Leonidy. Spektrum
Autor: Nanna Foss
Rok wydania:2016
Ilość stron: 540
Tej książki nie sposób nie zauważyć na półce. Intensywnie fioletowa okładka z trójkątnym pryzmatem tak przemówiła do mojej czytelniczej ciekawości, że sięgnęłam po nią, nie czytając nawet recenzji. Opis na okładce mnie zaciekawił już po pierwszych zdaniach, więc długo się nie musiałam zastanawiać. Mówią, że nie należy oceniać książki po okładce, ale w tym przypadku okładka naprawdę ma znaczenie. Tym bardziej, że jest w moim ulubionym kolorze.
Czego się po niej spodziewałam? Właściwie to nie do końca wiedziałam, czego mam oczekiwać, bo sam opis mówił nie wiele, a tylko intrygował, pozostawiając czytelnika w niepewności. Jesteście ciekawi, jaką zagadkę kryje ta książka?
Nanna Foss to duńska autorka, której debiutancka powieść została entuzjastycznie przyjęta w wielu krajach. "Leonidy" to pierwszy z dwóch tomów serii Spektrum. Drugi – "Geminidy", jeszcze przede mną. Trzeci zaś, z tego, co udało mi się wyszukać, nie jest jeszcze dostępny w języku polskim.
Po przeczytaniu początku stwierdziłam, że jest to zdecydowanie powieść dla cierpliwych, o czym świadczą nie tylko jej rozmiary, ale przede wszystkim tempo akcji. Akcja bowiem rozwija się powoli i stopniowo, dlatego nie polecę jej osobom, które już od samego początku spodziewają się mocnych wrażeń. Nie zniechęciło mnie to jednak i wytrwałam do końca, więc mogę powiedzieć, że było warto.
Być może istnieje granica, ile cierpienia tych, których kochamy, można zabsorbować, nie rozpadając się.
Bohaterowie to szóstka nastolatków. Emilia – główna bohaterka ma piętnaście lat, jest nieco niezdarna i nieśmiała, ładnie rysuje. i to prawie wszystko, czego się o niej dowiadujemy. Mimo swojego dość młodego wieku, bohaterowie nie są jednak tak dziecinni jak się spodziewałam. Choć trochę się zawiodłam, bo nie są opisani tak przekonująco, bym mogła ich polubić.
Język autorki jest dość prosty, nie ma w książce bardzo rozbudowanych opisów, czasami raził mnie potoczny język, ale myślę, że nie dało się go uniknąć – w końcu książka jest o nastolatkach. Mimo tego, czyta się nawet przyjemnie i szybko.
To, co mnie pozytywnie zaskoczyło i zachęciło do sięgnięcia po drugą część, to oryginalna fabuła. W żadnej przeczytanej przeze mnie książce jeszcze coś takiego się nie powtórzyło. Nie chcę zbyt dużo zdradzać, bo zagadka powinna zostać zagadką. Powiem tylko, że bohaterowie z czasem dowiadują się o swoich nietypowych umiejętnościach, o które by się nigdy nie podejrzewali. Szkolne problemy, które do tej pory miały najwyższą rangę, przestają mieć znaczenie w obliczu tego, co może ich czekać. Nie jeden raz będą się obawiać o własne życie i uciekać przed niebezpieczeństwami. Wspólnie z nimi zastanowicie się nad tym, gdzie są granice między snem a rzeczywistością. Czy to sen, który miała Emilia zapoczątkował całą serię zdarzeń i spowodował, że są w śmiertelnym niebezpieczeństwie? A może staruszka oskarżająca ją o spowodowanie końca świata miała w tym swój udział? Zastanowicie się też, gdzie leżą granice między przeszłością, teraźniejszością a przyszłością. Ale co dokładnie odkryją bohaterowie i jakim problemom będą musieli stawić czoła, to już dowiecie się czytając tę niezwykłą powieść 😊
Na wiele pytań nurtujących mnie przez cały czas czytania tej książki poznałam odpowiedzi dopiero pod sam koniec. W ostatnich rozdziałach zarówno dosłownie jak i w przenośni byłam świadkiem niezłej zadymy. Zaś drugie tyle pytań pozostało jeszcze nierozstrzygniętych, co zmusza mnie do sięgnięcia po drugi tom cyklu jak najszybciej.
Mimo tego, tego, że postaci bohaterów mnie nie zachwyciły i w zdecydowanej większości książki tempo akcji było dość wolne, to jednak uważam, że jest godna polecenia ze względu na swoją oryginalną fabułę. Autorka bowiem swoją pierwszą powieścią wprowadza nas w świat fantastyki, jakiego dotąd jeszcze nie znaliśmy. Pierwsza część mnie zaintrygowała i z chęcią sięgnę po kontynuację.
Moja ocena: 6/10