wtorek, 23 stycznia 2024

O tym, co wszystkie kobiety wiedzieć powinny, czyli „Potęga kobiecości”


          „Potęgę kobiecości” poleciła mi znajoma, która była tą książką zachwycona. Nie opowiadała dlaczego, po prostu kazała przeczytać. Kilka miesięcy później zdecydowałam się po nią sięgnąć, bo byłam zaintrygowana, jednak wciąż sceptyczna. Na dziale „rozwój osobisty” pełno jest tego rodzaju poradników – jak postępować z mężczyznami i tego typu rzeczy. Nigdy nie brałam tego na serio. Mężczyzna też człowiek – nie trzeba wielkiej filozofii, żeby się z nim dogadać. Pewnie większość z nas tak myśli. W relacjach damsko-męskich zdajemy się na własny osąd i intuicję, ale czy zawsze jest to słuszne?

„Potęga kobiecości” nie jest kolejnym wyssanym z palca zestawem złotych rad. Choć wydana już dwanaście lat temu, wciąż jest aktualna, bo prezentuje niezmienne prawa rządzące damsko-męskim światem. Wiemy, że związek to nieustanna praca. Pewnie wielokrotnie zastanawiałyście się, co zrobić, żeby relacja z Waszym mężczyzną była jak najlepsza i żebyście oboje czerpali z niej jak najwięcej. Żeby on z biegiem lat wciąż był zafascynowany jak na początku, gdy byliście  tylko Wy, Wasz wspólnie spędzany czas  i nic poza tym nie było ważne. Napotykamy jednak wiele przeciwności po drodze. Czy jest coś, co  może pomóc, by ta wyjątkowa relacja była niezachwiana i wieczna?

Autorka wyleje na Was kubeł zimnej wody. Zdacie sobie sprawę, że nie wszystko, co złe, musi być winą mężczyzny. Nikt nie lubi, gdy wytyka nam się błędy i uczy jak mamy postępować, lubimy się usprawiedliwiać na wszelkie możliwe sposoby. Ale ta książka jest pod tym względem brutalna. Część z zasad w niej opisanych może jest Wam znana i oczywista, ale nie potrafiłyście tego nazwać, wyjaśnić i zrozumieć. Ta książka daje wytłumaczenie. Pozostałe kwestie, które okażą się dla Was nowe i mogą Wami wstrząsnąć. Możecie się zgodzić lub nie, ale po głębszej analizie to wszystko ma sens. a nawet jeśli na początku będziecie sceptyczne jak ja, co szkodzi spróbować? Uświadomiłam sobie jak wiele zależy od nas samych. Twój mężczyzna jest bardziej wrażliwy, niż Ci się wydaje - potrzebuje aprobaty, szacunku i docenienia. A czy zawsze słuchasz z uwagą, co do Ciebie mówi? Wiele problemów ma swoje źródło właśnie w nieskutecznej komunikacji i braku zrozumienia potrzeb mężczyzny. To tylko jeden z nielicznych przykładów, które autorka nam zdradza. Zdziwicie się jak wiele jest kwestii, które Wam mogą wydawać się mało ważne, ale warto się im przyjrzeć i nad nimi popracować. To, co możemy osiągnąć jest warte tego wysiłku.

Z pewnością nie jest to lektura lekka i przyjemna i dużo czasu zajęło mi przebrnięcie przez nią, ale jestem zadowolona, bo otworzyła mi oczy. Przyjęłam i wzięłam sobie do serca receptę, którą dostałam w tej lekturze. Daje spokój i nadzieję. I pozwala świadomie przyjrzeć się naszym codziennym działaniom i zmieniać się na lepsze.

piątek, 29 grudnia 2023

Kto tropi morderców w czwartki?


„– Znacie to uczucie, kiedy pierwszy raz patrzy się komuś w oczy i nagle cały świat trzęsie się w posadach? A ty myślisz: „Ależ tak. Przecież czekałem na to całe życie”.

Jak pewnie się już domyślacie, chcę Wam dziś opowiedzieć o książce „Morderców tropimy w czwartki”, która dla mnie samej była niespodzianką. Pierwszy raz miałam okazję sięgnąć po komedię kryminalną, w dodatku z bohaterami – seniorami w roli głównej, więc miałam mieszane uczucia. Czy wciągnie mnie taka lektura? Czy nie będę się nudzić? I muszę przyznać, że mimo początkowego sceptyzmu, cieszę się, że książka wpadła w moje ręce.

        Pozornie spokojne osiedle Coopers Chase, na którym mieszkają seniorzy, wcale nie jest takie, jak może nam się wydawać. Ma swoje tajemnice, które mieszkańcy mają dopiero poznać. Zaś sami mieszkańcy to nie spokojni, ustatkowani ludzie, jak wyobrażamy sobie ludzi starszych. Tak jak to specyficzne osiedle, oni też mają swoje tajemnice. I lubią bawić się w rozwiązywanie kryminalnych zagadek. Na dokładkę człowiek będący właścicielem posiadłości, na której znajduje się pensjonat, planuje nową inwestycję, zaś w celu jej realizacji będzie musiał dokonać przeniesienia cmentarza, na którym od setek lat chowani są mieszkańcy tej okolicy. Jego plany jednak pokrzyżuje morderstwo, a nasi seniorzy będą mieli okazję zająć się prawdziwą zagadką kryminalną. I to niejedną, bo z czasem zrobi się jeszcze ciekawiej…

„Nie umiem kłamać. Potrafię dochować tajemnicy, dopóki ktoś mnie o nią nie zapyta.”

Muszę przyznać że nudziłam się na początku czytania. Choć książka miała być komedią, nie śmieszyła mnie w ogóle. Poza jednym morderstwem, praktycznie nie ma tam akcji i fabuła bardzo się wlecze. Z czasem jednak, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, wciągnęłam się w tę książkę tak, że gdy myślałam, że ją zgubiłam, żal mi było, porzucić tę historię bez poznania zakończenia, więc zaplanowałam zakup nowej. Na szczęście nie było takiej potrzeby. Nawet nie wiem, w którym momencie się do tej książki przekonałam. Z czasem bohaterowie stali się dla mnie bardziej realistyczni, gdy zagłębiałam się w historię, a było kilka momentów, które mnie mocno poruszyły. I ze strony na stronę robiło się coraz ciekawiej, dochodziło więcej wątków, nad których ciągiem dalszym myślałam. W końcu zdałam sobie sprawę, że nie spocznę, póki nie poznam zakończenia.

Jeśli zastanawiacie się, czy warto po nią sięgnąć, to ja jestem na tak. Choć początek nie zachwyca i zajęło mi trochę czasu, zanim się wciągnęłam na dobre, to wiele z tej książki można wyciągnąć. Lektura czasem wywoła uśmiech, a innym razem głęboko wzruszy, a myślę, że o to właśnie chodzi. Książka ma też w sobie wiele mądrości – uczy nas przede wszystkim, że mamy jedno życie i trzeba je przeżyć tak, jak nam podpowiada serce.  

poniedziałek, 20 listopada 2023

Jak skutecznie rozwalić związek, czyli „Poradnik antyzwiązkowy”

             Nieprzypadkowo w moje ręce wpadł „Poradnik antyzwiązkowy” Ojca Adama Szustaka. Gdy tylko dowiedziałam się o premierze, od razu ją zamówiłam. Nie tylko dlatego, że interesuje mnie ta tematyka. Byłam ciekawa, co autor ma na ten temat do przekazania nam.

Zacznijmy więc od słowa wstępu o autorze. Odkąd przypadkiem spotkałam go, gdy prowadził rekolekcje dla studentów w olsztyńskim Kortowie, można powiedzieć z uwagą śledzę jego działalność. Chyba nikt nie wyobraża sobie, żeby rekolekcje prowadził stand-uper. A wtedy tak właśnie się czułam. Wtedy jeszcze nie znałam człowieka, po prostu poszłam na mszę, a kościół tak wypełniony, że ledwo się wcisnęłam i myślę, co się dzieje. Zrozumiałam, jak zaczął mówić. Nawet nie sposób to opisać, ale pierwszy raz widziałam ludzi, tłumy ludzi, słuchających z taką uwagą, a przede wszystkim – dobrze się bawiących podczas mszy. To „naprawianie serca”, bo takie wymyślił hasło przewodnie – „Operacja na otwartym sercu” - trwało trzy dni. I po tych trzech dniach zaczęłam tęsknić za tymi radosnymi wieczornymi zebraniami, a Ojciec Adam pojechał dalej poruszać ludzkie serca.

A teraz postaram się w miarę obiektywnie opowiedzieć, co przeczytałam i czy warto wydać pieniądze na tę książkę. I muszę powiedzieć, że na początku się bardzo rozczarowałam. W moim wyobrażeniu książką mająca tytuł „Poradnik antyzwiązkowy” powinna być co najmniej pięciusetstronicowym wywodem, tymczasem dostałam książkę niedużych rozmiarów. Czy w tym przypadku mniej znaczy więcej?

Wiem, co teraz myślicie – na temat związków mówi się dużo, różnych pseudonaukowych artykułów jest multum i każdy z nas może uważać się za dobrego doradcę w tej kwestii, tylko dlaczego tylu z nas jest samotnych? Dlaczego małżeństwa się rozpadają? Czemu mimo całej naszej wiedzy nie potrafimy zaradzić problemom swojego życia codziennego? Choć pełno jest teoretyków i doradców, dlaczego tak trudno nam budować wartościowe relacje? Pierwszą kwestią, która zostanie poruszona to ludzka niedojrzałość, czyli krótko mówiąc braki miłości i uwagi, które przekładają się na błędy w budowaniu relacji. Zatem czego nie robić, czy może zgodnie z tytułem co robić, żeby zniszczyć swój związek? Oj, nie będzie to lektura lekka i przyjemna. Czułam się trochę jak na polu minowym. A nóż zaraz dowiem się czegoś,  co przekreśli mój związek? 

Książka choć napisana prostym i przystępnym językiem nie była łatwa w odbiorze. Bo kto z nas lubi, gdy wytyka mu się błędy? Z drugiej strony zaś możemy ją traktować jako swego rodzaju drogowskaz Autor jasno i wyraźnie określa, co robić, by zbudować satysfakcjonującą, głęboką relację, a później, co robić, by ją zepsuć. Pierwsze rozdziały dotyczą związków w fazie początkowej albo dopiero poszukiwania partnera – autor zaznacza, na co warto zwrócić uwagę. Kolejne dotyczą niedojrzałych zachowań zarówno u kobiet i mężczyzn. Ostatnie - najmocniejsze, dotyczą tego, co robić, by zniszczyć zbudowany już związek, czyli jak stracić męża lub żonę. Byłam zaskoczona jak wiele z tych zachowań dotyczy nas na co dzień. I choć wydają się drobne i nic nie znaczące, mogą być początkiem poważnego rozłamu w relacji. 

Dochodzimy do zasadniczej kwestii - czy warto poświęcić czas na tę lekturę. Powiem szczerze, że wyobrażając sobie kompletny i wyczerpujący poradnik związkowy, czy też antyzwiązkowy, spodziewałam się więcej treści, więc nieco się rozczarowałam. Ale po głębszym zastanowieniu, czy sama bym dodała do tej treści coś jeszcze, stwierdziłam, że autor poruszył po prostu pokrótce najistotniejsze kwestie w taki sposób, by dotrzeć do każdego czytelnika. I kto wie, może to wystarczy, by zbudować zdrowy związek? Pewna nie jestem, ale na pewno książka daje nam świeżą perspektywę, z której możemy spojrzeć na swoją codzienność i większą świadomość swoich zachowań. Warto w tym kluczu spojrzeć na swoją relację i być może w trudnych momentach w tej relacji wrócić do tej treści i poszukać przyczyny. Zatem na Waszym miejscu nie przeszłabym obok tej książki obojętnie.


Moja ocena: 10/10

Adam Szustak, Poradnik antyzwiązkowy

Ilość stron: 150

Wydawnictwo: Niezła Fundacja

Data premiery: 9.11.2023