piątek, 13 marca 2020

Gdy panika osiąga apogeum... jak żyć?

Cała panika zaczęła się wraz z początkiem marca. Pierwsze potwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce. Miałam tyle planów. Czwartego marca jeszcze dołożono 200 dodatkowych biletów na „Wybranych” w Bydgoszczy. Potem codziennie dowiadywaliśmy się o nowych przypadkach zachorowań. Kilka dni później odwołano dni otwarte na UWM-ie. Na innych uczelniach zajęcia częściowo ograniczono. 10 marca dowiedziałam się jednocześnie trzech rzeczy – wystąpiło podejrzenie zakażeniem koronawirusa w Olsztynie, zakazano odwiedzin w akademikach, a koncert w Bydgoszczy został przełożony na wrzesień. A potem z dnia na dzień zmieniło się wszystko.


Zajęcia na wszystkich uczelniach zostały zawieszone na dwa tygodnie. Zamknięto kina, muzea a nawet biblioteki. W sklepach, a potem w aptekach pojawiły się kolejki, z półek zaczęły znikać niektóre towary. a potem pierwsza śmiertelna ofiara w Polsce, a wszystkich zachorowań jest już 58. Lęk i panika osiągają apogeum. Każdy z nas zadaje sobie pytanie: dokąd nas to wszystko doprowadzi?
Na zajęciach prowadząca powiedziała, że epidemię koronawirusa można określić mianem czarnego łabędzia – jest to nieprzewidywalne zdarzenie o ogromnym wpływie na rzeczywistość. To mnie chyba dotknęło najbardziej. Skoro sytuacja tak bardzo się zmienia z dnia na dzień, to kto jest w stanie przewidzieć, co będzie za miesiąc? Za kilka miesięcy i później?
Gdy zagrożenie staje się realne, zmienia się nasz sposób myślenia. Temat koronawirusa poruszany jest wszędzie, a media bombardują nas nowymi informacjami na ten temat na kroku. Epidemia to teraz temat numer jeden. Tu nie ma miejsca na stopniowe przystosowanie się do nowych realiów. Z dnia na dzień zostaliśmy wrzuceni w rzeczywistość, gdzie na każdym kroku czai się ryzyko zachorowania, trzeba bardzo dokładnie dbać o higienę, wszelkie wyjścia z domu stały się niebezpieczne, a nawet niepożądane, o imprezach już nie wspominając. Jeszcze kilka dni temu narzekałam jak ciężko jest mi siedzieć od ósmej do szesnastej na uczelni, a niedługo będę tęsknić za normalnością. Nawet zdalna praca w domu nie zastąpi tej na ćwiczeniach, gdy trzeba zrobić projekt na zaliczenie w grupie. Dwa tygodnie jeszcze można w ten sposób przetrwać, ale co będzie dalej?
W obliczu takiego zagrożenia przyjmujemy różne postawy. Pojawiają się różne myśli, w tym też myśli o śmierci. Może to nie do końca uzasadnione, bo panika wszystko wyolbrzymia, ale zaczęłam zadawać sobie pytanie, co bym zrobiła, gdyby jutro miał być mój ostatni dzień. Usłyszałam ostatnio takie zdanie, które mi tutaj pasuje. Nie pamiętam, kto był jego autorem, ale brzmiało mniej więcej tak: za dużo czasu marnujemy na rzeczy niepotrzebne, a za mało poświęcamy na to, by kochać. Może przyszedł czas, by w końcu to zmienić?
Zwolniłam, zaczęłam się zastanawiać nad priorytetami. Co jest w życiu najważniejsze, a na co poświęcam za dużo czasu niepotrzebnie? Co chciałabym jeszcze zrobić tutaj i teraz? Czy są jakieś relacje, które powinnam naprawić lub przynajmniej spróbować naprawić? Czy jest coś, co jeszcze powinnam powiedzieć lub zrobić, zanim będzie za późno? Znalazłam czas na rzeczy, które ciągle mi gdzieś umykały w tym codziennym pośpiechu. Znalazłam czas, żeby nacieszyć się wypitą bez pośpiechu herbatą. I świadomie przeżywać każdą chwilę.
       I wiecie co? Myślę, że ta świadomość powinna nam towarzyszyć każdego dnia, a nie tylko w sytuacjach nadzwyczajnych. Nigdy nie będziemy wiedzieć, ile czasu nam pozostało. Musimy przeżywać każdy dzień maksymalnie. Tak, by potem nie było czego żałować.


A jak Wy radzicie sobie z tym, co się dzieje?

27 komentarzy:

  1. Tylko głupiec się nie boi, ale strach musi być kontrolowany, ponieważ panika
    nie wnosi niczego dobrego. Zachowajmy rozwagę, zdrowy rozsądek i maksimum ostrożności. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że rozsądni ludzie się boją. Jak nie o siebie, to o rodzinę, starszych.
    Panika jednak nie jest dobra. Uważam, że zapasy w domu zrobić trzeba, ale nie na dwa miesiące, ale na tydzień/dwa, by jak najbardziej ograniczać chodzenie do sklepów. Chodzenie gdziekolwiek. Nie panikujmy, ale bądźmy rozsądni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panika to dodatkowy stres a to osłabienie odorności. W panice i stresie człowiek popełnia głupoty. Strach to rzecz normalna ale aby nie panikować, nie przedobrzać i nie siać fałszywych informacji - nie rozsiewać ich. A na zakupach jak piszesz rozsądek i umiar - i tam wyrzucamy tony zywności. Unikać skupisk ludzi, nie łazic jak nie ma potrzeby... dzisiaj widziałam, że w sklepie duże braki ale i ludzi mało a papier toaletowy czy husteczki pojawił się na jeszcze wczoraj pustych pułkach... nie popadać w paranoje ale strach o zdrowie o bliskich jest normalny w takiej sytuacji

      Usuń
    2. rzeczy na półkach brakuje bo ludzie kupuja ponad zdroworozsądkowy nadmiar, pracownicy nie mają skąd dołożyć, sami muszą czekać do następnego dnia na następną dostawę

      Usuń
    3. A następnego dnia dostawy nie ma i brakuje dla tych którzy rzeczywiście nic nie mają... najgorsze jest kiedy ktoś w domu sieje panike i przesiewa ją na innych... panikowac nie można a zachować rozsądek

      Usuń
  3. Wyłączenie internetu na tydzień:
    spadek paniki o przynajmniej 80%
    Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Straszne, mam nadzieję, że to wkrótce się skończy! Dużo zdrowia wszystkim!☺

    OdpowiedzUsuń
  5. Umarım en kısa zamanda bu hastalığın tedavisi bulunur...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziś w radiu słuchałam dwóch psychologów. Przede wszystkim radzili by przestać śledzić uparcie wszystkie informacje na ten temat. Polecali pójść na spacer, poczytać, coś porobić.

    Osobiście zrezygnowałam z zakupów w marketach, a do pracy chodzić muszę. Myję ręce. Mam po prostu nadzieję, że ominie to mnie i moich bliskich.

    OdpowiedzUsuń
  7. Panika, to najgorsze, co może być...
    O myciu rąk już trudno słuchać, niedługo do przeziębienia będziemy bali się przyznać.
    życzliwość i rozsądek powinny tu być na pierwszym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo dobrze piszesz, najgorsza ta panika i podsycanie strachu:-(

    OdpowiedzUsuń
  9. taki plus że w tym zabieganym świecie będzie więcej czasu dla dzieci w domu:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Amazing, I Don't Read Polish But I Know Exactly What Your Saying - Enjoy The Weekend And Be Well

    Cheers

    OdpowiedzUsuń
  11. wiadome było że to przyjdzie do nas... a media tylko tę panikę nagłaśniają i stąd cały freak out

    OdpowiedzUsuń
  12. Mimo, ze mieszkam z dala od wielkich miast, nawet na moją prowincje dotknęła panika, tutaj ludzie mówią jeszcze o czymś innym - wieszczą koniec świata, bo coś podobnego zostało już przewidziane w biblii. Autentycznie, tak mnie poinformowała sprzedawczyni na targu. Nie słucham za długo informacji o koronawirusie, jeśli leci coś w tle, to puszczam mimo uszu. Nie robię również wielkich zapasów, mam nadzieję, że wraz z nadejściem wiosny zagrożenie rozpłynie się w powietrzu. Biorę też witaminę D, bo tylko ta witamina wzmacnia odporność, a w domu rozpylam naturalne olejki eteryczne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Z tym co obecnie się dzieje to staram się zachować spokój. Teraz liczba zarażonych wzrosła do 93-osób, w tym 7 osób z mojej miejscowości są na kwarantannie.
    Jak w tym tygodniu byłam w sklepie to na półkach sklepowych z takimi artykułami jak ryż, kasza, makaron o zwykłym mydle już nie wspomnę to zwyczajnie były pustki.
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Staram się zachować spokój.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Takie sytuacje i wydarzenia, faktycznie skłaniają nas do wielu refleksji. Ale osobiście uważam, że jak nigdy, potrzebny nam jest spokój.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cóż, najlepiej jest siedzieć w domu - tak najbardziej pomożemy zarówno sobie, jak i innym. To, co dzieje się w sklepach, to porażka. Choć z jednej strony rozumiem zachowanie ludzi, że chcą gromadzić żywność itepe itede, ale niezbyt to pochwalam. Zbyt duży szał się zrobił. I wkurzają mnie media. Powinni ograniczyć się do jednej stacji, która podawałaby rzetelne informacje, bo teraz jest burza i nie wiadomo, w co wierzyć i komu. No, ale cóż, czas pokaże.

    www.pomistrzowsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. niektórzy piszą siedzieć w domu, drudzy, żeby iśc na spacer dla zdrowia, najważniejszy zdrowy rozsądek

    OdpowiedzUsuń
  18. No co ja mam powiedzieć. Jest nerwowo.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie rozumiem przede wszystkim tego masowego wykupywania środków czystości. Mydło zwykle starcza na miesiąc lub dłużej - jak długiej kwarantanny spodziewają się ludzie skoro wykupują je kartonami?..

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie spodziewałabym sie ze cos takiego spotka mnie w życiu. Przerażajace to jest i ja zamierzam spędzić następne dni czy tygodnie w domu tym bardziej ze wszyscy w firmie maja pracować z domu. Mam nadzieje ze jak najszybciej to sie skończy

    OdpowiedzUsuń
  21. Powiem tak - nikt z nas nie dopuszcza do siebie myśli, że coś takiego może nastąpić. Kiedy to się dzieje, kiedy to nas dotyka, staje się to naprawdę przerażające. Myśl, że inni ludzie chorują, umierają - ok, no zdarza się, przykro, wiadomo. Myśl, że to nas może dotknąć, naszą rodzinę i że jest duże prawdopodobieństwo, że to my wykitujemy - całkeim zmnienia to myślenie. Ponadto, tak jak mówisz, z dnia na dzień zmieniło się nasze życie. Wstępnie na 2 tygodnie (na mojej uczelni na miesiąc). Praca magisterska ma się robić (nie tylko pisać, bo ja prócz eseju mam projekt architektoniczny do wykonania), ale w tej rzeczywistości trochę trudno zacząć. Poza tym owszem, mało wychodziłam, zazwyczaj siedziałam z córką w domu, spacery to normalka, choć ostatnia ciężko z tym było, bo non stop ktoś z nas był chory, czasem wypad gdzieś z mężem, co tydzień swobodne zakupy w dużym markecie, gdzie można dostać wszystko. A teraz? Zakupy powierzyłam mężowi, stwierdził,że bezpieczneij zrobić je w mniejszym sklepie, gdzie jest drożej, ale mniejsze prawdopodobienstwo zarażenia. No cóż, to przeżyjemy. Ale co będzie po tych dwóch tygodniach? Co będzie za miesiąc? Czy nasze życie już tak będzie wyglądło? Czy dojdzie do tego, że każde wyjście z domu, niezależnie czy teraz, czy za rok będzie wyzwaniem, ryzykiem, zagrożeniem? Ogólnie nurtują mnie te pytania. Coś tam czytam odnośnie tego wirusa, wyczytałam, że pracują nad szcepionką, że wirus umiera w ok. 56 stopnach celsjusza, ale nie ma gwarancji, że w lecie będzie lepiej. A jeśli nawet, to może co zimę wracać. Chorować można więcej niż raz. Jedynym wyjściem będzie wynalezienie leku, szczepionki? Kurcze... nigdy nie sądzilam, że dożyję czegoś takiego. Mam nadzieję, że ludzkość sobie z tym poradzi.

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam nadzieję, że to jak najszybciej się skończy. Drażni mnie fakt, że muszę pracować z około 500 osobami na jednej zmianie... prędzej, czy później ktoś z nas to cholerstwo złapie. Ja też miałam dużo planów i nawet zaczęłam chodzić na basen, w sumie tylko raz...

    Podobnie jak i Ty nasłuchałam się o tym w telewizji, czasami biorę to z uśmiechem na twarzy, ale coraz częściej zaczynam się bać. Mam nadzieję, że to szybko ustąpi.

    OdpowiedzUsuń
  23. ja jestem za tym, żeby zachować spokój ale być ostrożnym. Najbardziej mnie bawi ten mem o tym, że "polacy zaczęli się myć" xD nie dajmy się zwariować a wszystko będzie dobrze :) ja się odcinam od tego co gadają w telewizji bo i tak niewiele ma to wspólnego z prawdą. Koleżanka pracująca w szpitalu opowiedziała mi jak faktycznie sytuacja wygląda i jest dużo gorzej niż podają media. Jedna wielka propaganda partii rządzącej. Ale nie spodziewałam się po nich niczego innego ;) trzeba to przeczekać

    OdpowiedzUsuń

Przeczytane? Skomentuj, jestem wdzięczna za każdą opinię 😊