„– Znacie to uczucie, kiedy pierwszy raz patrzy się komuś w oczy i nagle cały świat trzęsie się w posadach? A ty myślisz: „Ależ tak. Przecież czekałem na to całe życie”.
Jak pewnie się już
domyślacie, chcę Wam dziś opowiedzieć o książce „Morderców tropimy w czwartki”,
która dla mnie samej była niespodzianką. Pierwszy raz miałam okazję sięgnąć po
komedię kryminalną, w dodatku z bohaterami – seniorami w roli
głównej, więc miałam mieszane uczucia. Czy wciągnie mnie taka lektura? Czy nie
będę się nudzić? I muszę przyznać, że mimo początkowego sceptyzmu, cieszę
się, że książka wpadła w moje ręce.
„Nie umiem kłamać. Potrafię dochować tajemnicy, dopóki ktoś mnie o nią nie zapyta.”
Muszę przyznać że
nudziłam się na początku czytania. Choć książka miała być komedią, nie
śmieszyła mnie w ogóle. Poza jednym morderstwem, praktycznie nie ma tam
akcji i fabuła bardzo się wlecze. Z czasem jednak, nawet nie zdając
sobie z tego sprawy, wciągnęłam się w tę książkę tak, że gdy
myślałam, że ją zgubiłam, żal mi było, porzucić tę historię bez poznania
zakończenia, więc zaplanowałam zakup nowej. Na szczęście nie było takiej
potrzeby. Nawet nie wiem, w którym momencie się do tej książki
przekonałam. Z czasem bohaterowie stali się dla mnie bardziej
realistyczni, gdy zagłębiałam się w historię, a było kilka momentów,
które mnie mocno poruszyły. I ze strony na stronę robiło się coraz
ciekawiej, dochodziło więcej wątków, nad których ciągiem dalszym myślałam. W końcu
zdałam sobie sprawę, że nie spocznę, póki nie poznam zakończenia.
Jeśli zastanawiacie
się, czy warto po nią sięgnąć, to ja jestem na tak. Choć początek nie zachwyca
i zajęło mi trochę czasu, zanim się wciągnęłam na dobre, to wiele z tej
książki można wyciągnąć. Lektura czasem wywoła uśmiech, a innym razem głęboko
wzruszy, a myślę, że o to właśnie chodzi. Książka ma też w sobie
wiele mądrości – uczy nas przede wszystkim, że mamy jedno życie i trzeba
je przeżyć tak, jak nam podpowiada serce.
Będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńW sumie to może być ciekawa :)
OdpowiedzUsuń