Po powrocie z Warszawy, o czym więcej opowiem w kolejnym poście, bo miałam tam kilka ciekawych przygód, czekał mnie jeszcze koncert Sariusa w pubie Nowy Andergrant w Olsztynie. Zmęczona ciągłym szukaniem przystanków autobusowych, z których odjeżdża właściwy autobus czy tramwaj, zaczęłam z większą sympatią patrzeć na nasze olszyńskie zielone autobusy. Zdążyłam więc tylko co nieco zjeść, wsiadłam w zielony autobus i do pubu dotarłam parę minut po dwudziestej.
I spotkało mnie niemałe zaskoczenie, bo już na godzinę przed koncertem utworzyła się kolejka do wejścia przy sprawdzaniu biletów. Muszę przyznać, że tyle ludzi na raz jeszcze w tym miejscu nie widziałam. Tym razem nie udało mi się zająć miejsca bliżej sceny, bo gdy weszłam pod sceną już zebrał się spory tłum. Byli głównie ludzie w moim wieku i w większości męska część społeczności, choć nie tylko. Łączyło nas jedno - wszyscy znaliśmy Sariusa i chcieliśmy go usłyszeć na żywo. Sama nie jestem jego wielką fanką, ale znam kilka dobrych kawałków, za które go bardzo szanuję – między innymi „Wiking” czy „Dziecko wojny”.
Energia w tym tłumie była niesamowita. Pełno fanów, którzy skakali, krzyczeli, odpowiadali wokaliście. Otoczona w większości tłumem wysokich facetów, zaczełam się trochę obawiać, czy mnie tam nie zgniotą 😀Mimo wszystko jednak udało mi się co nieco zobaczyć, posłuchać, a nawet nagrać moje ulubione kawałki. Na filmikach najlepiej widać tę niesamowitą energię, która wypełniła ten tłum za sprawą Sariusa.
Gdy już powiedział, że będzie śpiewany ostatni kawałek, miałam wrażenie, jakby minęło dopiero pięć minut. Koncert trwał godzinę, czyli nie długo, ale podobnie jak inne, na których byłam. Warto było tam iść i zobaczyć, w jaki sposób Sarius umie porwać tłum. Cieszę się, że miałam okazję go usłyszeć na żywo.
Na dzisiaj tyle, w weekend mnie nie było na blogach, więc teraz lecę nadrabiać zaległości. Trzymajcie się 😉
Muszę wybrać się na jakiś koncert. Ehhh... Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłam.
OdpowiedzUsuńOj, to koniecznie ;)
UsuńJuż nie pamiętam jak to jest stać w kolejce po bilety. I w ogóle jakie bilety? Chyba nawet straciłam cierpliwość do publiczności w takim sensie, że nie wiem czy bym wytrzymała w niej na koncercie. A pamiętam dawne czasy, że koncerty ulubionych zespołów wiodły w życiu prym i ciągle gdzieś się "kotłowałam" pod samymi barierkami. Fascynujące czasy. A potem Kozacy mnie rozleniwili i tylko plakietka i z daleka od tłumu. :P
OdpowiedzUsuńFakt, to może być męczące. ale warto było :) Koncerty to świetna sprawa.
UsuńMatko, jak ja dawno nie byłam na żadnym koncercie. 😊
OdpowiedzUsuńA szkoda 😊
UsuńNie moje klimaty muzyczne, ale muzyka jest po to aby łączyć a nie dzielić :D
OdpowiedzUsuńSuper, że Ci sie podobało i masz takie pozytywne wspomnienia ;)
Słucham rock'a/metal'u i na koncertach tego typu czasami również jest duży ścisk, fale, pogo, ale jak się trzymasz trochę z boku A nie ciśniesz w sam środek do największych wariatów to spokojnie idzie przeżyć cały koncert świetnie się bawiąc i bez siniaków ;)
To prawda, ale ja chciałam stać jak najbliżej sceny i wylądowałam w samym środku tych wariatów :D
UsuńO tak, koncerty mają swoistą magię, a czas płynie jak szalony:-)
OdpowiedzUsuńFakt, nawet się człowiek nie obejrzy, a już koniec :)
UsuńDawno nie byłam na żadnym koncercie, a to przecież zawsze miłe doświadczenie. :)
OdpowiedzUsuńSzczególnie koncert kogoś, kogo się lubi :)
UsuńGreat show dear!!
OdpowiedzUsuńI think so too :)
UsuńUwielbiam takie klubowe, kameralne koncerty :) Ma się niesamowitą więź z wykonawcą.
OdpowiedzUsuńChociaż nie przeczę, czekam z niecierpliwością na lipiec i Scorpionsów :D
Dokładnie, takie są najlepsze :)
UsuńA Scorpionsów to nie słucham ;)
ja póki co nie mam głowy do eventów...
OdpowiedzUsuńA u mnie to teraz jest ich aż za dużo.
Usuńto w sumie dobrze:) wyżyjesz się :D
UsuńNo tak, nie narzekam :D
Usuńja nie pamiętam kiedy byłam na koncercie lol:D
UsuńPamiętam jak byłam na koncercie Skrillexa. Mimo, że miałam buty na podwójnej podeszwie, to i tak byłam mega niska w porównaniu do innych. Na szczęście udało mi się przybiec do barierek i mimo dużego ścisku to właśnie barierki pomogły mi nie zostać zgniecioną. 🙈 Koncerty mają cudowny klimat!
OdpowiedzUsuńSzczególnie jak jest taki rozszalały tłum, jak był na tym koncercie właśnie, to nie jest łatwe zadanie :)
UsuńWłaśnie sobie uświadomiłam, że dawno nie byłam na koncercie, a przecież one mają taki fajny klimat. Nie znam wokalisty, o którym napisałaś, ale sprawdzę sobie jego utwory. ;)
OdpowiedzUsuńKlimat był naprawdę niesamowity, a niektóre utwory są świetne ;)
UsuńDawno nie byłam na koncercie ☺
OdpowiedzUsuńMoże warto się wybrać :)
Usuń❤️❤️❤️😀😘
OdpowiedzUsuńNa koncercie nie byłam sporo czasu temu :)
OdpowiedzUsuńPolecam, świetna sprawa :)
Usuńnice videos...
OdpowiedzUsuńhave a great day
Thanks :)
UsuńNie pamiętam kiedy byłam na koncercie jednak dzięki Twoim relacją mogę być tam chociażby mentalnie :)
OdpowiedzUsuńDobre chociaż to :)
Usuń..właśnie uświadomiłam sobie, jak daaawno nie byłam na żadnym koncercie :D
OdpowiedzUsuń..dzięki Tobie posłuchałam Sariusa i choć akurat to nie moje klimaty, to przyznaję,
że potrafi zjednać sobie publiczność, a przecież właśnie o to chodzi aby sie dobrze bawić ;)
- pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i ciepło :)
Moje też nie do końca, ale trzeba przyznać, że ma kilka świetnych piosenek i potrafi roznieść scenę :)
UsuńRównież pozdrawiam ;)
Wooww!! Beutiffull and verry2 good..😄😄
OdpowiedzUsuńAmazing impressions 😀
UsuńOj muszę się i ja wybrać na jakiś koncert, bo dawno nie miałam okazji posłuchać muzyki na żywo ;)
OdpowiedzUsuńNo to koniecznie ;)
Usuń