piątek, 29 grudnia 2023

Kto tropi morderców w czwartki?


„– Znacie to uczucie, kiedy pierwszy raz patrzy się komuś w oczy i nagle cały świat trzęsie się w posadach? A ty myślisz: „Ależ tak. Przecież czekałem na to całe życie”.

Jak pewnie się już domyślacie, chcę Wam dziś opowiedzieć o książce „Morderców tropimy w czwartki”, która dla mnie samej była niespodzianką. Pierwszy raz miałam okazję sięgnąć po komedię kryminalną, w dodatku z bohaterami – seniorami w roli głównej, więc miałam mieszane uczucia. Czy wciągnie mnie taka lektura? Czy nie będę się nudzić? I muszę przyznać, że mimo początkowego sceptyzmu, cieszę się, że książka wpadła w moje ręce.

        Pozornie spokojne osiedle Coopers Chase, na którym mieszkają seniorzy, wcale nie jest takie, jak może nam się wydawać. Ma swoje tajemnice, które mieszkańcy mają dopiero poznać. Zaś sami mieszkańcy to nie spokojni, ustatkowani ludzie, jak wyobrażamy sobie ludzi starszych. Tak jak to specyficzne osiedle, oni też mają swoje tajemnice. I lubią bawić się w rozwiązywanie kryminalnych zagadek. Na dokładkę człowiek będący właścicielem posiadłości, na której znajduje się pensjonat, planuje nową inwestycję, zaś w celu jej realizacji będzie musiał dokonać przeniesienia cmentarza, na którym od setek lat chowani są mieszkańcy tej okolicy. Jego plany jednak pokrzyżuje morderstwo, a nasi seniorzy będą mieli okazję zająć się prawdziwą zagadką kryminalną. I to niejedną, bo z czasem zrobi się jeszcze ciekawiej…

„Nie umiem kłamać. Potrafię dochować tajemnicy, dopóki ktoś mnie o nią nie zapyta.”

Muszę przyznać że nudziłam się na początku czytania. Choć książka miała być komedią, nie śmieszyła mnie w ogóle. Poza jednym morderstwem, praktycznie nie ma tam akcji i fabuła bardzo się wlecze. Z czasem jednak, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, wciągnęłam się w tę książkę tak, że gdy myślałam, że ją zgubiłam, żal mi było, porzucić tę historię bez poznania zakończenia, więc zaplanowałam zakup nowej. Na szczęście nie było takiej potrzeby. Nawet nie wiem, w którym momencie się do tej książki przekonałam. Z czasem bohaterowie stali się dla mnie bardziej realistyczni, gdy zagłębiałam się w historię, a było kilka momentów, które mnie mocno poruszyły. I ze strony na stronę robiło się coraz ciekawiej, dochodziło więcej wątków, nad których ciągiem dalszym myślałam. W końcu zdałam sobie sprawę, że nie spocznę, póki nie poznam zakończenia.

Jeśli zastanawiacie się, czy warto po nią sięgnąć, to ja jestem na tak. Choć początek nie zachwyca i zajęło mi trochę czasu, zanim się wciągnęłam na dobre, to wiele z tej książki można wyciągnąć. Lektura czasem wywoła uśmiech, a innym razem głęboko wzruszy, a myślę, że o to właśnie chodzi. Książka ma też w sobie wiele mądrości – uczy nas przede wszystkim, że mamy jedno życie i trzeba je przeżyć tak, jak nam podpowiada serce.  

poniedziałek, 20 listopada 2023

Jak skutecznie rozwalić związek, czyli „Poradnik antyzwiązkowy”

             Nieprzypadkowo w moje ręce wpadł „Poradnik antyzwiązkowy” Ojca Adama Szustaka. Gdy tylko dowiedziałam się o premierze, od razu ją zamówiłam. Nie tylko dlatego, że interesuje mnie ta tematyka. Byłam ciekawa, co autor ma na ten temat do przekazania nam.

Zacznijmy więc od słowa wstępu o autorze. Odkąd przypadkiem spotkałam go, gdy prowadził rekolekcje dla studentów w olsztyńskim Kortowie, można powiedzieć z uwagą śledzę jego działalność. Chyba nikt nie wyobraża sobie, żeby rekolekcje prowadził stand-uper. A wtedy tak właśnie się czułam. Wtedy jeszcze nie znałam człowieka, po prostu poszłam na mszę, a kościół tak wypełniony, że ledwo się wcisnęłam i myślę, co się dzieje. Zrozumiałam, jak zaczął mówić. Nawet nie sposób to opisać, ale pierwszy raz widziałam ludzi, tłumy ludzi, słuchających z taką uwagą, a przede wszystkim – dobrze się bawiących podczas mszy. To „naprawianie serca”, bo takie wymyślił hasło przewodnie – „Operacja na otwartym sercu” - trwało trzy dni. I po tych trzech dniach zaczęłam tęsknić za tymi radosnymi wieczornymi zebraniami, a Ojciec Adam pojechał dalej poruszać ludzkie serca.

A teraz postaram się w miarę obiektywnie opowiedzieć, co przeczytałam i czy warto wydać pieniądze na tę książkę. I muszę powiedzieć, że na początku się bardzo rozczarowałam. W moim wyobrażeniu książką mająca tytuł „Poradnik antyzwiązkowy” powinna być co najmniej pięciusetstronicowym wywodem, tymczasem dostałam książkę niedużych rozmiarów. Czy w tym przypadku mniej znaczy więcej?

Wiem, co teraz myślicie – na temat związków mówi się dużo, różnych pseudonaukowych artykułów jest multum i każdy z nas może uważać się za dobrego doradcę w tej kwestii, tylko dlaczego tylu z nas jest samotnych? Dlaczego małżeństwa się rozpadają? Czemu mimo całej naszej wiedzy nie potrafimy zaradzić problemom swojego życia codziennego? Choć pełno jest teoretyków i doradców, dlaczego tak trudno nam budować wartościowe relacje? Pierwszą kwestią, która zostanie poruszona to ludzka niedojrzałość, czyli krótko mówiąc braki miłości i uwagi, które przekładają się na błędy w budowaniu relacji. Zatem czego nie robić, czy może zgodnie z tytułem co robić, żeby zniszczyć swój związek? Oj, nie będzie to lektura lekka i przyjemna. Czułam się trochę jak na polu minowym. A nóż zaraz dowiem się czegoś,  co przekreśli mój związek? 

Książka choć napisana prostym i przystępnym językiem nie była łatwa w odbiorze. Bo kto z nas lubi, gdy wytyka mu się błędy? Z drugiej strony zaś możemy ją traktować jako swego rodzaju drogowskaz Autor jasno i wyraźnie określa, co robić, by zbudować satysfakcjonującą, głęboką relację, a później, co robić, by ją zepsuć. Pierwsze rozdziały dotyczą związków w fazie początkowej albo dopiero poszukiwania partnera – autor zaznacza, na co warto zwrócić uwagę. Kolejne dotyczą niedojrzałych zachowań zarówno u kobiet i mężczyzn. Ostatnie - najmocniejsze, dotyczą tego, co robić, by zniszczyć zbudowany już związek, czyli jak stracić męża lub żonę. Byłam zaskoczona jak wiele z tych zachowań dotyczy nas na co dzień. I choć wydają się drobne i nic nie znaczące, mogą być początkiem poważnego rozłamu w relacji. 

Dochodzimy do zasadniczej kwestii - czy warto poświęcić czas na tę lekturę. Powiem szczerze, że wyobrażając sobie kompletny i wyczerpujący poradnik związkowy, czy też antyzwiązkowy, spodziewałam się więcej treści, więc nieco się rozczarowałam. Ale po głębszym zastanowieniu, czy sama bym dodała do tej treści coś jeszcze, stwierdziłam, że autor poruszył po prostu pokrótce najistotniejsze kwestie w taki sposób, by dotrzeć do każdego czytelnika. I kto wie, może to wystarczy, by zbudować zdrowy związek? Pewna nie jestem, ale na pewno książka daje nam świeżą perspektywę, z której możemy spojrzeć na swoją codzienność i większą świadomość swoich zachowań. Warto w tym kluczu spojrzeć na swoją relację i być może w trudnych momentach w tej relacji wrócić do tej treści i poszukać przyczyny. Zatem na Waszym miejscu nie przeszłabym obok tej książki obojętnie.


Moja ocena: 10/10

Adam Szustak, Poradnik antyzwiązkowy

Ilość stron: 150

Wydawnictwo: Niezła Fundacja

Data premiery: 9.11.2023

czwartek, 26 października 2023

Wystarczy jeden mały sekret, żeby twoje życie rozsypało się jak domek z kart…


„(…) to, że ktoś wygląda jak potwór, wcale nie oznacza, że musi nim być. a to, że ktoś tak nie wygląda, niekoniecznie oznacza, że nim nie jest.”

Też tak macie czasem, że odkładacie książkę, bo Was nudzi, a za drugim podejściem okazuje się strzałem w dziesiątkę? Może czasami po prostu trzeba trafić na odpowiedni moment. Tak właśnie było u mnie z „Małymi sekretami”.

Wystarczy jeden mały sekret, żeby twoje życie rozsypało się jak domek z kart… Zastanowiło mnie to stwierdzenie. Bo sekrety są jak wskazuje tytuł małe i niepozorne. Co poszło nie tak? Czemu czteroletnie dziecko zaginęło z dnia na dzień bez wieści? w dodatku tuż przed świętami Bożego Narodzenia… Życie bywa okrutne. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co mogą czuć rodzice, którzy za to wszystko obwiniają siebie. Kiedy coś już zacznie się sypać, to na wszystkich płaszczyznach – zdrada, problemy w relacji małżeńskiej, żadnych wieści o dziecku i żadnej pomocy. Jak długo można żyć nadzieją?

„– Wiesz, jak to jest mieć dziecko? – spytała ją kiedyś mama, gdy Kenzie miała osiem lat. Poprosiła mamę, żeby pozwoliła jej przenocować u najlepszej przyjaciółki Bekki. – To tak, jakby twoje serce wychodziło z domu na dwóch nogach, delikatne i bezbronne. Przerażająca sprawa.”

Czy zgodnie z tym, co napisano na okładce – tej książki się nie czyta, tylko nią się oddycha? Tak, bez dwóch zdań. Akcja toczy się dynamicznie, autorka nie daje nam chwili do namysłu, tylko z rozmysłem dawkuje kolejną porcję wrażeń. Portrety bohaterów są tak przekonujące, że jednym się współczuje, jest z nimi całym sercem i z niecierpliwością czeka na rozwój wydarzeń, innych zaś się nienawidzi i odczuwa satysfakcję, gdy coś idzie na ich niekorzyść. Cierpliwie czekałam, a na koniec dostałam taką emocjonalną bombę, jak jeszcze nigdy. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się płakać podczas lektury. Jeśli miałabym sięgnąć po kolejne książki tej autorki, mogę zrobić to w ciemno.

Czy polecam? Uzasadnienie już będzie zbędne. Książka bardzo do mnie trafiła. Jestem wdzięczna autorce za taką lekcję. Pokazuje nam jak kruche jest ludzkie życie, jak bardzo powinniśmy być wdzięczni, za to, że nasze ukochane osoby są obok, bo nie wiemy, kiedy ich zabraknie. a nie zawsze potrafimy docenić to, że możemy tak po prostu spędzić razem czas. Dlatego musimy doceniać każdą chwilę jak ostatnią.

czwartek, 5 października 2023

Masz w sobie coś, co nigdy się nie narodziło i nigdy nie umrze - czym jest podświadomość?


            Masz w sobie coś, co nigdy się nie narodziło i nigdy nie umrze. Woda tego nie zmoczy, ogień nie spali, wicher nie zdmuchnie.

            Bardzo dawno mnie tu nie było. w grudniu minie dwa lata. Brakowało mi czasu i trochę też motywacji, ale postanowiłam wrócić do Was i do pisania, bo chciałabym opowiedzieć o kolejnej książce - przeczytanej po bardzo długiej przerwie. Też tak macie, że książka „dopada" Was czasem z zaskoczenia? Ja miałam jechać w podróż pociągiem, poszłam do sklepu po coś do picia i ona z półki do mnie wołała. Przeczytałam opis i nie zastanawiając się długo, stwierdziłam, że będzie moja. Czy mój wybór był słuszny?

Nie możesz na zawsze zatrzymać bliskich przy sobie. Zostali ci wypożyczeni przez Boga i muszą iść dalej. (…). Twoje dzieci nie należą do ciebie. Bóg posyła je do ciebie, ale nie zatrzymują się u ciebie na zawsze. Dziecko, które żyło godzinę albo które urodziło się martwe, nadal żyje i dźwięczy chwalebną nutą w wielkiej symfonii stworzenia.

„Percepcja psychiczna" to książka z zakresu rozwoju duchowego. Jest to tegoroczna pozycja Josepha Murphy'ego, który jest autorem m. in. „Potęgi podświadomości". Bardzo szybko przeczytałam kilka pierwszych rozdziałów, ale potem zniechęciłam się, zaczęło być nudno. Po przerwie dałam tej książce drugą szansę i nie żałuję. Choć od dawna interesuję się psychologią, działaniem mózgu i powstawaniem snów, książka dotycząca mechanizmu działania podświadomości wpadła pierwszy raz w moje ręce. Czy jesteście w stanie uwierzyć w to, że istnieje coś więcej niż jesteśmy w stanie dostrzec naszymi zmysłami? Czy poza racjonalnym myśleniem, jest coś, czemu warto się przyjrzeć? Okazuje się, że tak, zaskakująco duża ilość naszych codziennych zmartwień może zostać rozwiązana właśnie przy pomocy tytułowej podświadomości. Czym jest podświadomość zgodnie z definicją, którą zawiera w sobie ta lektura? Określiłabym ją jako część naszego umysłu podatną na sugestie naszej świadomości i jednocześnie mogącą zdziałać o wiele więcej niż jesteśmy w stanie objąć ludzkim rozumem.  

Mniej więcej w połowie lektury stwierdziłam, że nie chcę tego już czytać, bo po postu nie jestem w stanie uwierzyć w to, co autor pisze. Gdy jednak dałam mu drugą szansę i nabrałam nieco dystansu, udało mi się przekonać do tej książki, a nawet uznałam ją za bardzo wartościową i poszerzającą horyzonty. Autor ma bardzo obrazowy styl pisania i podaje mnóstwo ciekawych przykładów na potwierdzenie opisanych przez siebie teorii. Książka ta wbrew pozorom nie jest tylko abstrakcyjną teorią, tematyka podświadomości bowiem dotyka wielu sfer naszego codziennego życia, a znajomość mechanizmu jej działania, pozwala osiągnąć wiele korzyści. Szczególnie zaciekawiła mnie wypowiedź autora w kwestii wychowania dzieci, ale poruszył też inne istotne kwestie, w których świadomość postrzegania pozazmysłowego może nam naprawdę pomóc.

Jeśli choć trochę Was zaciekawiłam, to zachęcam do sięgnięcia po lekturę. Znacznie zmienia sposób patrzenia na wiele rzeczy. Może komuś dzięki niej uda się zajrzeć do swojego wnętrza i wydobyć to, co od zawsze się tego domagało?

 

To tyle jeśli chodzi o lekturę. Szykuję dla Was kilka nowości – nowych tematów na blogu, ale na razie nie będę za wiele zdradzać. Niech to będzie niespodzianka.