W Warszawie nie ma wschodów i zachodów. Noc niezauważenie przechodzi w dzień, a dzień w noc, i raczej nikogo specjalnie to nie interesuje. Wszystko toczy się własnym, niezależnym rytmem – słońca po prostu nie ma, a zaraz potem jest, by wieczorem, ukryte za budynkami, z powrotem po cichu zniknąć.
Przed świętami, poszłam do biblioteki oddać książkę. Zastrzegłam sobie, że tylko ją oddam i żadnej innej nie wezmę, bo zapas na święta mam już wystarczający. Ale jak to mam w zwyczaju nie mogłam wyjść z biblioteki nie sprawdziwszy półki z nowościami. I tam zobaczyłam obiekt mojego pożądania – tak po prostu sobie leżała i mogłam ją dostać bez kolejki. Wtedy moje postanowienie o niewypożyczaniu większej ilości książek niż zdążę przeczytać po raz kolejny zostało złamane 😂
Maniek ma za sobą misję w Afganistanie. Ta historia ukazuje, że jest to jedno z doświadczeń, które pozostają w człowieku już na zawsze. Próbuje on na nowo odnaleźć się w świecie, który po powrocie z Afganistanu stał się dla niego zupełnie obcym światem. Swój świat próbuje też odnaleźć Zuza, jego sąsiadka. Usiłuje rozwikłać tajemnicę, która związana jest ze śmiercią jej matki, zaś jej bliscy uparcie milczą w tej kwestii. Zuza bierze więc sprawy w swoje ręce. Historia jest połączeniem opowiadań dwóch osób, tak różniących się od siebie. Może jednak znajdzie się coś, co będzie dla nich wspólne?
Mój ojciec, zwyczajny, normalny i w tej normalności wspaniały, każdy by chciał mieć takiego ojca, i matka, której udało się wyrwać z rodzinnego schematu, skończyć studia, wychować mnie, Milenę i trochę też ojca, wreszcie Milena, z jej spokojem, obojętnością i uporem, wszyscy oni stoją teraz obok mnie, i wszyscy razem ze mną trzymają palce na spuście.
Trudno mi jednoznacznie powiedzieć, o czym jest ta książka, bo porusza wiele problemów. Na szczególną uwagę zasługuje styl opowiadania. Historia opowiedziana jest prosto, swobodnie bez zbędnych upiększeń, ale narrator niejednokrotnie potrafi rozbawić czytelnika, czy rzucić jakąś zaskakującą lub inspirującą myśl. Jednocześnie od książki trudno się oderwać, czyta się tak lekko, że można to zrobić za jednym podejściem. Zwykle unikam książek, które choć trochę poruszają tematykę wojenną. Jednak tutaj ten problem dotknięty był w dość przystępny i ciekawy dla mnie sposób.
Największym plusem było to, że w tej powieści właściwie ciężko dopatrzyć się jakiegokolwiek schematu. Cały czas niecierpliwie czekałam na rozwój wydarzeń, nie mając nawet przypuszczeń, czym autor w efekcie może mnie zaskoczyć. Bohaterowie są interesującymi postaciami, a ich historia przekazana jest tak naturalnie, bez żadnego patosu.
„Horyzont” to jedna z historii, które nie mają jasnego i oczywistego przekazu. Daje czytelnikowi dużą swobodę w odbiorze, przez to każdy może z niej wyciągnąć coś dla siebie. W moim odczuciu jest to przede wszystkim opowieść o człowieku i o tym, jak nierozerwalnie związany jest ze swoją przeszłością. Uzmysławia nam, że można zrobić krok do przodu tylko jeśli się ją zaakceptuje taką jaką jest, niezależnie od tego, jak ciężkie czy bolesne prawdy się w niej znajdują.
Jeśli macie ochotę na lekką powieść, która w wyjątkowy sposób porusza ważne tematy, skłania do zastanowienia, a przy okazji dobrze się ją czyta, to ta pozycja będzie odpowiednia. Do tej pory zastanawiały mnie wszystkie zachwyty nad tą książką i wystawiane wysokie oceny, gdziekolwiek bym nie spojrzała. Teraz już rozumiem.
Moja ocena: 6/10
Jakub Małecki, Horyzont
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: SQN
Data premiery: 18 września 2019
Kupiłam książkę jakiś czas temu i za każdym razem, kiedy czytam opinię na jej temat, czuję się trochę, jak ty w tej bibliotece — stoję przed wyborem, który ciężko dokonać. Mam listę stworzoną, której staram się skrupulatnie 3mać, w przeciwnym razie wszystko się sypnie i książki, które pragnę wręcz przeczytać, trafią od razu na jej początek, a na to sobie pozwolić nie mogę.
OdpowiedzUsuńWracając jednak do Małeckiego, cóż to za wspaniały człowiek, a jego powieści są tak samo niesamowite, jak sam autor. Jeżeli nie czytałaś jeszcze, polecam Dygot jego autorstwa. Mam wrażenie, że wszystko, czego się ten człowiek chwyci, będzie pozbawione tego wspomnianego przez ciebie patosu. Niesamowitą ma lekkość wyrażania siebie.
Ciekawe, ja mam jeszcze cały stos książek do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zaciekawiła, więc zapisałam sobie tytuł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Thanks for your sharing 😊
OdpowiedzUsuńDużo dobrego czytałam o twórczości tego autora, więc czas ją poznać. 😊
OdpowiedzUsuńTeż często tak mam z wypożyczaniem. :D Idę oddać książkę i jednak biorę kolejną. O tej czytałam dużo dobrych opinii, jestem ciekawa jak ja ją odbiorę. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy znajdę ją w bibliotece.
OdpowiedzUsuńJeśli lekko się czyta, to dobrze, bo tematy mogą być trudne...
OdpowiedzUsuńLove
OdpowiedzUsuńkiedy ten czas na czytanie znaleźć xd
OdpowiedzUsuńKsiążki Małeckiego od dawna mam w planach! Muszę się zmobilizować i przeczytać coś jego autorstwa!
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie do książek tego autora
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale mam w planach na kiedyś :) tak jak setkę innych książek :D
OdpowiedzUsuńCzytałam o Małeckim same dobre opinie :)
Lubię twórczość Małeckiego, ale nigdy nie powiedziałabym, że jego "powieści są lekkie". Raczej powiedziałbym, że dość lekko i pobieżnie odebrałaś jego książkę.
OdpowiedzUsuńNiby zachwyt, niby warto a tylko 6 pkt?
OdpowiedzUsuńJakoś nie do końca do mnie trafiła, ale trudno powiedzieć dlaczego.
UsuńLubię takie książki, z pewnością przeczytam
OdpowiedzUsuńChętnie i ja po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNazwisko autora jest już na mojej liście i niebawem zamierzam poznać jego twórczość :) Natomiast, moja lista jest tak długa, że zawsze mam problem, po jaką książkę sięgnąć w następnej kolejności ;)
OdpowiedzUsuń