Ostatnio na Uniwersytecie Dzieci dużo ciekawych rzeczy się wydarzyło. W minioną sobotę dowiedzieliśmy się jak radzić sobie z niepowodzeniami, czy raczej jak zmienić je w coś pozytywnego. Tydzień temu natomiast studenci w kreatywny sposób uczyli się stawiać granice. A gdzieś pomiędzy jednym a drugim, czyli 5 grudnia przypadało nasze święto, czyli Dzień Wolontariusza. To był bardzo udany dzień. Nie licząc tego, że spowodowałam potrójną kolizję, ale o tym potem.
Jak radzić sobie z niepowodzeniem?
Czy wiedzieliście, że Albert Einstein, wybitny uczony, który dostał Nobla w dziedzinie fizyki nie mówił do trzeciego roku życia, a jego rodzice ciągle powtarzali mu, że nic nie osiągnie? Z kolei Walt Disney trzysta dwa razy uzyskał odmowę przy poszukiwaniu potencjalnych sponsorów do swojego parku rozrywki. Rękopis Harry'ego Pottera J. K. Rowling odrzuciło dwunastu wydawców, a potem seria przyniosła milionowe zarobki. Teraz pewnie tego żałują. Steve Jobs, twórca Apple'a został zwolniony ze swojej własnej firmy w wieku 30 lat, by potem z powrotem zostać zatrudniony z zupełne innym podejściem.
Gdy dzieci miały przyporządkować różne fakty z rozsypanki do poszczególnych postaci, łatwiej było im skojarzyć te pozytywne. Dlaczego? Bo sukcesy są głośne. I chcemy o nich mówić. Porażki to coś, co najchętniej ukrywamy przed światem. Warto jednak spojrzeć na nie z innej strony. Jeśli nie ponosimy porażek, niemożliwe jest też osiągnięcie sukcesu. Za każdym wielkim i spektakularnym osiągnięciem, kryją się niepowodzenia. Uczymy się na błędach i wyciągamy z nich wnioski.
Co łączy te wszystkie osoby? Każda z nich odniosła ogromny sukces. Ale ich biografie są dowodem na to, że za każdym takim sukcesem stoi całe mnóstwo porażek i niepowodzeń. To zachęta także dla nas, by zawsze próbować do skutku. Bo jeśli nie uda się trzysta dwa razy, za trzysta trzecim, możemy odnieść sukces.
Jak stawiać granice?
Na tych warsztatach studenci wzięli udział w różnego rodzaj ćwiczeniach, zarówno ruchowych jak i plastycznych, a wszystkie miały na celu uświadomienie jak ważną i przydatną w życiu cechą jest asertywność. Gdy jedno z dzieci stawało pod ścianą i zamykało oczy, a reszta szła w jego kierunku, jego zadaniem było w odpowiednim momencie powiedzieć stop. Po wykonaniu tego ćwiczenia okazało się, że dla każdego z nich był to inny moment. Jedno z nich zatrzymało grupę już w połowie drogi, a inne dopuściło bardzo blisko. Każdy z nas ma inne granice, ale najważniejszym jest, żeby nie pozwolić ich naruszać. Jeśli ktoś ma problem, z tym, że na coś się nie zgadzam, to tylko i wyłącznie jego problem.
Prowadząca chcąc sprowokować jedną z uczestniczek do zaprezentowania, jak nie powinny zachowywać się osoby asertywne, spojrzała w moją stronę i powiedziała: „Zobaczcie tam jest nasza wolontariuszka. Ona jest studentką, a studenci, jak wiadomo, lubią dobre rzeczy. Przyniosła ze sobą fajki, takie cienkie. Maju, skoczymy na fajeczkę? – spytała dziewczynkę stojącą najbliżej. – Z poprzednich grup jeszcze nikt mi nie odmówił.” Trzeba przyznać, że scenka została odegrana idealnie. Na szczęście żaden uczestnik się nie zgodził. Wywołało to nawet ogólną wesołość, bo każdy w porę zorientował się, że to żart. A ja jestem niepaląca jakby co 😁
Ostatnim etapem było wykonanie prac inspirowanych różnymi hasłami, które kojarzą się z asertywnością. Gdy grupy już skończyły zadanie, wymieniły się pracami i każda z grup miała nadać własny tytuł każdej pracy. Wtedy to pojawiło się mnóstwo kreatywnych ale też śmiesznych propozycji. I tak właśnie powstał tytułowy „Człowiek z taśmą". Prowadząca stwierdziła, że to idealny tytuł, bo można go wieloznacznie interpretować.
Muszę przyznać, że od kiedy chodzę na Uniwersytet Dzieci, czyli od trzech lat, jeszcze żadne zajęcia nie wywołały u mnie tyle śmiechu co te. Dzieci też miały przednią zabawę, a przy okazji nauczyły się ważnych rzeczy.
Niespodzianka z okazji Dnia Wolontariusza
Raz w roku obchodzimy wspólnie nasze święto. Co roku nasze organizatorki wymyślają inną formę tej imprezy. W zeszłym roku byliśmy w parku trampolin, a jeszcze wcześniej w escape roomie. Teraz z kolei przyszła pora na... tor kartingowy. Mimo że kierowca ze mnie średni, to wyścigi przyniosły mi niesamowitą frajdę. Może to jest jeszcze ten czas, żeby coś zrobić w tym kierunku? W pewnym momencie, gdy koleżanka już długo jechała przede mną środkiem nie dając się wyprzedzić, na prostej pocisnęłam gaz, czego skutkiem było zderzenie. Jadąca za nami dziewczyna też w nas uderzyła, tym samym spowodowałam potrójną kolizję. Na szczęście to tylko zabawa i wszystko dobrze się skończyło. Wszystkie żyjemy i mamy się dobrze.
Cudownie, że macie coś takiego jak Uniwersytet Dzieci. Świetna inicjatywa :)
OdpowiedzUsuńco do gokartów, była raz i średnio mi się podobała. Nudnawo trochę... xD
Uwielbiam gokarty. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo fajne te Wasze zajęcia z dziećmi. To prawda, że droga do sukcesu jest jak Droga do Mordoru, trudna, kręta i wyboista. Warto więc walczyć o marzenia .
OdpowiedzUsuńŚwietne zajęcia ☺
OdpowiedzUsuńI ćwiczenia i obchody Dnia wolontariusza to super pomysł!
OdpowiedzUsuńWiele spraw trudno jest wyjaśnić w teorii, najlepiej przećwiczyć.
Jak mnie się podoba ten Wasz Uniwersytet Dzieci! :) Uważam, że każde dziecko, powinno uczestniczyć w takich zajęciach :)
OdpowiedzUsuńNice post :) ;)
OdpowiedzUsuńświetny ten Uniwersytet:) mega emocje i przeżycia:)
OdpowiedzUsuńMiły gest i fajne zajęcia :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zajęcia, ciekawa tematyka :)
OdpowiedzUsuńŚwiętne zajęcia, nigdy o niczym podobnym nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dobrze, że to tylko taka kolizja bo juz myslałam, że chodzi o tą drogową :P Bardzo fajne te zajęcia dla dzieci :)
OdpowiedzUsuńIt's very interesting and useful entry. Hi, dear! I follow your blog. Please follow me back: beauty4fem.blogspot.com. Glad to meet you. Victoria
OdpowiedzUsuńTo prawda, sukcesy sa glosne, o porazkach raczej sie milczy
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zajęcia - korzystają i dzieci i dorośli :)
OdpowiedzUsuńZawsze trzeba mieć nadzieje i wierzyć w miłość i w to że Bóg jest po naszej stronie- bo jeste. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń