Tak często używamy, bądź też nadużywamy słowa „zakochać się". Zakochać się można przecież dosłownie we wszystkim. Ile razy mówię, że zakochałam się w tej książce, czy w tej piosence. O osobach już nie wspominając. Czy zawsze używamy tego słowa świadomie? Czym tak naprawdę jest zakochanie? Od zawsze ciekawiło mnie to zjawisko. Skąd bierze się zakochanie, co sprawia, że się zakochujemy i od czego to zależy? Nurtowało mnie to, aż do momentu, gdy znalazłam film, który tutaj zamieściłam. Nie dawał on w pełni wyczerpującej odpowiedzi na moje pytanie, ale nieco rozjaśnił mi sprawę i zachęcił do szukania odpowiedzi w różnych źródłach, co też zrobiłam. Wybrałam najciekawsze rzeczy, które dzisiaj w dniu zakochanych warto omówić.
Przyjrzyjmy się najpierw definicji zakochania. Wikipedia definiuje zakochanie jako stan związania emocjonalnego z drugą osobą, który charakteryzuje się nieustającymi myślami o tej osobie i pragnieniem przebywania z nią. W przypadku niedostępności obiektu uczuć osoba zakochana nierzadko cierpi. Zakochanie często błędnie nazywane jest miłością. Natomiast miłość zdefiniowano tam jako uczucie, typ relacji międzyludzkich, zachowań, postaw. Często jest inspiracją dla dzieł literackich lub malarstwa. Stanowi ważny aspekt psychologii, filozofii i religii. Jak dla mnie nie jest to wystarczająco jasna definicja, więc postanowiłam szukać dalej.
O miłości już pisałam rok temu w poście „O poważnej chorobie psychicznej, której nie leczymy”. Dzisiaj natomiast chcę przyjrzeć się bliżej zjawisku zakochania. Skoro miłość jest na liście chorób psychicznych, to co należy powiedzieć o zakochaniu?
Okazuje się, że zakochanie to coś naturalnego, właściwego każdemu człowiekowi jak jedzenie czy spanie. Zakochujemy się, ponieważ to typowe dla naszego funkcjonowania.
Chemia w mózgu, Bóg czy szatan?
We wspomnianym wcześniej filmie padły chyba wszystkie możliwe przypuszczenia na temat tego, co jest przyczyną stanu zakochania. Chemia w mózgu, Bóg, szatan, a nawet oddziaływania grawitacyjno–magnetyczne wytwarzane przez serce każdego człowieka. Zatem domysłów było mnóstwo, a niektóre były bardzo kreatywne 😂Kto miał rację? Przyjrzyjmy się procesowi zakochania najpierw od strony biologiczno–chemicznej.
Są źródła, które mówią, że samo zakochanie się trwa zaledwie jedną piątą sekundy. Tak niewiele potrzeba, by dopadł nas ten dziwny stan. Na tyle krótko, że można nawet ten moment przegapić. Gdy się zakochujemy, w naszym mózgu zaczyna równolegle pracować 12 różnych regionów.
Wyróżnia się trzy hormony, które mają udział w procesie zakochiwania się. Są to neroadrenalina, dopamina i serotonina. Neroadrenalina wywołuje podniecenie, euforię i przypływ dobrej energii. Przyspiesza bicie serca, podnosi ciśnienie krwi oraz powoduje czerwienienie się na widok ukochanej osoby. Dopamina nazywana cząsteczką szczęścia odpowiada za odczuwanie przyjemności oraz przypływ aktywności. Jednak wpływa również na utratę apetytu czy strach przed utratą ukochanej osoby. Zaś serotonina, a raczej jej gwałtowny spadek jaki następuje w procesie zakochania powoduje z kolei rozdrażnienie, brak koncentracji, bezsenność, obsesyjne myśli czy nawet stany depresyjne. Ilość tych trzech neuroprzekaźników w mózgu Ilość w mózgu tych neuroprzekaźników jest kontrolowana przez fenyloetyloaminę (ang. PEA). Związek ten, nazywany potocznie „narkotykiem miłości”, w strukturze oraz działaniu podobny jest do amfetaminy. Fenyloetyloamina ma właściwości odurzające, odpowiedzialna jest za euforię, radość, podniecenie i pewność siebie zakochanej osoby. Z drugiej strony powoduje bezsenność, niepokój, zaburzenia łaknienia, brak tchu i koncentracji oraz przyspieszenie bicia serca.
Gdy zakochanie przerodzi się w coś więcej
Z badań wynika, że zwykle pomiędzy 18 a 48 miesiącem (4 rokiem) związku, cały szalejący ogień miłości powoli się wypala i przygasa. Wtedy zakochani mogą się nawet rozstać… Na szczęście, nie jest to reguła.
Za trwałość związku odpowiadają dwa inne hormony: oksytocyna i wazopresyna. Oksytocyna łagodzi stres i ból oraz ma działanie uspokajające i relaksacyjne. To „hormon przytulania”. Mężczyźni i kobiety wytwarzają go, kiedy dotykają się i obejmują. Wazopresyna natomiast wytwarzana jest w chwilach stresowych. Hormon ten nazywany jest ponadto cząsteczką wierności. Jego niski poziom może sprawiać, że mężczyźni rezygnują ze związku i szukają nowych partnerek.
Poczucie przywiązania, bezpieczeństwa i stabilizacji w związku dają również wytwarzane hormony szczęścia – endorfiny. Podobnie jak spokrewniona z nimi morfina przynoszą dwojgu ludziom spokój, optymizm, poczucie ciepła i harmonii. Pomagają wytrwać w dobrym związku aż do śmierci.
Miłosna mapa, czyli w kim się zakochujemy i dlaczego
Teraz spojrzymy na zakochiwanie się od strony psychologicznej. Choć pierwsze, co zauważamy podczas spotkania to wygląd drugiej osoby, przy wyborze naszych uczuciowych partnerów kierujemy się czymś więcej niż wzrokiem. Pytanie brzmi: czym dokładnie?
Pierwsza faza eliminacji ma charakter kulturowy. Wizerunek naszego idealnego partnera i oczekiwania względem niego zostają zakodowane w naszym umyśle we wczesnych latach naszego życia. Zanim osiągniemy osiem czy dziewięć lat, w naszym mózgu utrwalone zostają „miłosne mapy", matryce zmysłowo-intelektualne, które zawężają krąg potencjalnych obiektów zainteresowań do osobników zdolnych przywołać pewne określone wspomnienia — zapachów, zachowań, typu poczucia humoru, a także wyglądu. Nikt oczywiście nie zrekonstruował jak dotąd rzeczywistej „miłosnej mapy" i nawet w przybliżeniu nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie cechy innego człowieka wywołają w nas rezonans uczuciowy. Nie jest jednak przypadkiem to, że na ogół wiążemy się emocjonalnie z człowiekiem, z którym możemy się dobrze porozumieć, przy którym możemy czuć się bezpiecznie i który nie jest nam całkowicie obcy kulturowo.
A może jednak zapach?
Niektóre źródła podają, że proces zakochania zaczyna się od zapachu. Ważna jest naturalna woń i - prawdopodobnie - ukryte w niej bezwonne feromony. Ich istnienie u człowieka nie jest jeszcze wyczerpująco zbadane przez naukę. W każdym razie, zapach dociera do nosa, gdzie napotyka bardzo czuły narząd lemieszowo-nosowy. Ten z kolei aktywuje podwzgórze - mały obszar w mózgu. Jeśli wszystko „do siebie pasuje”, zaczynamy się interesować partnerem, nasze szare komórki zaczynają świecić (widać to podczas badania pozytronową tomografią emisyjną (PET)), zaś podwzgórze zaczyna wydzielać fenyloetyloaminę.
Może ewolucja?
W zależności od płci preferujemy różne cechy u naszych partnerów. Panowie najczęściej wymieniają urodę i młodość kobiety. Panie skupiają się bardziej na pozycji społecznej mężczyzny, jego inteligencji, pracowitości, dojrzałości, opiekuńczości i zasobności portfela.
Naukowcy twierdzą, że te upodobania to spadek po naszych przodkach. W czasach, gdy po Ziemi biegały mamuty, a ludzie żyli w jaskiniach, role społeczne były jasno określone. Kobieta rodziła dzieci i opiekowała się nimi, a mężczyzna, jako z natury silniejszy, polował na wspomniane wcześniej mamuty, aby zdobyć pożywienie i zapewnić rodzinie przetrwanie.
Preferowane cechy wiążą się z możliwością wypełnienia tych ról. Kobieca uroda traktowana jest jako objaw zdrowia niezbędnego do urodzenia i wychowania potomstwa. Na przykład w większości kultur za zgrabną uważa się kobietę, która ma szczupłą talię i pełne biodra, a taka sylwetka świadczy o dobrym przystosowaniu do porodu. To samo znaczenie ma młody wiek.
Cechy, które kobieta ceni w partnerze wiążą się z umiejętnością zapewnienia jej dzieciom jak najlepszych warunków życiowych. Pieniądze zarabiane przez mężczyznę umożliwiają zdobywanie pożywienia i innych dóbr materialnych. Zaś jego dojrzałość i opiekuńczość pozwalają mieć nadzieję, że podzieli się swoją zdobyczą z rodziną.
Czy długotrwałe zakochanie jest dobre?
Zakochanie jest szkodliwym stanem, obniża próg bólu, wydziela się dopamina, a nieustanny „haj” dopaminowy może prowadzić do Parkinsona. Oniżenie się poziomu serotoniny, które towarzyszy zakochaniu również nie jest zjawiskiem korzystnym, ale na to jest sposób. Jeśli jesteś przygnębiony powodu zakochania, najedz się czekolady 😁
Okazuje się zatem, że zakochanie to złożony proces, a jego źródeł należy szukać w różnych płaszczyznach funkcjonowania człowieka. Na ten temat można by jeszcze wiele napisać. Psychologia opisuje wiele zjawisk, które mają swój udział podczas zakochiwania się. Jednak miłość często wymyka się psychologicznym analizom. Zdarza się, że wszystkie te zbadane naukowo prawidłowości muszą skapitulować wobec nieprzewidywalności ludzkiej natury.
Na koniec zostawiam Was z piosenką Maryli Rodowicz, która moim skromnym zdaniem jest niedościgniona jeśli chodzi o śpiewanie o miłości 😊
Na koniec zostawiam Was z piosenką Maryli Rodowicz, która moim skromnym zdaniem jest niedościgniona jeśli chodzi o śpiewanie o miłości 😊
Źródła, które wykorzystałam:
Szymborski K., 2004. Chemia miłości (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3692)
O CHOLIBKA muszę uważać, bo Parkinsona dostanę!
OdpowiedzUsuńGlad to know about how neurotransmitters work and their related to love :)
OdpowiedzUsuńMiłość to uczucie, które nie podlega żadnym regułom i nie warto doszukiwać się drugiego dna. Zjawia się zawsze niespodziewanie. 😊
OdpowiedzUsuńSą takie zjawiska, które nie podlegają żadnym regułą, nie ma do nich żadnego schematu. Takim zjawiskiem jest właśnie miłość. Przychodzi niczym złodziej po cichu i kradnie nam to co dla nas jest najcenniejsze czyli serce ;)
OdpowiedzUsuńMiłość zawsze ciekawiła, interesowała ale i pasjonowała... miłość podlega tylko i wyłącznie sobie... miłości nie trzeba tłumaczyć... miłość przychodzi wtedy kiedy się nie spodziewamy ;)
OdpowiedzUsuńMój ukochany o. Szustak, uwielbiam jego Q & A:)
OdpowiedzUsuńRozłożyłaś zakochanie na czynniki pierwsze :-D Już dawno nie doświadczałam stanu zakochania, żyje w stałym związku, bez emocjonalnych burz. Ale pamiętam ten stan, z jednej strony cudowny, z drugiej męczący, bo ciągle chciałoby się być jak najbliżej obiektu westchnień, a z drugiej strony życie toczy się dalej i nie da się tak, a więc męcząca tęsknota. Tego nie da się ocenić na minus albo na plus...
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że zakochanie może być szkodliwe... A tak na poważnie, to jestem bezpieczna na razie :P
OdpowiedzUsuńNo proszę, jaka piękna analiza z tego wyszła ;) Jednak miłość, nie daje się zamknąć w ramki i chyba na tym, polega jej piękno :)
OdpowiedzUsuńAle Maryla faktycznie potrafi śpiewać o miłości, jak mało kto :)
już jestem zakochana, ale prawda jest taka, że zakochałam się jak wyszłam z domu z psem :-)
OdpowiedzUsuńO tej chemii słyszymy od zawsze, widocznie coś w tym jest, czytałam także, że pomimo zakochania ludzie musieli się rozstać, bo Ona była uczulona na Niego...
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie strwierdzemie „miłość jest szkodliwym stanem”. Zawsze miś ie wydawało wręcz odwrotnie :D bardzo ciekawy post ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy post :) sama o miłości mam zdanie dość... mało romantyczne. Cóż, jestem biologiem ;)
OdpowiedzUsuńZakochanie to nic innego jak hormony i feromony. Nic więcej. Potem to mija, i zależy jak się za ten czas dogadaliśmy i co udało się zbudować. Potem wychodzi najwięcej różnic itp. Schodzą różowe okulary i ludzie się rozchodzą ;)
ciekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńmi się wydaje że to kwestia tych feromonów i zapachu jakie wydziela dana osoba. Pamiętam że spotykałam się jakiś czas z facetem, który był fajny i w ogóle, ale coś w zapachu jego skóry - nie chodzi tu o pot - mi przeszkadzało xd
OdpowiedzUsuńNie zastanawiajmy sie poprostu sie zakochujmy
OdpowiedzUsuńCiekawe ujęcie tematu ;) Piosenkę z przyjemnością wysłucham.
OdpowiedzUsuń