„Gdy zostanie zasiane ziarno paniki i jest regularnie podlewane, bardzo szybko rozrasta się z niego nowa roślina. Wychodowana w ciemnościach na martwej glebie nosi nazwę „paniczny strach”. Taka właśnie roślinka wyrosła w Krakowie i wciąż ma tendencję do rozkwitu. Całe miasto drży w obawie przed kolejnym atakiem Rzeźnika Niewiniątek. W lokalach pojawia się coraz mniej dziewczyn. Większość z nich stała się bardzo niechętna do randek. Boją się bycia wytypowanymi na kolejną ofiarę.”
Dziś chcę Wam opowiedzieć o moim najnowszym odkryciu.
Nie jest to co prawda żadna nowość, bo pierwsze wydanie tej książki jest
z 2014 roku, ale dwa lata temu książka – i cała seria, bo „Pamiętnik
diabła” jest wstępem do czegoś większego – dostała drugie życie, bo autor
napisał serię na nowo, nieco do niej dodając. Zachęcona opisem sięgnęłam po „Pamiętnik
diabła”, połknęłam go w kilka dni w drodze do pracy i z pracy,
ale nie usatysfakcjonowało mnie to, więc obecnie czytam już kolejną część
i coś czuję, że ta obsesja zostanie ze mną do końca serii. Już wyjaśniam
dlaczego.
Kuba wydaje się być zwyczajnym chłopakiem. Ma dwadzieścia dwa
lata, piękną dziewczynę, studiuje na wymarzonym kierunku. Jednak to wszystko to
tylko pozory. Już na wstępie dowiadujemy się z opisu, że mamy do czynienia
z seryjnym mordercą. Kuba chce nas zaprosić do swojego świata i co
nieco o sobie opowiedzieć. Czy jesteście na to gotowi?
„Wracając, tryskałem radością. Pierwszy raz od lat nie bałem się niczego i wydawało mi się, że jestem jakby szczęśliwy. W głowie układałem sobie plany na przyszłość. Za rok miałem maturę, później chciałem wyjechać jak najdalej. Zacząć nowe życie. W ogóle nie przypuszczałem, że rodzi się we mnie prawdziwy demon. Diabeł przywłaszczał moją duszę w sposób nad wyraz subtelny.”
Może sam opis brzmi trochę banalnie, ale coś mnie jednak zaciekawiło.
Na samym początku miałam mieszane uczucia. Drażniła mnie Julia – dziewczyna Kuby
i ich płytkie rozmowy głównie w temacie seksu. Ale nie dałam się
łatwo zniechęcić, bo dalej już było lepiej. Sama Julia jak dla mnie nie była
zbyt ciekawą postacią w tej książce, ale nie da się powiedzieć, że nie
wzbudza emocji, bo taki czytelnik jak ja myśli tylko – ile można mówić o jednym,
ten związek jest tak płytki, że pewnie długo nie przetrwa. To tyle jeśli chodzi
o dziewczynę głównego bohatera.
Przyjrzę się teraz Kubie. Ze względu na jego relację z Julią
na początku traktowałam go z dystansem, ale książka jest jego
pamiętnikiem, więc siłą rzeczy zżyłam się z nim w trakcie tej
lektury. Można powiedzieć, że jest zabójcą doskonałym. Czytamy o kolejnych
zbrodniach, do których się perfekcyjnie przygotowuje, zastanawiając się, czy
w końcu zdarzy mu się jakieś potknięcie. W końcu błędy zdarzają się
nawet najlepszym. Ale Kuba nie może sobie na to pozwolić. Zaczynamy się też
zastanawiać, co go popycha do tak chorych czynów. I długo nie dostajemy
odpowiedzi. a gdy się już dowiemy – ta wiedza każe nam spojrzeć na niego
z innej perspektywy. Ciężko opisać, co czułam przyglądając się tym, mogę
to śmiało powiedzieć chorym akcjom. Bo celem Kuby nie jest tylko pozbawić swoją
ofiarę życia. Ale więcej chyba nie mogę zdradzać.
Co do samej fabuły, to nie mam się do czego przyczepić, bo
jak już mówiłam wcześniej – zaskoczona byłam, że nie wiadomo kiedy przemknęłam
przez te prawie 500 stron. Nie jest monotonnie, ciągle czekamy w napięciu
na nagły zwrot akcji. Mnie sam rozwój wydarzeń i w konsekwencji
również zakończenie nieźle zaskoczyły, więc na nudę nie będę narzekać.
Możecie się zastanawiać, co autor miał na myśli racząc nas
takimi brutalnymi wydarzeniami albo co mają w głowach ludzie, którzy
w wolnych chwilach chętnie czytają takie książki. Sama nie wiem, czy
kibicowałam Kubie, czy czekałam na jego porażkę. Chyba po prostu przyglądałam
się, próbując wyciągnąć wnioski. I podzielę się tym, co mi ta lektura
uświadomiła. Przede wszystkim – nasze życie jest krótkie i kruche. Więc
musimy je szanować i szanować siebie nawzajem. A druga rzecz – krzywda
wyrządzona drugiemu człowiekowi zawsze zbiera okrutne żniwo. Choć może się wydawać, że nie zrobiliśmy nic
złego, czy to była tylko zabawa. Nigdy nie wiemy jak psychika drugiego
człowieka sobie z tym poradzi. I nie do końca mam tu na myśli tylko
przemoc fizyczną. Bo często też w emocjach mówimy za dużo bez
zastanowienia, bądź świadomie krzywdzimy innych swoim słowem.
Książka choć może bardziej na ponure deszczowe wieczory niż
na piękną majówkową pogodę to jednak warta jest przeczytania. Naprawdę wywiera
wrażenie i pewnie długo nie da o sobie zapomnieć.
Nie przepadam za książkami autora i w zasadzie już po nie nie sięgam :)
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom, właśnie w jesienne wieczory sięgamy po cos pogodnego i lekkiego:-)
OdpowiedzUsuńKsiążka zbytnio nie dla mnie, ale na pewno znajdzie swoich czytelników :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Mi nie po drodze z tym autorem
OdpowiedzUsuńPomimo, że nie przepadam za grubymi tomami chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń