(...) nie ma czegoś takiego jak szczęśliwe zakończenie. Są jedynie próby radzenia sobie z kolejnymi dramatami.
Pewnie zastanawiacie się, skąd taki tytuł, gdy mam zamiar
pisać recenzję. Gdy zapowiedziałam na moim Instagramie, że końcu dorwałam tę
książkę i mam zamiar napisać recenzję, autor życzył mi udanej randki
z Oskarem. A dzisiaj właśnie podzielę się pikantnymi szczegółami
dotyczącymi tej randki.
Przez długi czas nie mogłam się zabrać za czytanie żadnej
książki. Aż do momentu, gdy na półce w bibliotece zobaczyłam „Obsesję"
i nie mogłam się powstrzymać.... Chciałam ją przeczytać już gdy pojawiła
się zapowiedź. W trakcie czytania okazało się, że jest to druga cześć
serii o przygodach Oskara, ale nie przeszkadzało mi to w lekturze.
Natomiast niedługo będzie miała miejsce premiera trzeciej.
Co byście czuli, gdyby wasza ukochana osoba nagle odeszła?
Albo, co gorsze, została brutalnie zamordowana na waszych oczach? Konsekwencje
dla psychiki mogą być odczuwalne jeszcze na długo po takim zdarzeniu. A w przypadku
naszego bohatera – ciągle dawać o sobie znać. Nie tylko on odczuwa swój
ból – stanowi również zagrożenie dla innych. Szczególnie dla młodych, ładnych
dziewczyn o blond włosach i turkusowych oczach. Gdy już taka wpadnie
w jego ręce, to jedno jest pewne – nie będzie z nią dobrze. Oskar
siedem lat temu opuścił klinikę psychiatryczną pod warunkiem, że będzie
regularnie chodził na spotkania z psychiatrą. Swojej pani doktor nie darzy
sympatią, wręcz przeciwnie – myśli, co zrobić, by móc zakończyć te sesje. Ile zła
może spowodować jeden nieszczęśliwy człowiek, którego miłość jest silniejsza niż
śmierć? Jak długo może trwać taki stan? Czy
możliwe jest normalne funkcjonowanie po traumie? Czy może jednak obsesja będzie
ciągle wygrywać?
Luiza nie była gotowa i choć jej nagość wywoływała we mnie silne podniecenie, musiałem się powstrzymać. Nie chciałem, żeby wzięła mnie za gbura, który rzuca się na nią od razu, tylko dlatego, że coś nas kiedyś łączyło. Zdobycie jej ciała było sprawą drugorzędną. Najpierw musiałem ponownie zdobyć jej duszę.
Muszę przyznać, że mam mieszane odczucia co do tej lektury.
Pewnie dlatego, że jest to kontynuacja serii i nie mogłam przyjrzeć się
bohaterowi od początku tej historii. Jednak moim zdaniem jego konstrukcja nie
jest dość przekonująca. Oczekiwałam, że bardziej wczuję się w jego postać,
sama poczuję się jak obsesyjny porywacz i zrozumiem jego motywację.
Tymczasem Oskar mnie nieco irytował i nie mogłam wejść do jego głowy.
Wiedziałam tylko tyle, że nic poza Luizą się nie liczy. Swojej obsesyjnej
i trudnej miłości jest gotów podporządkować wszystko. Zupełnie nie zważał
na konsekwencje. Zachowywał się lekkomyślnie, choć był profesjonalistą w swoim
„fachu".
Sam pomysł na fabułę zasługuje na pochwałę. Sięgając po
powieść, której głównym bohaterem jest psychopatyczny pisarz, spodziewałam się,
że będzie to coś oryginalnego. Tak też było, choć książka nie spełniła do końca
moich oczekiwań. Zachowanie Oskara było w dużej ilości przypadków
przewidywalne, co czyniło lekturę nieco monotonną. Choć było kilka momentów,
kiedy jego plany wymykały się spod kontroli i wtedy robiło się naprawdę
ciekawie. Również zakończenie mnie zaskoczyło pozytywnie. A na sam koniec
dostajemy taki zwrot akcji, że chciałoby się od razu sięgnąć po kolejną
część... Mimo że przez całą powieść moje uczucia co do Oskara były
ambiwalentne, na koniec naprawdę zaczęłam się o niego niepokoić. I muszę
wiedzieć, co będzie w kolejnej części.
Warto wspomnieć, że uwielbiam styl autora. Jest to już
kolejna jego książka, a i tym razem się nie zawiodłam. Mimo ciężkiej
tematyki czyta się szybko i przyjemnie. Nie brakuje również poczucia
humoru.
Książkę polecam, jeśli ktoś lubi thrillery. Z pewnością nie
będzie to zmarnowany czas.
Moja ocena: 6/10
Adrian Bednarek, Obsesja (t.2)
Ilość stron: 541
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: 2.09.2020
Ja będę czytała tę książkę. Jestem ciekawa, co o niej napiszę.
OdpowiedzUsuńThrillery psychologiczne lubię, jednak wole czytać od początku ...
OdpowiedzUsuńThrillery to zdecydowanie mój gatunek.Zapowiada się ciekawie- zapisuję sobie tytuł :)
OdpowiedzUsuń