Spis treści

czwartek, 2 maja 2024

Czy istnieje zabójca doskonały?


„Gdy zostanie zasiane ziarno paniki i jest regularnie podlewane, bardzo szybko rozrasta się z niego nowa roślina. Wychodowana w ciemnościach na martwej glebie nosi nazwę „paniczny strach”. Taka właśnie roślinka wyrosła w Krakowie i wciąż ma tendencję do rozkwitu. Całe miasto drży w obawie przed kolejnym atakiem Rzeźnika Niewiniątek. W lokalach pojawia się coraz mniej dziewczyn. Większość z nich stała się bardzo niechętna do randek. Boją się bycia wytypowanymi na kolejną ofiarę.”

Dziś chcę Wam opowiedzieć o moim najnowszym odkryciu. Nie jest to co prawda żadna nowość, bo pierwsze wydanie tej książki jest z 2014 roku, ale dwa lata temu książka ­– i cała seria, bo „Pamiętnik diabła” jest wstępem do czegoś większego – dostała drugie życie, bo autor napisał serię na nowo, nieco do niej dodając. Zachęcona opisem sięgnęłam po „Pamiętnik diabła”, połknęłam go w kilka dni w drodze do pracy i z pracy, ale nie usatysfakcjonowało mnie to, więc obecnie czytam już kolejną część i coś czuję, że ta obsesja zostanie ze mną do końca serii. Już wyjaśniam dlaczego.

Kuba wydaje się być zwyczajnym chłopakiem. Ma dwadzieścia dwa lata, piękną dziewczynę, studiuje na wymarzonym kierunku. Jednak to wszystko to tylko pozory. Już na wstępie dowiadujemy się z opisu, że mamy do czynienia z seryjnym mordercą. Kuba chce nas zaprosić do swojego świata i co nieco o sobie opowiedzieć. Czy jesteście na to gotowi?

„Wracając, tryskałem radością. Pierwszy raz od lat nie bałem się niczego i wydawało mi się, że jestem jakby szczęśliwy. W głowie układałem sobie plany na przyszłość. Za rok miałem maturę, później chciałem wyjechać jak najdalej. Zacząć nowe życie. W ogóle nie przypuszczałem, że rodzi się we mnie prawdziwy demon. Diabeł przywłaszczał moją duszę w sposób nad wyraz subtelny.”

Może sam opis brzmi trochę banalnie, ale coś mnie jednak zaciekawiło. Na samym początku miałam mieszane uczucia. Drażniła mnie Julia – dziewczyna Kuby i ich płytkie rozmowy głównie w temacie seksu. Ale nie dałam się łatwo zniechęcić, bo dalej już było lepiej. Sama Julia jak dla mnie nie była zbyt ciekawą postacią w tej książce, ale nie da się powiedzieć, że nie wzbudza emocji, bo taki czytelnik jak ja myśli tylko – ile można mówić o jednym, ten związek jest tak płytki, że pewnie długo nie przetrwa. To tyle jeśli chodzi o dziewczynę głównego bohatera.

Przyjrzę się teraz Kubie. Ze względu na jego relację z Julią na początku traktowałam go z dystansem, ale książka jest jego pamiętnikiem, więc siłą rzeczy zżyłam się z nim w trakcie tej lektury. Można powiedzieć, że jest zabójcą doskonałym. Czytamy o kolejnych zbrodniach, do których się perfekcyjnie przygotowuje, zastanawiając się, czy w końcu zdarzy mu się jakieś potknięcie. W końcu błędy zdarzają się nawet najlepszym. Ale Kuba nie może sobie na to pozwolić. Zaczynamy się też zastanawiać, co go popycha do tak chorych czynów. I długo nie dostajemy odpowiedzi. a gdy się już dowiemy – ta wiedza każe nam spojrzeć na niego z innej perspektywy. Ciężko opisać, co czułam przyglądając się tym, mogę to śmiało powiedzieć chorym akcjom. Bo celem Kuby nie jest tylko pozbawić swoją ofiarę życia. Ale więcej chyba nie mogę zdradzać.

Co do samej fabuły, to nie mam się do czego przyczepić, bo jak już mówiłam wcześniej – zaskoczona byłam, że nie wiadomo kiedy przemknęłam przez te prawie 500 stron. Nie jest monotonnie, ciągle czekamy w napięciu na nagły zwrot akcji. Mnie sam rozwój wydarzeń i w konsekwencji również zakończenie nieźle zaskoczyły, więc na nudę nie będę narzekać.

Możecie się zastanawiać, co autor miał na myśli racząc nas takimi brutalnymi wydarzeniami albo co mają w głowach ludzie, którzy w wolnych chwilach chętnie czytają takie książki. Sama nie wiem, czy kibicowałam Kubie, czy czekałam na jego porażkę. Chyba po prostu przyglądałam się, próbując wyciągnąć wnioski. I podzielę się tym, co mi ta lektura uświadomiła. Przede wszystkim – nasze życie jest krótkie i kruche. Więc musimy je szanować i szanować siebie nawzajem. A druga rzecz – krzywda wyrządzona drugiemu człowiekowi zawsze zbiera okrutne żniwo.  Choć może się wydawać, że nie zrobiliśmy nic złego, czy to była tylko zabawa. Nigdy nie wiemy jak psychika drugiego człowieka sobie z tym poradzi. I nie do końca mam tu na myśli tylko przemoc fizyczną. Bo często też w emocjach mówimy za dużo bez zastanowienia, bądź świadomie krzywdzimy innych swoim słowem.

Książka choć może bardziej na ponure deszczowe wieczory niż na piękną majówkową pogodę to jednak warta jest przeczytania. Naprawdę wywiera wrażenie i pewnie długo nie da o sobie zapomnieć.


środa, 17 kwietnia 2024

Czy w domu Straussów coś straszy?

Chciałabym Wam chociaż kilka słów powiedzieć o ostatnio przeczytanej przeze mnie książce, bo warto zwrócić na nią uwagę, gdy rzuci się Wam w oko w bibliotece czy na półce sklepowej. Wróciłam niedawno do lektury „strasznych” książek, jak już pewnie zdążyliście zauważyć. I tym razem, wbrew zasadzie, by nie oceniać książki po okładce, zdecydowałam się na „Dom Straussów”. Tutaj jednak decydującym kryterium wyboru był również autor. To moja trzecia pozycja Adriana Bednarka i śmiało mogę powiedzieć, że się jeszcze nie zawiodłam. A co tym razem mnie przekonało w jego książce?

        Zarys fabuły niby skądś znajomy – grupa studentów wybrała się na wakacje w malownicze mazurskie okolice – mogłoby się wydawać idealne miejsce na odpoczynek. Ale że gdy wszystko wydaje się być idealne, zawsze coś musi stanąć na przeszkodzie. Najpierw Adam  wpadł na pomysł, by na tydzień odłożyć smartfony. Reszta, jak można się domyślić – niechętnie i protestując – przystała na ten pomysł. W końcu przyjechali po to, żeby przeżyć przygodę, więc od czegoś trzeba zacząć. A jak się potem okaże – czas spędzony bez smartfonów okaże się być dla nich przygodą życia i to nie z powodu ich braku. Co takiego może ich spotkać w tej cichej mazurskiej okolicy, gdzie tylko w sezonie pełno jest turystów? Więcej nie mogę Wam zdradzić.

Nie miałam dużych oczekiwań wobec tej lektury – wręcz przeciwnie – po opisie fabuły trochę się obawiałam, że skończy się rozczarowaniem. Ale na szczęście niesłusznie. Autor nie daje nam się nudzić. Nie zabraknie wrażeń, brutalnych scen i będziecie czytać w napięciu do końca. A na koniec zostawi Was samych z pytaniami w głowie i okaże się, że książka momentalnie się skończyła, a Wy chcecie więcej.

Nie mogę tego zrozumieć, ale powieści Adriana Bednarka mają to do siebie, że nawet, gdy leje się krew i drżymy o życie bohaterów, bo z każdej kartki wieje grozą, to czyta się je lekko i przyjemnie. Mało tego – trudno się oderwać i chętnie się wraca, żeby czytać dalej! Jeśli ktoś lubi taki klimat, to naprawdę warto.



wtorek, 23 stycznia 2024

O tym, co wszystkie kobiety wiedzieć powinny, czyli „Potęga kobiecości”


          „Potęgę kobiecości” poleciła mi znajoma, która była tą książką zachwycona. Nie opowiadała dlaczego, po prostu kazała przeczytać. Kilka miesięcy później zdecydowałam się po nią sięgnąć, bo byłam zaintrygowana, jednak wciąż sceptyczna. Na dziale „rozwój osobisty” pełno jest tego rodzaju poradników – jak postępować z mężczyznami i tego typu rzeczy. Nigdy nie brałam tego na serio. Mężczyzna też człowiek – nie trzeba wielkiej filozofii, żeby się z nim dogadać. Pewnie większość z nas tak myśli. W relacjach damsko-męskich zdajemy się na własny osąd i intuicję, ale czy zawsze jest to słuszne?

„Potęga kobiecości” nie jest kolejnym wyssanym z palca zestawem złotych rad. Choć wydana już dwanaście lat temu, wciąż jest aktualna, bo prezentuje niezmienne prawa rządzące damsko-męskim światem. Wiemy, że związek to nieustanna praca. Pewnie wielokrotnie zastanawiałyście się, co zrobić, żeby relacja z Waszym mężczyzną była jak najlepsza i żebyście oboje czerpali z niej jak najwięcej. Żeby on z biegiem lat wciąż był zafascynowany jak na początku, gdy byliście  tylko Wy, Wasz wspólnie spędzany czas  i nic poza tym nie było ważne. Napotykamy jednak wiele przeciwności po drodze. Czy jest coś, co  może pomóc, by ta wyjątkowa relacja była niezachwiana i wieczna?

Autorka wyleje na Was kubeł zimnej wody. Zdacie sobie sprawę, że nie wszystko, co złe, musi być winą mężczyzny. Nikt nie lubi, gdy wytyka nam się błędy i uczy jak mamy postępować, lubimy się usprawiedliwiać na wszelkie możliwe sposoby. Ale ta książka jest pod tym względem brutalna. Część z zasad w niej opisanych może jest Wam znana i oczywista, ale nie potrafiłyście tego nazwać, wyjaśnić i zrozumieć. Ta książka daje wytłumaczenie. Pozostałe kwestie, które okażą się dla Was nowe i mogą Wami wstrząsnąć. Możecie się zgodzić lub nie, ale po głębszej analizie to wszystko ma sens. a nawet jeśli na początku będziecie sceptyczne jak ja, co szkodzi spróbować? Uświadomiłam sobie jak wiele zależy od nas samych. Twój mężczyzna jest bardziej wrażliwy, niż Ci się wydaje - potrzebuje aprobaty, szacunku i docenienia. A czy zawsze słuchasz z uwagą, co do Ciebie mówi? Wiele problemów ma swoje źródło właśnie w nieskutecznej komunikacji i braku zrozumienia potrzeb mężczyzny. To tylko jeden z nielicznych przykładów, które autorka nam zdradza. Zdziwicie się jak wiele jest kwestii, które Wam mogą wydawać się mało ważne, ale warto się im przyjrzeć i nad nimi popracować. To, co możemy osiągnąć jest warte tego wysiłku.

Z pewnością nie jest to lektura lekka i przyjemna i dużo czasu zajęło mi przebrnięcie przez nią, ale jestem zadowolona, bo otworzyła mi oczy. Przyjęłam i wzięłam sobie do serca receptę, którą dostałam w tej lekturze. Daje spokój i nadzieję. I pozwala świadomie przyjrzeć się naszym codziennym działaniom i zmieniać się na lepsze.