze szczególnym okrucieństwem? Co mają one wspólnego z wydarzeniami sprzed
kilkunastu lat? Gdzie podział się chłopak, którego ciała do tej pory nie odnaleziono?
I jeszcze wiele innych. Od czasu do czasu czeka Was niezbyt miła niespodzianka.
I cały czas będziecie drżeć o życie. Jesteście gotowi, by podjąć to
wyzwanie?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jedyne, co mi się nie podobało w tej lekturze, to to,
że momentami do akcji wkradała się monotonia. Zaczynało się kluczenie między
wydarzeniami mało istotnymi, które zdawały się niewiele wnosić do fabuły. I napięcie
przestawało być odczuwalne. Ale kto wie, może to celowy zabieg? Tylko cisza
przed burzą, po której serce stanie Wam w gardle?<br /></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Miał rację ten, kto napisał, że ta lektura będzie ucztą dla
fanów opowieści z dreszczykiem. Książka bezwzględnie obowiązkowa dla fanów
thrillerów. A może i ktoś, kto chce spróbować nowego gatunku też się
skusi?<span style="font-family: inherit;"> <o:p></o:p><span style="text-align: left;">Tylko
ostrzegam, okładka z kościstą dłonią w nocy wygląda upiornie, lepiej nie
kusić losu i nie trzymać jej na widoku…</span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Moja ocena: 7/10</b><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p> </o:p></p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Alex North, <i>W cieniu zła</i><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ilość stron: 411<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wydawnictwo: Muza<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Data premiery: <b>28 października 2020</b></p><p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-82681489154212459512020-12-01T04:23:00.003+01:002020-12-01T04:23:31.861+01:00O tym, jak zostałam dziewczyną z Żabki i dlaczego kocham swoją pracę<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">W dobie izolacji, gdy uczelnie i szkoły zamknięto,
restauracje przestały być miejscem, gdzie można spędzić trochę czasu ze
znajomymi, kina, galerie handlowe i inne miejsca, do których lubiliśmy
chodzić zamknięto, pozostaje już tylko... wymyślić inne, bardziej kreatywne
formy spędzania wolnego czasu. Zabezpieczając się, przed ewentualnością
drugiego lockdownu i zakazu wychodzenia z domu, postanowiłam znaleźć
pracę. I nie byłam w tym poszukiwaniu zbyt wybredna. Wiadomo,
sytuacja na rynku nie jest zadowalająca i raczej prędko nie zanosi się na
poprawę. Gdy pierwszy raz rozmawiałam z szefową z Żabki, usłyszałam
tylko: „Pani ma kursy księgowości i szuka pani pracy w sklepie?”
Właśnie tak! Niestety, na rozmowie kwalifikacyjnej nie zostałam poinformowana o
jednej istotnej rzeczy. Żabka to nie miejsce pracy, Żabka to stan umysłu.<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/N8LX8W_SD04" width="320" youtube-src-id="N8LX8W_SD04"></iframe></div><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zawsze chciałam popracować w kawiarni. Podawać kawę,
przekąski, a jednocześnie porozmawiać sobie z klientami o wszystkim
i o niczym. Zatem można powiedzieć, że trafiła mi się praca marzeń. Nigdy
bym nie pomyślała, że praca w sklepie może być tak ciekawa, absorbująca
i pełna wyzwań. O 4.30 wyskakuję z łóżka zastanawiając się, co przyniesie
dzisiejszy dzień. A żaden nie jest taki sam. Tam ciągle coś się dzieje.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Mam za sobą dopiero miesięczny staż, ale codziennie wychodzę
z pracy w lepszym nastroju niż do niej przyszłam. Dlaczego? Oto kilka
przykładów<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p> </o:p><b><span style="font-size: x-large;">1. Uwaga, włamywacz!</span></b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Są takie rzeczy w życiu, których człowiek nie zapomni
do końca życia, mało tego, jeszcze dzieciom i wnukom będzie opowiadał,
jaki to kiedyś głupi był, tak ku przestrodze. Jedną z takich rzeczy
niewątpliwie jest pierwszy dzień w pracy i związane z tym wpadki.
<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">W końcu nadszedł ten, dzień, gdy skończyło się moje
szkolenie i pierwszy raz miałam przyjść sama na przedpołudniową zmianę. O
dziwo, nie zaspałam, nie spóźniłam się na autobus, nie zapomniałam kluczy
i dotarłam na czas. Teraz to już nic nie może pójść nie tak. Dumna z siebie, wygrzebuję z torebki
klucze i próbuję otworzyć drzwi. I wtedy alarm zaczyna piszczeć.
Zamiast rzucić się do ucieczki jak na rasowego włamywacza przystało, wyjmuję
klucz z powrotem i zaczynam analizować sytuację. Następnie wyjmuję
z torby biały magiczny prostokącik, czyli kartę zbliżeniową, którą
wieczorem miałam wykorzystywać po zamknięciu sklepu. Ale tego, co z tym
urządzeniem się robi rano, to już nikt mi nie powiedział. Przykładam do
czytnika i nagle wszystko ucichło, a ja mogłam legalnie otworzyć
drzwi. Niczego nieświadoma obsługuję klientów, aż w końcu podchodzi do
mnie pan w czerni i pyta, czy mam jakiś problem. Spanikowałam, bo
myślałam, że jest z kontroli, a ja dopiero otworzyłam sklep i jeszcze
nie zrobiłam wszystkiego, co trzeba. Zaczęłam się tłumaczyć, ale szybko
wyjaśnił się powód swojej wizyty. Był z ochrony i chciał dowiedzieć,
się czy wszystko w porządku, bo dostał powiadomienie o alarmie. Na to ja,
bez owijania w bawełnę, mówię, że to mój pierwszy raz i jeszcze nie
wiedziałam, jak to się wyłącza. Myślę, że zrobiłam mu dzień. Na szczęście
poprosił tylko o nazwisko, bo taki miał wymóg. Potem dzwoniła jeszcze szefowa,
dowiedzieć się, czy nic mi nie zagraża. Jej też niewątpliwie zrobiłam dzień. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGuOv24HzdDtiXa8jPC84EIiSUB47M14awWkPGT6KtocTT5QkjHF6PmyUff9rfHPAmvxjF85MBatqhSJWV-XYqIACeCKN7A-VQK_-0t5va7u2vAQVqIwpCL1fB58O_s2hqVa2UM3hfY9oS/s2048/IMG_20201124_083959.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGuOv24HzdDtiXa8jPC84EIiSUB47M14awWkPGT6KtocTT5QkjHF6PmyUff9rfHPAmvxjF85MBatqhSJWV-XYqIACeCKN7A-VQK_-0t5va7u2vAQVqIwpCL1fB58O_s2hqVa2UM3hfY9oS/w300-h400/IMG_20201124_083959.jpg" width="300" /></a></div><o:p> </o:p><b><span style="font-size: x-large;">2. </span></b><i><b><span style="font-size: x-large;">A w lodówie gorzała się chłodzi...</span></b></i><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Z popołudniowej zmiany zwykle wychodzę ok. 23.30, kiedy
autobusy nocne w kierunku mojego osiedla już nie kursują. Jedyną
możliwością pozostaje więc przejazd taksówką. Nie wiem, jak mi się to udało,
ale podczas jednego z takich procesów zamawiania taksówki przez aplikację,
jako adres odbioru, zamiast adresu sklepu wybrałam adres mojej przyjaciółki.
Kierowca był nieco zdezorientowany, ale wyszedł z tego zdarzenia cały
i zdrowy. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Gdy tak sobie jadę nocą taksówką po mieście, chcąc nie chcąc
mam w głowie jedną piosenkę. Nie pytajcie...<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/uIuMSh-XXsg" width="320" youtube-src-id="uIuMSh-XXsg"></iframe></div><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p> </o:p><b style="font-size: xx-large;">3. I numer telefonu do pani bym poprosił</b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jak to w każdym sklepie bywa, trafiają mi się różni
klienci. Może napiszę o tym więcej w następnym poście – „10 typów klientów
z Żabki”? Ale dziś będzie tylko o kilku wybranych. Pierwszy z nich –
przychodzi do sklepu, chcąc skorzystać na tym podwójnie. A mianowicie robi
zakupy, zagląda do lodówki z piwem i pyta: <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Czy to piwo to było niedawno dostawione, bo jest ciepłe?<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Tak, bo szybko schodzi – odparłam uśmiechając się ze
współczuciem. Klient podchodzi do kasy i skanuję mu zakupy. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Czy mogę poprosić o reklamówkę – pyta konspiracyjnie,
nachylając się w moją stronę.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Jasne – podaję mu papierową torbę spod lady.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Posunę się jeszcze o krok dalej – chwila niepewności –
i wezmę jeszcze Marlboro czerwone. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Oddycham z ulgą i podaję mu papierosy<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– I jeszcze numer do pani wezmę – mówi, pakując zakupy
do torby. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– A po co panu numer do mnie? – zapytałam
inteligentnie. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Będę dzwonił zapytać, kiedy sklep zamknięty, kiedy
otwarty...<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">(ciąg dalszy nastąpi).<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-large;"><b><o:p> </o:p>4. Mamy sytuację awaryjną</b></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wtorek może środkiem weekendu nie jest, ale czasami i we
wtorki człowiek ma nadzieję, że w końcu nadrobi zaległości w spaniu
(w weekend bywa z tym gorzej). Jakie było moje zaskoczenie, gdy telefon
obudził mnie w środku nocy, czyli o 6.47... <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Tym razem nie budzik, ale telefon z nieznanego numeru.
Może to dziwny pomysł, by odbierać w środku nocy telefon od tajemniczego
nieznajomego, ale przysięgam – byłam półprzytomna. „Tak, słucham?” – mówię
głosem sugerującym, że gdy tylko będę na siłach, to mogę zamordować każdego,
kto ośmielił się o tej porze przerwać mi sen. „Magda, mamy sytuację awaryjną,
czy możesz przyjść do pracy?” Na to ja bez chwili zastanowienia, mimo że
jeszcze chwilę temu miałam, delikatnie mówiąc, mieszane uczucia, odpowiadam: „Tak,
tylko najwcześniej za jakąś godzinkę, może być?”. "Magda, gdzie twoja
asertywność?" – karcę się w myślach. Ale druga Magda, ta, która pracę
w Żabce kocha bardziej od spania, cieszy się, że będzie mieć dodatkowy
dzień w pracy. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: x-large;"><o:p> </o:p>5. Panią też bierzemy</span></b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Przychodzi dwóch pijanych facetów. Wnoszę to po ich
hałaśliwym zachowaniu. Gdy jeden z nich otwiera usta, widzę, że albo jadł
keczup i jeszcze nie skończył konsumować, albo miał poważną męską rozmowę
i ktoś mu porządnie obił szczękę. Ale nie o tym chciałam. Chcieli kupić
pół butelki wódki. Cierpliwie im wytłumaczyłam, że sprzedajemy tylko całe
butelki. Jeden z nich doprecyzował, że chodziło im o pół litra wódki. „Jakiej?"–
pytam. „Niech pani wybierze”. Podałam im najtańszą, cały czas bacznie obserwując,
czy nie zdemolują mi sklepu, bo ich koordynacja ruchowa była nieco zaburzona. „I
jeszcze panią bierzemy!” – oznajmił jeden z nich radośnie, a drugi
natychmiast podłapał ten genialny plan. „Ale ja nie jestem na sprzedaż” –
wyraźnie się zasmucili. Zażyczyli sobie jeszcze coś do popicia, też zdając się
na moją intuicję. „Może być sok pomarańczowy?” – pytam. „Nie, coś gazowanego,
może być to zielone” – odparł, pokazując Sprite'a w lodówce. Otworzyłam
lodówkę i wyjmuję Sprite'a,<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Fajna jest, nie?<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– No fajna<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Potem byłam świadkiem ich niezbyt wyrafinowanego dialogu,
nie trudno się domyślić o czym. Jeszcze trochę i wzywam ochronę, albo
dzwonię po szefa – zdecydowałam. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– To jeszcze papierosy – powiedział pierwszy z nich. – A da
się pani zabrać na kawę? – zapytał z nadzieją w głosie.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– Nie, nie dam się zabrać, mam chłopaka. – O ja głupia
myślałam, że to ich zniechęci.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">– A gdzie pani chłopak mieszka? Też go weźmiemy! <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Podałam im papierosy i pożegnaliśmy się, zanim zdążyli
zdemolować sklep.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p> </o:p><b style="font-size: xx-large;">6. Jeśli chodzi o opróżnianie lodówki, to na mnie zawsze
może pani liczyć</b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p><p style="text-align: justify;">
</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV8rMXXsGO0kPTFUvy-mPdDzBK9Wn3JMcORvkvrbBWMVJXW7j9xdR4P_TFSw-yVzPoPMg2he8I6eoNA6ut_5OyQ330KozyCdQeQD5ACnkFqYZGy3iYxeqJbYmzT1tTkWt8fMrnXsviIrLo/s2048/IMG_20201120_184721.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV8rMXXsGO0kPTFUvy-mPdDzBK9Wn3JMcORvkvrbBWMVJXW7j9xdR4P_TFSw-yVzPoPMg2he8I6eoNA6ut_5OyQ330KozyCdQeQD5ACnkFqYZGy3iYxeqJbYmzT1tTkWt8fMrnXsviIrLo/w400-h300/IMG_20201120_184721.jpg" width="400" /></a></div>Gdy na przekąskach kończy się termin ważności, zdejmujemy je
z półek i wkładamy do lodówki, z której potem ewentualnie za
pozwoleniem szefowej można je zabrać. I pamiętam, jak pierwszy raz wyszłam
z Żabki z wielką torbą kanapek. Pierwsza myśl – co ja zrobię z taką
ilością jedzenia? Niemal od
razu wpadłam na pomysł... by podzielić się z bezdomnymi. Siedząc z chłopakiem
na parapecie w galerii (był zakaz siadania, ze względu na śmiertelne
niebezpieczeństwo, jakim jest Covid, ale mniejsza o to) i popijając kawę,
czekałam, aż ktoś złapie przynętę. I w końcu pochodzi do nas taki jeden
i zaczyna się – poratuje pani, nie mam na jedzenie, jestem bezdomny... „Pieniędzy
nie mam, ale kanapką mogę się podzielić” – otwieram mu torbę. – „Proszę sobie
wybrać”. Na to on bez zastanowienia sięga do torby i wybiera panini o smaku
kurczak – ser. „Wybrał pan akurat taką, którą trzeba odgrzać w mikrofali” –
poinformowałam, bo jeszcze tego brakowało, żeby miał problemy żołądkowe po
mojej kanapce. „A skąd mikrofalę wziąć?” – zapytał. Kazałam bezdomnemu użyć
mikrofali. Domu nie ma, ale mikrofalę może mieć. Brawo ja 🤣<p></p><br /><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Jeszcze nie wszystkie przykłady wyczerpałam, ale ciąg dalszy
już w następnym poście, żeby nie było za długo </span><span face=""Segoe UI Emoji",sans-serif" style="mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol-ext; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: "Segoe UI Emoji"; text-align: left;">😊</span><span style="text-align: left;"> Podobało się?</span></p><p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com37tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-74173415875733339202020-10-18T14:54:00.004+02:002020-10-18T14:54:27.249+02:00Czy miłość jest lekarstwem?<p></p><p style="line-height: 150%; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"></p><blockquote><i style="background-color: #cccccc;">Inni
uważają, że wiedzą, co to znaczy być w depresji, ponieważ przeżyli rozwód,
stracili pracę lub zerwali długotrwały związek. Jednak te doświadczenia niosą
ze sobą określone uczucia, natomiast depresja jest płaska, pusta i nie do
zniesienia. </i></blockquote><span style="background-color: #cccccc;"><o:p></o:p></span><p></p>
<p style="line-height: 150%; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="background-color: #cccccc;">Dzisiaj
nie będzie typowej recenzji, ale chcę Wam opowiedzieć o pewnej książce,
która mnie ostatnio zafascynowała. Psychologią interesuję się od dawna,
ostatnio szczególnie zaciekawił mnie temat choroby afektywnej dwubiegunowej.
Stąd pomysł, by przeczytać książkę „Niespokojny umysł. Pamiętnik nastrojów
i szaleństwa" <span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">Kay Redfield Jamison.</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p style="line-height: 150%; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="background-color: #cccccc;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">Autorka jest
psychologiem, terapeutą, a jednocześnie zmaga się z chorobą
dwubiegunową. Jest to niezwykle trudne w diagnozie i leczeniu
schorzenie polegające na naprzemiennym występowaniu okresów depresyjnych
i maniakalnych. Depresja charakteryzuje się długo utrzymującym się
obniżonym nastrojem, poczuciem pustki i braku sensu. W chorobie
dwubiegunowej depresje mają wyjątkowo ciężki przebieg i obarczone są
ryzykiem samobójstwa. Manię natomiast cechuje podwyższony nastrój, pobudzenie,
zawyżone poczucie własnej wartości i nadzwyczajna wiara we własne
możliwości, często nieadekwatna do sytuacji. Chory skłonny jest do ryzykownych
zachowań, niekiedy wydaje dużo pieniędzy, bywa drażliwy i nie znosi
sprzeciwu. Czuje się świetnie, żyje intensywnie, a życie ma
mnóstwo barw, w przeciwieństwie do okresu depresji, gdy staje się ono
szare i pozbawione radości. Zarówno okres depresji, jak i manii nie
jest stanem pożądanym i wymaga leczenia oraz nadzoru psychiatry.
Choroba afektywna dwubiegunowa pozostawiona sama sobie może całkowicie
zdezorganizować człowiekowi życie - pozbawić pracy, relacji z bliskimi,
radości codziennego dnia, a nawet życia. Dlatego tak ważne jest
odpowiednie rozpoznanie i leczenie. </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p style="line-height: 150%; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"></p><blockquote><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgMMW2kpVlLyd5ThoH8veDKbOW0eLC2eDnkLwi32u8_rHGwBAT0ZW5nxNjIJreRDa3qTX_D10vaVqM7i2A-HVFFz3JgL871Gb6juYaMBNZbYcUufGW_vud5rlFHWOxyL21AmiwAlqMXCZr/s2048/IMG_20201018_140854.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgMMW2kpVlLyd5ThoH8veDKbOW0eLC2eDnkLwi32u8_rHGwBAT0ZW5nxNjIJreRDa3qTX_D10vaVqM7i2A-HVFFz3JgL871Gb6juYaMBNZbYcUufGW_vud5rlFHWOxyL21AmiwAlqMXCZr/w640-h480/IMG_20201018_140854.jpg" width="640" /></a><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"></span><i style="background-color: #cccccc;">Nawet
wtedy, gdy znajdowałam się w stanie psychozy – miałam urojenia, omamy i pogrążałam
się w szaleństwie – byłam świadoma, że odkrywam nowe zakątki mojego umysłu
i mojej duszy. </i></blockquote><span style="background-color: #cccccc;"><o:p></o:p></span><p></p>
<p style="line-height: 150%; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="background-color: #cccccc;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">Najlepszym tego
przykładem jest sama autorka książki. Powieść Kay Redfield Jamison niezwykle
mnie poruszyła. Jest to szczery opis historii, w której pierwsze skrzypce
gra właśnie wspomniana choroba dwubiegunowa. Autorka wspomina swoje
dzieciństwo, młodość, miłosne perypetie, początek kariery zawodowej, a wraz
z nim także początek zmagań, które rozpoczęły się jeszcze na długo przez
postawieniem diagnozy przez psychiatrę. Życie z CHAD to ciągła huśtawka
i balansowanie między piekłem a niebem. Depresje, czarne okresy pełne
myśli o śmierci przeplatały się u niej ze stanami maniakalnymi,
w których myśli gwałtownie przyspieszają, mówi szybko, chce zrobić
wszystko, najlepiej tu i teraz. Szczególnie podobał mi się rozdział „Miłość
jest lekarstwem", który stanowił próbę odpowiedzi na pytanie, jaką rolę
w życiu autorki spełniła pewna piękna relacja. Poruszyło
mnie również zakończenie, które stanowi meritum całej opowieści.
Autorka odpowiada w nim na bardzo ważne pytanie: czy gdyby wiedziała, że
jej życie będzie naznaczone chorobą, wolałaby się nie urodzić?</span><o:p></o:p></span></p>
<p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 150%; margin: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-indent: 35.45pt; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="background-color: #cccccc;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">Świadectwo </span>Kay Redfield Jamison daje nadzieję i otuchę
dla wszystkich dotkniętych chorobą i ich bliskich. Pokazuje, że życie
z CHAD to nie tylko pasmo cierpień, ale może być też piękne. Jako osoba
z CHAD jest niezwykle wrażliwa i znacznie mocniej odbiera otaczający
ją świat. Bywa to smutne, a zarazem niesamowite i pociągające.
Książka napisana barwnym poetyckim językiem trafia prosto w serce. B<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">ędzie cenną
lekcją, zarówno dla osób zmagających się z tą chorobą, jak i tych,
którzy chcą zgłębić temat. </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><o:p></o:p></span></span></p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 150%; margin: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-indent: 35.45pt; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="background: rgb(204, 204, 204);"><br /></span></p>
<p style="line-height: 150%; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="background-color: #cccccc;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">Kay Redfield
Jamison, <i>Niespokojny umysł. Pamiętnik nastrojów i szaleństwa</i></span><i><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p style="line-height: 150%; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="background-color: #cccccc;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">Ilość stron: 312</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p style="line-height: 150%; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="background-color: #cccccc;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">Wydawnictwo: Zysk
i S-ka</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p style="line-height: 150%; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="background-color: #cccccc;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">Data premiery: 18
września 1995</span></span></p><p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-57810430587642348692020-10-07T14:56:00.004+02:002020-10-07T15:05:29.942+02:00Wejdź do szafy!<p style="text-align: justify;">Wraz z końcem przerwy wakacyjnej wracam do pisania.
Sporo się u mnie ostatnio dzieje, ciężko znaleźć chwilę, żeby zebrać myśli.
Nowe studia, nowe miasto, nowi ludzie. W pewnym sensie też nowa ja. Nieraz
się zastanawiam, jak to jest, że w każdym miejscu zostawiamy cząstkę
siebie. Jak to możliwe, że w każdym miejscu coś zostawiamy, a jednocześnie
życie toczy się dalej. Ludzie, miejsca, wspomnienia i emocje, które nam
towarzyszyły już na zawsze zostaną związane z tym miejscem. Niekiedy mam
wrażenie, że czas biegnie zbyt szybko. Że to, co dobre, zbyt szybko mija
i pozostaje pustka. Ale właśnie ta pustka jest potrzebna, by odkryć siebie
na nowo. </p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGM48yqMBJHMRLWereC_sm7YrhwYnuylmOLgGYIhWiskzboYUzmQRf0xWanICxXn40ywZnFT6eqGYghKzwsZDpIAO7WoQMZRB-SRVDpbpt7n5CjUvKURaWXgikt800V1x6aZFHMDqTRsNQ/s2048/IMG_20201006_163254.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGM48yqMBJHMRLWereC_sm7YrhwYnuylmOLgGYIhWiskzboYUzmQRf0xWanICxXn40ywZnFT6eqGYghKzwsZDpIAO7WoQMZRB-SRVDpbpt7n5CjUvKURaWXgikt800V1x6aZFHMDqTRsNQ/w640-h480/IMG_20201006_163254.jpg" width="640" /></a></div><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">A co to znaczy odkryć siebie? Gdy pewnego razu przechodziłam
wzdłuż rynku, zaczepił nas chłopiec. Robił wywiad, który potrzebny mu był do
szkolnego projektu, i zadał mojemu znajomemu serię dziwnych i dziwniejszych
pytań. Jedno z nich brzmiało: „Kim chcesz być w przyszłości?”
Zazwyczaj wtedy nasze myśli wędrują ku różnym podniosłym ideom. Lekarzem,
prawnikiem, architektem, księgowym. Chcę pomagać ludziom, chcę być sławny, chcę
być szanowany. Ale czy te pragnienia nie przysłaniają nam czegoś istotnego? Tutaj, co mnie
zastanowiło, padła po prostu odpowiedź: „sobą”. Można pomyśleć, ot nic
nadzwyczajnego. Tylko kiedy tak naprawdę jesteśmy sobą? Przy rodzicach? Na
uczelni? w pracy? Wśród znajomych? Każda sytuacja to pewien zestaw
oczekiwań, pewna rola, jak w teatrze. Posłuszna córka, dobra koleżanka,
pracownik starający się o awans, kumpel próbujący zaimponować znajomym. A gdzie
jest miejsce na to „ja” prawdziwe? </p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Nieżyjący już ks. Pawlukiewicz użył
symbolicznego obrazu. Dopiero, gdy wejdziemy do szafy, pobędziemy sami
w swoim towarzystwie i znajdziemy chwilę na refleksję, wtedy jesteśmy
sobą. Często boimy się tego, bo mogą dojść do głosu rzeczy dawno zapomniane. W codziennym zabieganiu ciężko jest wygospodarować ten czas na „wejście do szafy". Ale może warto? <o:p></o:p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-22169214194662949602020-09-21T11:21:00.004+02:002020-09-21T11:23:48.016+02:00Czasem lepiej nie wiedzieć wszystkiego...<p style="text-align: justify;"></p><p class="MsoNormal"><i></i></p><blockquote style="text-align: justify;"><i>Czasem odnoszę jednak wrażenie, że nie da mi się już pomóc.
Wytrzymuję tylko dzięki swojej wewnętrznej sile. Nie wiem, skąd ją czerpię.
Gdyby nie ona, już dawno skończyłabym jak Otylia – z nieudaną próbą
samobójczą i psychoterapiami na koncie. Różnica pomiędzy nami polega chyba
na tym, że ja wbrew pozorom kocham życie. </i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Gdy tylko usłyszałam o tej książce, wiedziałam, że
muszę ją mieć. Marcel Moss jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, a dodatkowo tematyka
nawiązująca do Belfra – jednego z niewielu seriali, który mnie naprawdę
wciągnął. Czy słusznie spodziewałam się czegoś naprawdę świetnego?<br /><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Prestiżowe warszawskie liceum jak wszystkie inne szkoły ma
swoje mroczne tajemnice. Autor odsłania problemy nastolatków, których dorośli
często nie dostrzegają, albo po prostu nie rozumieją. W szkole dochodzi do
tragedii. Na samym początku dowiadujemy się, że dwoje uczniów popełnia razem
samobójstwo. Otylia, która była w szkole nielubiana, i Alan –
popularny chłopak i kapitan drużyny siatkówki. Co ich do tego popchnęło?
Jaka mroczna historia się za tym kryje? Ich przyjaciółka Marta, głęboko
poruszona tragedią, postanawia dotrzeć do prawdy. Okaże się, że nawet ona nie
wie wszystkiego. A może nie wie zupełnie nic?</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="1728" data-original-width="1932" height="568" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivH942XsC_3axv1-gXTZpgJPQg8ypdWgwReJyxHgkIG-v8L2g2FprtweL8GnNQxrrUcWjn6BxOTKJLIXbxu4aP1zgSpz_xNCQkWpRrQjPsefOQ9pKx2Sa8q6Gr9B9guIHVBCmEzigKaLMM/w640-h568/IMG_20200920_115859.jpg" width="640" /></p>
<p class="MsoNormal"><i></i></p><blockquote style="text-align: justify;"><i>Rywalizacja między ludźmi jest teraz wyjątko</i><i>wo zacięta.
(...). Wszyscy marzą o tym, by wyróżnić się w tłumie ślepo
podążającym za t</i><i>ym </i><i>samym. Social media tworzą wizję idealnego świata, który
tylko nasila kom</i><i>plek</i><i>sy młodych, uzmysławia im, że n</i><i>ie mogą mieć słabości,
i sprawia, że pragną czegoś, co nie istnieje.</i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Powieść ma bardzo rozbudowaną fabułę. Dzieje się tyle, że
trudno się oderwać nawet na moment. Narracja w pierwszej osobie, krótkie
rozdziały i częste przeskakiwanie między poszczególnymi wątkami to jest
to, co sprawia, że książkę czyta się szybko i bez wysiłku. Poszczególne
wątki, choć na początku wydaje się ich dużo, z czasem łączą się w spójną
całość, by pod koniec zafundować nam niemały szok. I pozostawić w oczekiwaniu
na kontynuację. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">W książce mamy wielu bohaterów. Nastolatkowie i nie
tylko. Mają problemy, o których tyle się mówi, ale niewiele działań
podejmuje, by im zaradzić. Ta lektura uświadamia nam, że często młodzi ludzie są zostawieni sami sobie z ich problemami i niezrozumiani. A gdy nie
mają w nikim oparcia, może mieć to tragiczne konsekwencje. Choć o bohaterach
czyta się ciekawie, to niekiedy miałam wrażenie, że mi się zlewają i są
zbyt podobni do siebie. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Mam mieszane uczucia. Zabrakło mi w tej książce emocji.
Były co prawda momenty, w których serce przyspiesza, ale jak na thriller
zdecydowanie za mało. Książka miała bardzo mocny wydźwięk, ale nie przemówiła
do mnie tak jak inne pozycje tego autora. Czy warto przeczytać? Zdecydowanie
tak. Dla młodzieży jest to pozycja obowiązkowa. Warto po nią sięgnąć chociażby
ze względu na aktualną tematykę i ciekawe podejście do problemów
nastolatków. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Moja ocena: 6/10</b><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Marcel Moss, Nie wiesz wszystkiego</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ilość stron: 383<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wydawnictwo: FILIA<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Data premiery: <b>12.08.2020</b></p><p></p>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-28023953759435604332020-08-31T17:40:00.002+02:002020-08-31T17:41:59.536+02:00Gdy sprawy wymkną się spod kontroli<div style="text-align: justify;"><p class="MsoNormal"><i></i></p><blockquote><i>Kiedy ludzie robią coś okropnego, chcemy zrozumieć. Po
niewypowiedzianych czynach pragniemy odpowiedzi. (...). Chcemy wiedzieć,
dlaczego. Oczywiście, że tak. Wszystkie te czyny są szokujące i odrażające.
Nie mają dla nas sensu. W naszym pragnieniu zrozumienia kryje się
intensywne pragnienie odsunięcia się od samego aktu, żeby nie czuć się nijak
połączonym z tym koszmarem.</i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal">Tym razem zdjęcia nie zrobiłam, ale o książce i tak Wam
opowiem, bo czekałam na nią długo, ale było warto. Zauważyłam, że zbiera ona
różne oceny – albo bardzo niskie, albo bardzo wysokie. Jak każdy thriller
psychologiczny albo trafia do czytelnika albo nie. Dla mnie ta książka okazała
się świetną lekturą. Lubię książki poruszające temat psychoterapii, ale rzadko
trafiam na dobre tytuły. Ta takim właśnie była.</p>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="795" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx4DZbLbAdYkrcjTkQ-VH1JPkOAuJUfDdjrHorBZSk0WLr-2P1gJtO6lwgkHn9wIpRqLB3-Hm48AnAr8zbIP9sdy7IL1nR82QE8bNvV78mde2fxGDrABXVXSOQZSp5e9RydKbOLKnkS21u/w266-h400/terapeutka-b-iext55072429.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="266" /></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr></tbody></table><p class="MsoNormal">Ruth doświadczyła tragedii jaką jest zaginięcie syna.
Pewnego dnia do jej gabinetu trafia chłopiec, który bardzo go przypomina.
Zamiast przekazać go innemu terapeucie sama decyduje się mu pomóc z jego
traumą. Jednocześnie do głosu ciągle dochodzi ból po stracie dziecka. Czy to
wszystko nie skończy się tragedią dla któregoś z tych dwojga?</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"></p><blockquote><i>– Wciąż przynosił mi kwiaty – prycha z kpiną. – Zawsze
był przy mnie. Chodził za mną jak pies. Spierdalaj, tak mu powiedziałam. I zabierz
te swoje róże ze sobą. Zbędny b</i><i>alast – powtarza zajadle</i><i> żując gumę. Zakłada
ręce na piersi. – Lepiej jest mi samej.</i></blockquote><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal">Ruth jest doświadczoną terapeutką, ale też matką dwójki
dzieci. Caroline i Tom, choć traktowani tak samo, różnie radzą sobie
w życiu. Caroline zawsze otacza się kręgiem znajomych, a jej brat od
samego początku ma problemy z rówieśnikami. Przyglądamy się bezradności
matki, która choć stara się zrobić wszystko, co w jej mocy, nie potrafi
temu zaradzić w żaden sposób. Z niepokojem wyczekujemy na finał losów
chłopca. </p><p class="MsoNormal">Druga płaszczyzna akcji to życie zawodowe bohaterki. Pracuje
ona z kilkoma trudnymi pacjentami, w tym z Danem, który bardzo
przypomina jej syna. Obserwujemy relację tych dwojga z niepokojem
wyczekując, jak ona się rozwinie.</p>
<p class="MsoNormal">Terapeutka to powieść psychologiczna z ciekawą i niebanalną
fabułą. Zostajemy zabrani w świat bohaterów, w którym niczego nie
można być pewnym. Napisana prostym językiem, ale zrozumiale przedstawione są
w niej różne procesy psychologiczne. Książka wciągnęła mnie bez reszty. Fanom
thrillerów psychologicznych zdecydowanie polecam.</p><p class="MsoNormal"><b>Moja ocena: 7/10</b></p><p class="MsoNormal"><br /></p><p class="MsoNormal">Bev Thomas, Terapeutka</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Ilość stron: 438<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Wydawnictwo: Filia<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Data premiery: 18.09.2019</p></div>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-4996384347043869993.post-2277952026185173762020-08-21T20:45:00.001+02:002020-08-21T20:45:54.836+02:00Zrozumieć ten świat<p class="MsoNormal">Tak różni, choć tacy sami<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Budujemy granice<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Otaczamy się murami<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Zamykamy pokoje na klucz<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Zamykamy serca, by nie powstały tam dziury <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Jednocześnie próbując załatać te stare <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Odwracamy wzrok, spoglądając w ekran<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Odpisując na wiadomość, która nie może poczekać <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Słowa zamieniamy na czaty <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Znika gdzieś uśmiech w literach <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Nie patrzymy w oczy, które mówią wszystko <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Odwracamy wzrok, by walczyć lub uciekać<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Jednocześnie tak bardzo potrzebując drugiego człowieka<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Czy ktoś może wyjaśnić zatem <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Jak zrozumieć mechanizmy rządzące tym światem? <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">_________<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p> </o:p>Też czasem macie wrażenie, że internet zamiast ułatwiać
komunikację, niekiedy utrudnia ją? Co by się stało, gdyby na jakiś czas komunikatorów internetowych zabrakło? Czy nasze relacje wyglądałyby inaczej? Lepiej?</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGif0D8M5tflfsnRO8ZxFdcnqA_lQHBbt5qvQne7thZX1RrOrtCBT4084L19S-cUPWNy5yUHae5LlBRtIK9Ewl4aEIJixLwnL6jACkpzCueCwqWt8r23283cJBeypVLVP_t9NxfWQO0l6c/s2048/img_20200724_182955_1%255B4131%255D.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1594" data-original-width="2048" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGif0D8M5tflfsnRO8ZxFdcnqA_lQHBbt5qvQne7thZX1RrOrtCBT4084L19S-cUPWNy5yUHae5LlBRtIK9Ewl4aEIJixLwnL6jACkpzCueCwqWt8r23283cJBeypVLVP_t9NxfWQO0l6c/s640/img_20200724_182955_1%255B4131%255D.jpg" width="640" /></a></div>Magdalenahttp://www.blogger.com/profile/00827868979442985851noreply@blogger.com23