sobota, 29 czerwca 2019

Życie na studiach - oczekiwania vs. rzeczywistość cz. 3, czyli co ta sesja robi z człowiekiem

Co ta sesja robi z człowiekiem... Na ten temat można by mówić bez końca. Kto nie przeżył sesji ni razu, ten nie zrozumie koszmaru studiów. a kto doświadczył tego na własnej skórze, temu nie trzeba opowiadać. Podzielę się z Wami tylko kilkoma przemyśleniami, bo dla niektórych mogą okazać się przydatne.

1. Egzamin? Wyluzuj, będzie można ściągać
Otóż wielu z nas wybiera się na egzamin czy zaliczenie właśnie z takim podejściem. Choć niektórzy prowadzący w żartach przestrzegają nas, by nie przychodzić jak to się kiedyś mówiło „na betona” czyli nic nie umiejąc, a tylko w celu sprawdzenia jakie pytania mogą się pojawić, niestety wielu z nas się do tego nie stosuje. A niektórzy prowadzący też robią wyjątki. Podczas jednego zaliczenia – z przedmiotu do wyboru, czyli czegoś, czego większość z nas nie uwzględnia w swoim napiętym grafiku przygotowań do sesji, a i sami prowadzący luźno do tego podchodzą – byłam świadkiem jak pani prowadząca dała nam cenną radę: tylko postarajcie się ściągać nie gadając, bo nie chce sobie wycieczek po sali robić”. Jak widać nie każde zaliczenie takie straszne.

2. Zerówka? Tylko z wiedzą na poziomie zerowym
To stwierdzenie najlepiej oddaje mój poziom przygotowania do egzaminu zerowego. Materiału było zbyt dużo, nawet zaczynając to czytać tydzień wcześniej, nie zdążyłam z przygotowaniem. Zresztą kto by się tam przejmował zerówką, nie? Zwłaszcza gdy prowadzący nie podjął żadnych kroków, by wyrzucić z sali niefortunnie ściągającego studenta, któremu telefon wypadł z głośnym łoskotem na podłogę. Wszyscy w sali zaczęli się śmiać i bić brawo, łącznie z prowadzącym 😂

3.Jeśli nie wiesz, co zrobić – zrób kawę
Podczas przygotowań do sesji wielu z nas zmaga się z problemami. I to nie tylko związanymi z nadmiarem nauki, ale głównie z tym, jak działa on na nas.
Mi na przykład po dłuższym maratonie czy nawet po krótkim czasie spędzonym nad wyjątkowo nudnymi i niezrozumiałymi notatkami, często zbiera się na przemyślenia życiowe. Wtedy traktuję to już jako znak, że pora zrobić przerwę, albo zakończyć 😁 A gdy nie wiem, co robić, robię kawę. Taką mądrą radę przeczytałam i postanowiłam ją w trakcie sesji wykorzystać. Polecam – działa. Spacer w celu zrobienia kawy jest lepszy niż siedzenie nad notatkami z przedmiotu zaliczeniowego, a myślenie o wszystkim innym niż nauka 😃

4. Wykładowca też człowiek – nikt nie jest nieomylny
Nie zapomnę jak znalazłam się w nielicznym gronie wybrańców, którzy musieli poprawiać ostatnie kolokwium, by zaliczyć ćwiczenia z pewnego przedmiotu. Wielokrotnie się zastanawiałam jak można umieć i nie zdać, ale każdemu czasem zdarza się wpadka. Napisałam poprawę i w napięciu oczekuję na wyniki. Jedno zadanie wykonane wzorcowo, a drugie złą metodą, ale może wystarczy, żeby zaliczyć. Po przesłaniu wyników okazało się, że tylko ja i jeszcze jeden kolega będziemy pisać kolejną poprawę. Załamało mnie to, bo dużo czasu poświęciłam na przygotowania do tego kolokwium, a okazuje się, że muszę pisać kolejny raz. Tego samego dnia postanowiłam się przejść do wykładowcy, bo zobaczyłam, że w systemie mam wstawione zaliczenie z przedmiotu i coś mi tu nie pasowało. Moje przypuszczenia się potwierdziły – pokazał mi moje ocenione na 3.5 kolokwium, a wysyłając nam wyniki, pomylił nazwiska. Jak się okazuje nawet do wykładowców przydaje się cierpliwość 😁
Teraz sesję mam już za sobą, na szczęście obyło się bez terminów wrześniowych. a tym, którzy jeszcze walczą, życzę satysfakcjonujących wyników, a potem udanych wakacji. Obyście mogli powiedzieć to samo, co Zgredek. Trzymajcie się 😊

środa, 26 czerwca 2019

„Zew Cthulhu", czyli groza nie z tego świata, której nie będziecie mieć dosyć

Zew Cthulhu
Autor: Howard Philips Lovecraft
Ilość stron: 300
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2019
Data polskiej premiery: 1983

Długo wahałam się z sięgnięciem po Lovecrafta aż w końcu ostatecznie namówił mnie znajomy, od którego dostałam zbiór opowiadań. w takim wypadku już nie mogłam nie spróbować 😊 Choć może nie jest to lekka i przyjemna lektura, to skutecznie mi urozmaiciła stresujące przygotowania do sesji, przez co nauka do egzaminów stała się mniejszym złem. Zew Cthulhu to zbiór pięciu najbardziej znanych opowiadań Howarda Philipsa Lovecrafta, który został okrzyknięty mistrzem opowieści niesamowitej, zaś teraz sama miałam okazję się przekonać, że nie bez powodu.
„Skądś dobiegło mnie tykanie zegara. Powszedni, zwyczajny dźwięk, lecz zarazem przypomniał, że okolica, w której się znalazłem ma jeszcze jedną bulwersującą właściwość: jest zgoła pozbawiona życia zwierzęcego. (...) w lesie nie słychać nawet zwykłych nocnych pokrzykiwań dzikiej zwierzyny. Pomijając złowieszczy szmer dalekich, niewidocznych strumieni, panowała tu absolutna, nienormalna, międzyplanetarną wręcz cisza. Cóż za nieuchwytny gwiazdowy mór poraził tę zapadłą okolicę?"
Co byście powiedzieli na dawkę wydarzeń osadzonych w naszym świecie, ale mających swoje korzenie gdzieś poza nim? Co jeśli świat, który znamy, to tylko mała cząstka tego, co jeszcze nieodkryte i niezbadane, a zarazem przejmujące najczystszą grozą? Czytając te opowiadania zobaczycie tę właśnie wersję świata, do którego wkradł się pierwiastek zła w najgorszej możliwej postaci - zła, które przenika do naszego małego, na pozór bezpiecznego świata, by go zniszczyć z kretesem. Jesteście gotowi, by to zobaczyć? Jeśli tak, to oddajcie się w ręce tego niesamowitego pisarza, by dostać porcję grozy podaną w najbardziej niezwykłej postaci.
„Całe gospodarstwo - drzewa, budynki, nawet trawa i zioła, których nie zdążyła jeszcze uśmiercić szara skruszałość - mieniło się ohydną, nieokreśloną mieszaniną barw. Zwieńczone językami nieczystych płomieni gałęzie prężyły się ku niebu, migotliwe strużki potwornego ognia rozpełzały się po kalenicach domu, obory i szop. Wszystko pochłaniała bezkształtna świetlistość, bezwymiarowa tęcza tajemnej studziennej trucizny - wrząca, czarująca, chwytna, pazerna, roziskrzona, wyprężona i złowieszczo kipiąca gamą kosmicznych, nierozpoznawalnych barw."
Jeśli chodzi o treść to tylko tyle mogę zdradzić. Każde opowiadanie przedstawia inną mroczną historię, choć wszystkie łączy jeden wątek. Czytając je nie raz będziecie z poczuciem trwogi przewracać kolejne strony, by poznać najmroczniejsze historie, jakie dane będzie Wam sobie wyobrazić. i pomimo uczucia niepokoju, którego nie raz zaznacie, nie będziecie w stanie jej odłożyć nieskończonej. Choć to nie do końca typ prozy, po którą lubię sięgać, to uważam, że warto się z opowiadaniami tego pisarza zapoznać. Klimat, w który się przenosimy w czasie spędzonym z tą książką trudno oddać słowami, więc nawet nie próbuję. Tego trzeba po prostu doświadczyć. Ma się poczucie obcowania z czymś nieziemskim i trudnym do wypowiedzenia, zaś autorowi udało się to świetnie ubrać w słowa.  Jedyne, co może utrudniać czytanie, to pojawiające się gdzieniegdzie archaizmy, bądź inne słownictwo specjalistyczne, którego znacznie musiałam sprawdzać. I były momenty, w których miałam dość czytania i chciałam książkę ostatecznie odłożyć, bo opisy momentami wydawały się przydługie, ale jednak chęć poznania całości zwyciężyła.
Jeśli ktoś jeszcze się zastanawia nad jej przeczytaniem, to stwierdzam, że naprawdę warto. Szczególnie jeśli lubicie fantastykę bądź literaturę grozy. Albo ciekawe połączenie jednego i drugiego 😊
Moja ocena: 7/10

poniedziałek, 24 czerwca 2019

Zamknąć serce w klatce

Czymże jest miłość?
Czy to słowo można zdefiniować?
Już kilka razy myślałam, że kocham
Lecz to wrażenie znikło
Niczym sen który znika, gdy się budzę co rano
Wraca zaś bolesna świadomość
Że wszystko jest jak wczoraj
Pytam się zatem jak to możliwe
Bo żyłam przekonaniem, że miłość nie ma końca
Że nad losem ludzi czuwa przeznaczenie
Że dwie osoby trafiają na siebie
Odkrywając wzajemnie to, co potrzebne i piękne
Dopasowanie choć nie idealne, ale możliwie najlepsze
I każde love story kończy się happy endem
Już kilka razy myślałam, że jestem kochana
I słyszałam bicie serca
Które tłukło się w klatce próbując wyfrunąć
Karmione nadzieją, że w końcu się uda
Mogłabym je wypuścić
Lecz wiem, że i tak wróci
Rozorane świeżymi bliznami
Za każdym razem coraz słabsze
I do kochania mniej zdolne
Pytam się zatem jaki sens ma miłość?
Czy ona nie jest tylko pustym słowem?

_______________
Egzaminy już za mną, teraz tylko czekam na wyniki. A dzisiaj prezentuję Wam skutek uboczny mojej nauki do egzaminów. Jak widać sesja może mieć też pozytywne skutki i działać na człowieka twórczo 😀 W ciągu tych kilku dni napisałam kilka wierszy z cyklu: co ta sesja robi z człowiekiem 😁
Zgadzacie się z tymi przemyśleniami, czy może macie inne? Czym według Was jest miłość? Jak można ją zdefiniować?

czwartek, 20 czerwca 2019

Ciekawostki z Charakterem #4

Do końca sesji został mi jeszcze jeden egzamin – ten najtrudniejszy. w przerwie od nauki jednak trzeba zrobić coś pożytecznego, więc udało mi się dokończyć lekturę „Charakterów” 😁W czerwcowych „Charakterach” podjęta została różnorodna tematyka. Dużo można było przeczytać o moralności i grzechu, w tym też o tym, jak skutecznie człowiek potrafi sam siebie usprawiedliwiać. Znaleźć można było też artykuł o inteligencji i badaniach jej dotyczących, o samotności i jej źródle. Dowiedziałam się więcej o terapii „jak ze snu”, czyli tzw. EMDR, czy nawet o tym, jak przyjmowana przez nad pozycja determinuje nasze samopoczucie. Teraz pora na kilka ciekawostek.

#1
Już 20 minut pobytu na łonie natury łagodzi stres
Wskazują na to najnowsze wyniki badań Mary Carol Hunter i współpracowników z Uniwersytetu Michigan. Uczestnicy spędzali poza domem czy biurem – na przykład w parku albo w lesie – przynajmniej 10 minut, trzy razy w tygodniu. Eksperyment trwał osiem tygodni. Badani mieli zrezygnować z ćwiczeń fizycznych, korzystania z internetu czy rozmów przez telefon, natomiast skupić się na doświadczaniu kontaktu z przyrodą. Naukowcy sprawdzali poziom kortyzolu (hormonu stresu) w ich organizmie pobierając próbki śliny przed pobytem na świeżym powietrzu i po nim. Poziom kortyzolu najszybciej spadał przez pierwsze 20 minut przebywania na łonie natury. Po tym czasie samopoczucie uczestników nadal się poprawiało, ale wolniej.

#2
Jeśli będziesz jeść orzechy, to twoje dziecko będzie mądre
Z badań wynika, że dzieci, których matki w pierwszym trymestrze ciąży jadly dużo orzechów, charakteryzują się lepszym rozwojem neuronalnym w wieku 18 miesięcy oraz 5 i 8 lat. Hiszpańscy naukowcy przeanalizowali informacje dotyczące diety w pierwszym i trzecim trymestrze ciąży ponad  2000 kobiet. Pytali, czy i jak często przyszła matka jadła orzechy włoskie, ziemne, laskowe lub migdały. Następnie przyjrzeli się rezultatom testów mierzących funkcje poznawcze, w tym pojemność uwagi i pamięci roboczej uzyskiwane przez dzieci. Dzieci matek, które jadły na początku po trzy porcje (ok. 30 gramów) orzechów w ciągu tygodnia, osiągały lepsze wyniki w testach poznawczych.
Jak wyjaśniają badacze, korzyści z jedzenia orzechów wynikają z tego, że zawierają one duże ilości kwasu foliowego i kwasów tłuszczowych, które gromadzą się w tkance nerwowej, zwłaszcza w przednich częściach mózgu, odpowiedzialnych za pamięć i funkcje poznawcze

#3
Kiedy umiera człowiek?
Aż do połowy XX weku odpowiedź na to pytanie była oczywista: śmierć następuje, gdy przestaje bić serce i zamiera oddech. Obecnie mówimy już o tzw. śmierci mózgowej. Lekarze aby ją zdiagnozować muszą stwierdzić nieodwracalne ustanie aktywności pnia mózgu.
Badania wykonane przez prof. Nenada Sestana i jego zespół z Yale School of Medicine stawiają pod znakiem zapytania dotychczasowy sposób widzenia śmierci mózgu. Naukowcy w badaniach wykorzystali pozyskiwane z zakładów mięsnych odcięte świńskie głowy. Usiłowali ustalić do jakiego stopnia możliwe jest przywrócenie funkcji życiowych mózgu. Autorzy analizowali rozmaite aspekty funkcji życiowych mózgu – od stanu naczyń krwionośnych, przez zmiany strukturalne komórek nerwowych, aż po ich właściwości bioelektryczne, które są fundamentem pracy układu nerwowego. Zaskakujące okazało się, że wiele parametrów życiowych tkanki mózgu udało się przywrócić do poziomu porównywalnego z poziomem przed śmiercią. Mimo to pomiar EEG nie wykazywał, by mózg jako całość powrócił do życia. Kwesię tę mają rozstrzygnąć kolejne badania.

#4
Korzyści ze wspólnego jedzenia posiłków
Z badań wynika, że umiejętność czytania, pisania, zdolności matematyczne, wyniki w szkole średniej, powodzenie na egzaminach wstępnych na studia i różne inne sprawy mają związek z zasiadaniem do wspólnych rodzinnych obiadów. Im więcej posiłków spożywamy z dzieckiem, tym bogatsze jest jego slownictwo, a oceny lepsze, przy czym efekt ten jest wyraźniejszy u dziewczynek. Rodzinne posiłki pozwalają również przewidzieć, czy dziecko da się sprowadzić z dobrej drogi takim zagrożeniom jak seks, narkotyki, bulimia, depresja czy myśli samobójcze.

#5
Jak pozycja, którą przyjmujemy determinuje nasze samopoczucie?
Smartfon wymusza pochylenie głowy i szczególną postawę ciała, co nie zostaje bez wpływu na naszą psychikę. U osób povhylonych nad ekranami prawdopodobnie rośnie poziom hormonu stresu, a spada poziom testosteronu i pewność siebie. Przeciwieństwem są pozy otwarte i władcze, które pewność siebie wyzwalają. W wyniku różnych eksperymentów okazuje się, że nawet krótkie trwanie w zgarbionej lub otwartej pozycji może zawładnąć nie tylko naszymi emocjami, ale i rozumem. Jak tłumaczą neurobiologowie, pozy władcze bezpośrednio (tak zwaną dolną drogą) pobudzają ciało migdałowate, odpowiedzialne za emocje. Pozy bezsilne zaś najpierw angażują neurony w korze mózgowej (droga górna), co pozwala ocenić sytuację, a dopiero potem aktywują ciało migdałowate.

Czy coś z tego jest dla Was nowe? Gdy tylko znajdę chwilę, zajrzę na Wasze blogi. Trzymajcie się :)

poniedziałek, 10 czerwca 2019

Przerwa w blogowaniu

Przez jakiś czas posty mogą pojawiać się nieregularnie, w zależności od tego ile czasu uda mi się znaleźć. A na dobre wracam do pisania dopiero pod koniec miesiąca po wszystkich egzaminach. Teraz za dużo się u mnie dzieje - nauka do egzaminów, poprawa kolokwium, którego jakimś cudem udało mi się nie zaliczyć, chociaż umiałam i pisanie pracy, bo do na następny tydzień mamy zadany cały pierwszy rozdział. A żeby nie przyjść na zaliczenie, jak to określił nasz prowadzący 'na betona' czyli z zerową wiedzą to trochę czasu trzeba na naukę niestety poświęcić 😁 Zaległości na blogach też nadrobię, jak wrócę na dobre do tego świata i będę mogła w końcu odejść od książek. Opowiem też o wyjeździe do Gdańska (w przerwie między nauką na zaliczenia udało mi się wygospodarować chwilę wolnego) i podzielę się zdjęciami, bo tam wychodzą naprawdę ładne. 
Trzymajcie się 😊

wtorek, 4 czerwca 2019

Książka, która otwiera przejścia – „Ciemno, prawie noc", recenzja

Joanna Bator, Ciemno prawie noc
Ilość stron: 525
Wydawnictwo W. A. B.
          Rok wydania: 2012

Dzisiaj opowiem Wam o książce, na którą długo czekałam i pewnie wielu z Was już ją czytało. Miałam mało czasu i nie wiedziałam czy zdążę ją przeczytać, przed terminem zwrotu, a teraz jeszcze ciągłe zaliczenia i deficyt czasu, ale jak widać dla chcącego nic trudnego. Filmu nie zdążyłam zobaczyć, ale jeszcze mam go w planach.

– Wiem, że nie nienawidzisz
– Nie nienawidzę cię. Chcę zrozumieć.
– Po co?
– Po co? Dla mnie na tym polega życie. Żeby rozumieć.

Czytałam codziennie wyznaczoną porcję, co pozwoliło mi też dawkować sobie wrażenia. Już na samym początku przekonałam się, że ta historia to coś zupełnie innego, niż się spodziewałam. Gdy obejrzałam zwiastun filmu, zapowiadała się przerażająca i trzymająca w napięciu historia – taka, jakie lubię. Czy rzeczywiście tak było?

Nie wierzę w przeznaczenie. To, co się zrobi potem, zależy od nas, od naszej woli, odwagi. Gdybym był wtedy silniejszy, nie pozwoliłbym, by ta historia tak się skończyła.

W Wałbrzychu, skąd pochodzi ciesząca się uznaniem reporterka spłonęło schronisko dla kotów, a wkrótce potem dzieci zaczynają znikać bez śladu. Kto może być za to odpowiedzialny? Alicja Tabor nie odwiedzała rodzinnego domu w Wałbrzychu od czasów dzieciństwa. W jej przeszłości i historii związanej z tym domem kryje się coś niepokojącego i z czasem poznajemy tę historię, czy raczej wybrane jej elementy. Cały czas towarzyszyło mi pytanie: co się stało z dziećmi? Dlaczego zniknęły w tak dziwnych okolicznościach? I jaki to ma związek z opowiadaniami różnych osób, które poznajemy w tej książce?
Na początku sposób narracji mi nie odpowiadał. Opisy wydawały się przydługie i zastanawiałam się jaki był sens zamieszczania w nich tylu na pozór niepowiązanych ze sobą drobiazgów. Ale im bardziej zagłębiałam się w historię, zaczęłam ten sens dostrzegać. Ta powieść nie jest czymś, czego się spodziewałam. Jest zupełnie inna, ale to mnie nie zniechęciło. To właśnie przez te opisy, autorka prezentuje nam inne spojrzenie na świat. Świat jaki znamy na co dzień, ale tak naprawdę nie do końca udaje nam się pojąć kierujące nim zasady. Czym właściwie jest dobro, a czym zło? Czy ta granica nie jest bardzo cienka? Ile wystarczy, by jednoznacznie stwierdzić, że ktoś jest dobry, albo też zły? A może nie mamy ku temu prawa? Może nie dane jest nam widzieć dostatecznie dobrze?
Ta książka uświadomi Wam, jak złożoną i kruchą istotą jest człowiek, i jak niewiele potrzeba, by go zniszczyć. Otworzy w Was przejścia o których istnieniu nie macie pojęcia. Przejścia, które pozwolą Wam inaczej spojrzeć na swoją życiową drogę i dostrzec rzeczy najważniejsze.
Koniec końców, zafascynował mnie ten sposób narracji. Książka jako całość jednak nie do .końca mi się spodobała. Niektóre rozdziały wydawały mi się tam niepotrzebne i nic nie wnoszące. Jak na przykład wpisy z internetowego forum. Inne znowu bardzo mnie poruszyły. Przeplatanie się różnych historii opowiadanych przez różne osoby z otoczenia Alicji Tabor stanowiły nowe spojrzenie na rozgrywające się tam wydarzenia i każda z tych historii przekazywała głęboką prawdę o człowieku. Mimo że jak wspomniałam, były rzeczy, które w tej powieści mi się nie podobały, to jednak uważam, że jest naprawdę warta przeczytania. „Ciemno, prawie noc” to mądra lektura, która uświadomi Wam wiele ważnych kwestii i pozwoli się zastanowić nad tym, co najważniejsze w życiu.
Każdy ma w życiu taki moment, od którego się wszystko zaczyna. Życie ma sens albo przynajmniej kierunek dopiero wtedy, gdy się tej moment rozpozna i zrozumie. 
Moja ocena: 8/10

sobota, 1 czerwca 2019

Ciekawostki z Charakterem #3 – „Mózg. Opowieści o nas."

Zaczęło się u mnie poszukiwanie lektur do pracy licencjackiej. A gdy nie ma nic w wypożyczalni, trzeba się udać do czytelni i do kolekcji nauk Społecznych, która u nas nazywana jest Kolekcją Żółtą. Tam też sięgnęłam po pewną książkę luźno powiązaną z tematem mojej pracy, ale co nieco udało mi się w niej znaleźć, więc pod pretekstem pisania pracy zabrałam ją na noc do domu, bo książki z czytelni można wypożyczyć na noc zwracając przed dziewiątą rano.
Co to za książka, która tak mnie wciągnęła, że w przeciągu jednego wieczora i poranka sobie z nią poradziłam? Mózg ludzki nigdy nie przestanie mnie fascynować, a w książce „Mózg. Opowieści o nas." Davida Eaglemana znalazłam odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań.
Co mnie w niej tak zachwyciło? Książka nie jest napisana w typowym podręcznikowym stylu. Właściwie to niewiele ma z nim wspólnego. Jeśli przeraża Was język specjalistyczny, który trudno jest zrozumieć, to tutaj nie musicie się obawiać. Autor ma bardzo przyjemny styl, przez co książkę czytałam błyskawicznie ani trochę się przy tym nie męcząc. Każda nowa myśl jest zobrazowana na przykładzie, zaś przykłady dotyczą najróżniejszych dziedzin życia. Wszystkie specjalistyczne pojęcia autor objaśnia. Jeśli chociaż trochę odnajdujecie się w tych tematach, to ta pozycja jest dla Was lekturą obowiązkową.
A w tym poście podzielę się z Wami kilkoma ciekawymi faktami, które poznałam podczas lektury tej niesamowitej książki.

#1
Jak długo formuje się mózg?
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu uważano, że formowanie się mózgu dobiega wraz z końcem dzieciństwa. Dziś jednak już wiemy, że proces ten trwa nawet do dwudziestego piątego roku życia.

#2
Nastolatki a dorośli
U nastolatków mechanizm odpowiedzialny za odczuwanie przyjemności jest niemal tak samo rozwinięty jak o dorosłych. Natomiast działanie kory oczodołowej-czołowej – odpowiedzialnej za podejmowanie decyzji, uwagę i symulację przyszłych konsekwencji – pozostaje dalej na poziomie aktywności obserwowanej u dzieci. Dojrzałe układy odpowiedzialne za poszukiwanie przyjemności przy jednoczesnej niedojrzałości kory oczodołowej–czołowej oznaczają, że nastolatki są nie tylko nadmiernie wrażliwe emocjonalnie, ale też bardziej od dorosłych ograniczone w swej zdolności panowania nad emocjami.

#3
Świat bez barw
Barwę uważamy za podstawową cechę otaczającego nas świata, ale tak naprawdę w świecie zewnętrznym kolor nie istnieje. Kiedy promieniowanie elektromagnetyczne uderza w jakiś przedmiot, część tego promieniowania się odbija i trafia do naszych oczu. Jesteśmy w stanie rozróżnić miliony długości fal, ale dopiero w naszej głowie dochodzi do tego, że niektóre z nich stają się barwą. Kolor to jedynie interpretacja długości fali i następuje ona tylko wewnątrz nas. Mowa tu jedynie o świetle widzialnym w zakresie od czerwieni po fiolet. Cala reszta fal – w tym fale radiowe, mikrofale, promieniowanie rentgenowskie, promieniowanie gamma, fale telefonii komórkowej, wi-fi itd. – przenika przez nas, a my w ogóle nie zdajemy sobie z tego sprawy. Jest tak, ponieważ nie mamy wyspecjalizowanych receptorów biologicznych, by odbierać fale z szerszego zakresu.

#4
Jak zatem wygląda świat poza naszą głową?
Jest pozbawiony barwy jak też dźwięków. Jedynie zmiany ciśnienia i powietrza są wychwytywane przez nasze uszy i przekształcane w impulsy elektryczne. Mózg przedstawia nam je jako poszczególne dźwięki. Otaczająca nas rzeczywistość jest również pozbawiona zapachów. Poza obrębem naszego mózgu nie ma czegoś takiego jak zapach. Cząsteczki unoszące się w powietrzu trafiają na receptory umiejscowione w nosie  i są interpretowane jako różne wonie. Rzeczywisty świat wcale nie jest pełen doznać sensorycznych. To nasz mózg je nam zapewnia.

#5
Jeśli mózg nie działa prawidłowo
Zachwiana równowaga biochemiczna w mózgu może zmienić przebieg sygnałów odpowiedzialnych za wrażenia zmysłowe. Wystarczy niewielka zmiana,  a człowiek może wpaść w pułapkę rzeczywistości, w której mają miejsce dziwaczne i nieprawdopodobne zdarzenia. Przykładem są osoby chore na schizofrenię, które słyszą głosy, czy widzą rzeczy, które realnie nie mogą mieć miejsca. Wszystko dlatego, że wierzą w opowieść będącą wynikiem ogółu biochemicznych zdarzeń w ich mózgach.

#6
Zwolnienie w czasie
W sytuacjach zagrożenia obszar mózgu zwany ciałem migdałowatym wskakuje na wyższe obroty, rozdysponowując pozostałe zasoby mózgu i zmuszając całość, by natychmiast zajęła się daną sytuacją. Wspomnienia są wtedy rejestrowane z  wiele większą liczbą szczegółów i w pełniejszym zakresie niż to dzieje się zazwyczaj. Uruchamia się wówczas układ pamięci długotrwałej. Pojawia się wówczas interesujący skutek uboczny. Mózg nie jest nawykły do takiego zagęszczenia rejestrowanych wspomnień, więc gdy dochodzi później do ich przypominania, interpretujemy to tak, że zdarzenie musiało trwać znacznie dłużej. Wychodzi zatem na to, że wcale nie rejestrujemy przerażających wydarzeń w zwolnionym tempie, lecz wrażenie wynika z tego, w jaki sposób odczytujemy wspomnienia. Duża liczba szczegółów podpowiada nam, że coś musiało się dziać w zwolnionym tempie, choć wcale tak nie było.

#7
Empatia dzięki współodczuwaniu bólu
W nawiązywaniu kontaktów z innymi niebagatelną rolę odgrywa matryca bólowa, czyli sieć współpracujących ze sobą obszarów odpowiedzialnych za przetwarzanie bólu. Gdy widzisz, że komuś wbijana jest igła do zastrzyków, spora część matrycy bólowej w twoim mózgu również się uaktywnia. Oczywiście nie te, które mówią o tym, że sam zostałeś ukłuty, ale te odpowiedzialne za emocjonalne postrzeganie bólu. Obserwowanie jak ktoś inny odczuwa ból i odczuwanie go samemu wykorzystują te same obszary mózgu. Na tej podstawie buduje się empatię.

#8
Czy mózg to tylko maszyna?
W 1714 roku Gottfried Wilhelm Leibniz, niemiecki filozof, matematyk i naukowiec uważany za „ostatniego człowieka, który wie wszystko", stwierdził, że sama tkanka mózgowa nie jest w stanie prowadzić wewnętrznego życia. Od niego pochodzi eksperyment myślowy zwany eksperymtem Leibnitza. Porównał on mózg do młyna. Gdybyśmy powiększyli mózg do rozmiarów młyna i przyjrzeli się jego wnętrzu, dostrzeglibyśmy jedynie elementy i części. Nie zauważylibyśmy tam niczego, co jest związane z percepcją. Wszystkie elementy po prostu oddziaływałyby na inne części. Gdybyśmy spisali wszystkie interakcje, wcale nie dowiedzielibyśmy się, gdzie jest zlokalizowane myślenie czy postrzeganie. Do tej pory poszukuje się odpowiedzi na to pytanie.

#9
Czy gdyby zachować mózg, można by kiedyś przywrócić do życia myśli, świadomość i indywidualizm jednostki?
Od pięćdziesięciu lat Alcor Life Extension Foudation opracowuje technologię, która ma umożliwić ludziom żyjącym w tej chwili przejście, w późniejszym czasie, pełnego cyklu życia po raz drugi. Instytut ten obecnie przechowuje 129 osób w stanie głębokiego zamrożenia, które ma zatrzymać ich biologiczny rozkład.

Widzimy zatem, że nasz mózg, dotąd najbardziej niezbadany obszar, może mieć nieograniczone możliwości. Autor uświadamia nam, jak wiele zależy od odkryć dotyczących mózgu. Mamy przed sobą fascynującą zagadkę, której rozwiązanie w pewien sposób zmieni to, kim jesteśmy. To tylko wybrane ciekawostki. W książce znajdziecie o wiele więcej. Które obszary zaciekawiły Was najbardziej?