Przez całą podróż samochodem zastanawiam się, co jeszcze skrywa przede mną Paweł. Nasz związek uświadomił mi, że nigdy do końca nie znamy drugiej osoby. Wiemy tyle, ile nam zdradzi. Pozostaje jedynie liczyć na to, że będzie miała dobre intencje.
Kolejna książka autora, na którego zawsze można liczyć.
Marcel Moss jest znany z tego, że lubi zaskakiwać i szokować
czytelnika. Staram się być z jego książkami na bieżąco. Byłam ciekawa, co
wymyślił tym razem.
Wracamy do bohaterów, których poznaliśmy w dwóch
poprzednich częściach. Michał i jego żona Agata, która znęca się nad nim
fizycznie i psychicznie. Wydaje się, że nigdy się od niej nie uwolni.
Pojawia się jednak szansa, a on nie zawaha się jej wykorzystać. Poznajemy
również przeszłość Agaty i dowiadujemy się rzeczy, które dosłownie wbijają
w fotel. Z kolei Anita, by
spłacić swoje długi angażuje się w płatną działalność hejterską
w internecie. Nie ujdzie jej to jednak bezkarnie – pojawiają się kłopoty, które
powodują, że ma ochotę się wycofać, ale jest już za późno...
Uznałam, że powinniście o tym wiedzieć. Nic nie jest takie, jak się wydaje. Szczęśliwi ludzie noszą maski, pod którymi skrywają rozpacz. Bogacze chwalący się na Instagramie idealnym życiem tak naprawdę ledwo wiążą koniec z końcem i próbują tworzyć pozory, by wyleczyć się z kompleksów. Wspaniała żona, która przy innych wydaje się wręcz idealną osobą, za zamkniętymi drzwiami przemienia się w prawdziwą diablicę.
Co dobrego mogę powiedzieć o tej książce? Niestety
niewiele. Na samym początku miałam ochotę ją rzucić i już nie wracać do
czytania. O ile w początkowych częściach losy bohaterów jeszcze
wzbudzały we mnie jakiekolwiek emocje, to tutaj tego brakowało. Z każdą
kolejną książką coraz mniej jestem przekonana do twórczości tego autora.
Postaci wydają się karykaturalnie przerysowane i nieciekawe. Styl nie robi
wrażenia. Fabuła nieznośnie się wlecze. Mniej więcej do połowy zastanawiałam
się, czy warto w to dalej brnąć. Jednak cieszę się, że dotrwałam do końca,
bo pod koniec wreszcie zaczyna się coś dziać. Końcówka Was zmiażdży i wbije
w fotel. Szkoda tylko, że cała powieść tak nie skupiła mojej uwagi jak jej
zakończenie.
Czy warto? Wymagającym czytelnikom, bo do takich się
zaliczam, może nie przypaść do gustu. Choć druga połowa i zakończenie są
zdecydowanie ciekawsze niż początek, to nie rekompensuje to nudnego początku.
Zupełnie nie przekonał mnie też wątek hejtowania w internecie za
pieniądze, na którym opierała się ta powieść.
Moja ocena: 5/10
Marcel Moss, Nie krzycz
Ilość stron: 367
Wydawnictwo Filia
Data premiery: 28.10.2020
zdecydowanie nie jest to książka dla mnie :D
OdpowiedzUsuńThanks for your review:)
OdpowiedzUsuńChciałam przeczytać tę książkę, ale teraz się jeszcze zastanowię.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam książek tego autora
OdpowiedzUsuńza ciężka na teraz :))
OdpowiedzUsuńobserwuję.
Myślę, że tym razem to nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuń