poniedziałek, 27 stycznia 2020

Wystarczy tylko uwierzyć w Mikołaja

Wyglądało na to, że Agnieszka po raz drugi w życiu będzie ratować brata swojej przyjaciółki i po raz drugi tenże brat będzie znajdował się przy niej w niekompletnym odzieniu albo, co gorsza, bez. Nie, ona nie mogła mieć normalnego życia. a jej przyjaciółka najwyraźniej nie mogła mieć normalnego brata. Widocznie w każdym pokoleniu musi zostać zachowana jakaś równowaga.
Przed świętami kusi nas ich szeroki wachlarz różnych świątecznych tytułów na wystawach w księgarniach. Słodkie, romantyczne historie, takie które szybko się czyta i równie szybko zapomina. Rzadko sięgam po książki typowo świąteczne. Jednak gdy dowiedziałam się o premierze najnowszej książki Magdaleny Witkiewicz, wiedziałam, że będę musiała zrobić wyjątek, ponieważ lubię książki tej autorki. Moją ciekawość dodatkowo podsycił fakt, że prawa do ekranizacji już zostały sprzedane. Czym zatem ta książka zasłużyła sobie, żeby przenieść ją na ekran?
Wielu bohaterów, każdy z nich miał spędzić święta na swój sposób. Zosia marzyła o wielkiej choince, takiej jaką widziała w centrum handlowym, gdy chodziła z mamą na zakupy. Agnieszka jak co roku miała pojechać do babci, ale wystarczył jeden telefon, by pokrzyżować jej plany. Krystyna miała spędzić je w domu seniora Happy End ze swoimi podopiecznymi, z którymi naprawdę trudno o nudę. Jej mąż zaś miał jak co roku spędzić święta w samotności. Podobnie jak pewien sympatyczny policjant. I pewnie wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie pewien zbieg okoliczności, który pociągnął za sobą jeszcze inny i jeszcze inny. Z pewnością nikt z nich nie spodziewał się takich świąt…

– A ty o czym marzysz, córeczko? – zapytała Zosię, gdy wracały z przedszkola.
– O wielkiej choince. Taaakiej wielkiej. – Podniosła rączki i podskoczyła. – Aż do sufitu!
– A mała nie może być? – Z nadzieją zapytała Anna.
Miała w piwnicy niewielką sztuczną choinkę, którą co roku przynosiła i stawiała na komodzie. Na żywe drzewko Arturowi szkoda było pieniędzy. Tej sztucznej też pewnie by nie kupiła, ale znalazła ją kiedyś na śmietniku. Przyczepiona była do niej karteczka z napisem: „Weź mnie. Może ci się przydam. Wesołych świąt!” Czasem chciałaby sobie przyczepić taką karteczkę. By ktoś ją wziął i po ludzku był dla niej dobry.

Czas spędzony z tą książką to był bardzo przyjemny czas, a historia na pewno na długo zostanie w mojej głowie, jak i niektóre śmieszne powiedzonka bohaterów. Choć nie lubię typowo romantycznych historii, to ta mnie usatysfakcjonowała. Nie czułam się przytoczona ilością miłości płynącej z tej książki i wszystko było dobrane w odpowiednich proporcjach.
Czytało się szybko, nietrudno było się całkowicie zatracić w tej historii. Podobał mi się szeroki przekrój wiekowy bohaterów tej powieści. Od pięcioletniej Zosi po studentki – Agnieszkę i Martę aż do seniorów z domu seniora Happy End. Każdy z nich ma swoje marzenia i każdy do czegoś dąży. Dzieciom łatwiej jest te marzenia dostrzec, a z wiekiem potrzebujemy na to nieco więcej czasu, ale święta to dobry moment, by zrobić krok ku ich realizacji. Nawet jeśli wydają się być bardzo daleko. Czasem los jest skłonny nam w tym pomóc, wystarczy tylko dobrze to wykorzystać i nie zmarnować szansy.
To kolejna przeczytana przeze mnie książka te autorki, która wywołuje mnóstwo emocji. Nie raz porządnie się uśmiałam. Na szczęście wtedy byłam w domu, bo na wykładzie mogłoby się zrobić trochę niezręcznie 😁Ta historia to nie tylko porządna dawka dobrego humoru, ale też ciepła, mądrości życiowej, nadziei na lepsze jutro i wiary, że marzenia maja wielką wartość. Jednak nie raz też doprowadzi Was do łez. Polecam ją każdemu, kto chce się razem z bohaterami uśmiechnąć do świata. Czy nawet uśmiechnąć przez łzy.
Moja ocena: 7/10

Magdalena Witkiewicz, Uwierz w Mikołaja
Ilość stron: 408
Wydawnictwo: Filia
Data premiery: 30.10.2019

18 komentarzy:

  1. Good review 😊 thanks for your sharing 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy sięgnę a jeśli tak to kiedy - tak czy siak miło czytało mi się ten wpis ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że przyjemnie spędziłaś czas z tą książką :) Zapiszę tytuł i może przed następnymi świętami, będzie okazja po niego sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń

  4. I think it's a very interesting book. Thanks for the review)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Będzie musiała poczekać do przyszłych świąt. 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Interesujący post, a po książkę to jeszcze się zastanowię czy sięgnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ksiazka bardzo chwalona. Moze zakupie na kolejne swieta

    OdpowiedzUsuń
  8. Hi, nice post. I follow you # 83 ,follow back?

    http://itsmetijana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Es un placer pasar por su blog feliz semana Saludos

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje się całkiem fajna. Faktycznie, na przyszłe święta mogłaby byc :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam w planach tę książkę i poznanie twórczości autorki. Jedną jej książkę mam już na swojej półce. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. ja też rzadko sięgam po książki w tematyce świątecznej. To fajnie, że książka Ci się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja jeszcze nigdy w okresie świąt nie przeczytałam świątecznej powieści...owy czas niestety jest zapracowany. Ogólnie poznałam bardzo mało powieści o tej tematyce.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo chętnie przeczytam tą książkę. Samym cytatatem mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  15. Też nie przepadam za świątecznymi książkami... Wszystkie są do siebie podobne...

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię czytać takie książki, więc i ten tytuł sobie zapisałam :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Przeczytane? Skomentuj, jestem wdzięczna za każdą opinię 😊