Zacznijmy więc od słowa
wstępu o autorze. Odkąd przypadkiem spotkałam go, gdy prowadził rekolekcje
dla studentów w olsztyńskim Kortowie, można powiedzieć z uwagą śledzę
jego działalność. Chyba nikt nie wyobraża sobie, żeby rekolekcje prowadził
stand-uper. A wtedy tak właśnie się czułam. Wtedy jeszcze nie znałam
człowieka, po prostu poszłam na mszę, a kościół tak wypełniony, że ledwo
się wcisnęłam i myślę, co się dzieje. Zrozumiałam, jak zaczął mówić. Nawet
nie sposób to opisać, ale pierwszy raz widziałam ludzi, tłumy ludzi,
słuchających z taką uwagą, a przede wszystkim – dobrze się bawiących
podczas mszy. To „naprawianie serca”, bo takie wymyślił hasło przewodnie –
„Operacja na otwartym sercu” - trwało trzy dni. I po tych trzech dniach
zaczęłam tęsknić za tymi radosnymi wieczornymi zebraniami, a Ojciec Adam
pojechał dalej poruszać ludzkie serca.
A teraz postaram się
w miarę obiektywnie opowiedzieć, co przeczytałam i czy warto wydać
pieniądze na tę książkę. I muszę powiedzieć, że na początku się bardzo
rozczarowałam. W moim wyobrażeniu książką mająca tytuł „Poradnik
antyzwiązkowy” powinna być co najmniej pięciusetstronicowym wywodem, tymczasem
dostałam książkę niedużych rozmiarów. Czy w tym przypadku mniej znaczy
więcej?
Wiem, co teraz myślicie
– na temat związków mówi się dużo, różnych pseudonaukowych artykułów jest
multum i każdy z nas może uważać się za dobrego doradcę w tej
kwestii, tylko dlaczego tylu z nas jest samotnych? Dlaczego małżeństwa się
rozpadają? Czemu mimo całej naszej wiedzy nie potrafimy zaradzić problemom
swojego życia codziennego? Choć pełno jest teoretyków i doradców, dlaczego
tak trudno nam budować wartościowe relacje? Pierwszą kwestią, która zostanie
poruszona to ludzka niedojrzałość, czyli krótko mówiąc braki miłości i uwagi,
które przekładają się na błędy w budowaniu relacji. Zatem czego nie robić,
czy może zgodnie z tytułem co robić, żeby zniszczyć swój związek? Oj, nie
będzie to lektura lekka i przyjemna. Czułam się trochę jak na polu
minowym. A nóż zaraz dowiem się czegoś, co przekreśli mój
związek?
Książka choć napisana
prostym i przystępnym językiem nie była łatwa w odbiorze. Bo kto
z nas lubi, gdy wytyka mu się błędy? Z drugiej strony zaś możemy ją
traktować jako swego rodzaju drogowskaz Autor jasno i wyraźnie określa, co
robić, by zbudować satysfakcjonującą, głęboką relację, a później, co
robić, by ją zepsuć. Pierwsze rozdziały dotyczą związków w fazie
początkowej albo dopiero poszukiwania partnera – autor zaznacza, na co warto
zwrócić uwagę. Kolejne dotyczą niedojrzałych zachowań zarówno u kobiet
i mężczyzn. Ostatnie - najmocniejsze, dotyczą tego, co robić, by zniszczyć
zbudowany już związek, czyli jak stracić męża lub żonę. Byłam zaskoczona jak
wiele z tych zachowań dotyczy nas na co dzień. I choć wydają się
drobne i nic nie znaczące, mogą być początkiem poważnego rozłamu w relacji.
Dochodzimy do
zasadniczej kwestii - czy warto poświęcić czas na tę lekturę. Powiem szczerze,
że wyobrażając sobie kompletny i wyczerpujący poradnik związkowy, czy też
antyzwiązkowy, spodziewałam się więcej treści, więc nieco się rozczarowałam.
Ale po głębszym zastanowieniu, czy sama bym dodała do tej treści coś jeszcze,
stwierdziłam, że autor poruszył po prostu pokrótce najistotniejsze kwestie
w taki sposób, by dotrzeć do każdego czytelnika. I kto wie, może to
wystarczy, by zbudować zdrowy związek? Pewna nie jestem, ale na pewno książka
daje nam świeżą perspektywę, z której możemy spojrzeć na swoją codzienność
i większą świadomość swoich zachowań. Warto w tym kluczu spojrzeć na
swoją relację i być może w trudnych momentach w tej relacji wrócić do
tej treści i poszukać przyczyny. Zatem na Waszym miejscu nie przeszłabym
obok tej książki obojętnie.
Moja ocena: 10/10
Adam Szustak, Poradnik antyzwiązkowy
Ilość stron: 150
Wydawnictwo: Niezła Fundacja
Data premiery: 9.11.2023
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytane? Skomentuj, jestem wdzięczna za każdą opinię 😊