czwartek, 14 lutego 2019

O poważnej chorobie psychicznej, której nie leczymy

Atakuje każdego i choć nie jest zaraźliwa, nikt nie jest w stanie się przed nią uchronić. Atakuje układ krążenia, hormonalny i nerwowy. Pewnie zastanawiacie się, czemu w walentynki chcę mówić o chorobach psychicznych. Okazuje się, że jest taka choroba psychiczna, o której należałoby dzisiaj porozmawiać.
„Chciał podać jej kilka faktów dotyczących miłości. Wyjaśnić, że jest to tak naprawdę efekt działania C8H11N, inaczej mówiąc PEA, czyli fenyloetyloaminy, która powstaje w międzymózgowiu, a konkretnie w podwzgórzu. Chciał jej wyjaśnić, że jeśli wziąć pod uwagę klasyczne objawy, takie jak szybsze bicie serca, brak tchu, ściskanie w dołku i pobudzenie, to nie ma wątpliwości, że jest zakochany.”
 „Mów szeptem”

Pewnie nie ma wśród nas kogoś, kto choć raz nie był zakochany. Przyznam, że nawet mi kilka razy się to zdarzyło. Ale nie o tym chcę dzisiaj mówić. Czy wiedzieliście, że zakochanie jest na liście chorób psychicznych? Znamy przecież samobójstwa z miłości. Z tego względu WHO zdecydowała się umieścić miłość w grupie chorób psychicznych. Ma swój numer F639.
Skoro miłość jest taką niebezpieczną chorobą, nauczmy się ją rozpoznawać.

Przyczyny
Przyczyn może być wiele i tu już należy je rozpatrywać indywidualnie, w zależności od przypadku. Hipotetyczna sytuacja: gotujesz sobie obiad w kuchni wspólnej w akademiku i nagle wchodzi tam całkiem przystojny chłopak, ale — uwaga — zdajesz sobie sprawę, że jesteś ubrana totalnie niewyjściowo, roztrzepana i bez makijażu... Nie, to jednak nie przejdzie. <wycinam ten fragment XD> Może inny przykład. Widzisz w autobusie dziewczynę. Albo w klubie. Wygląda całkiem nieźle, ba nawet Ci się podoba. Spróbuj, do niej zagadać, wtedy... no właśnie, to może się skończyć wspomnianą wyżej chorobą psychiczną.
To ile czasu potrzebuje człowiek, żeby się zakochać też jest kwestią dyskusyjną. Niektórzy uważają, że dwa tygodnie, inni, że kilka dni. Pewne źródło, a dokładniej badania Stephanie Ortigue z Syracuse University opublikowane w czasopiśmie "Journal of Sexual Medicine" podają, że nawet — uwaga... 1/5 sekundy. A Wy co o tym sądzicie?

Objawy
Na zakochanie choruje się bardzo długo. Ten czas jest bardzo indywidualny, średnio wynosi 2-3 lata. Choć bywają przypadki, w których jest on krótszy.
Po tym okresie poziom dominujących hormonów — czyli fenyloetyloaminy i dopaminy — opada. Koniec zakochania nie musi jednak oznaczać końca związku, bo może się ono przerodzić w coś trwalszego.
Jeśli związek trwa, to w organizmach tworzących go osób zaczynają być wydzielane zupełnie inne hormony — tzw. endorfiny, czyli substancje morfinopodobne. Należą do nich m.in. oksytocyna i wazopresyna. Oksytocyna jest hormonem płodności dla kobiet, hormonem pozwalającym sprowokować i wywołać poród. Wydzielany jest także w dużych ilościach podczas laktacji. U mężczyzny dominuje wazopresyna, która w połączeniu z testosteronem daje poczucie silnego związku, wzajemnej pozytywnej zależności. Jeżeli wytworzymy te pozytywne relacje i te hormony będą wydzielane, to związek prawdopodobnie przetrwa długie lata. Jeśli coś idzie nie tak i związek się sypie spada nam poziom serotoniny, wtedy możliwe są odczucia prodepresyjne.

Jakie obszary mózgu uaktywnia zakochanie?
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie opowiedziała jak to wygląda w naszym mózgu. Helen Fisher, antropolog biologiczny z Rutgers University napisała artykuł na ten temat.
Opisała w nim przebieg badania, którego celem było zbadanie obszarów mózgu, które uaktywnia tak zwana miłość romantyczna. Badaniu temu poddano 10 kobiet i 7 mężczyzn, którzy byli silnie zakochani. Zakres ich wieku wynosił 18–26 lat, deklarowana długość „czasu zakochania" wynosiła 1–17 miesięcy. Każdy uczestnik został poddany ustnemu wywiadowi, by określić czas, intensywność i zakres odczucia miłości romantycznej. Każdy używał także kwestionariusza Skala Żarliwej Miłości, mierzącego w 9-stopniowej skali Likerta cechy powszechnie wiązane z miłością romantyczną. Po takim przygotowaniu uczestnicy badania byli poddani rezonansowi magnetycznemu, w którym kazano im na zmianę wpatrywać się w zdjęcie ukochanej (ukochanego) albo innej znajomej osoby niebudzącej w nich uczuć. w tym czasie naukowcy sprawdzali, jakie rejony mózgu ulegają aktywacji.
Oczywiście miłość nie mieszka w sercu, tylko w brzusznej nakrywce śródmózgowia i w jądrze ogoniastym. Te właśnie rejony pobudzały się tylko u osób zakochanych pod wpływem zdjęcia obiektu westchnień. Na dodatek zakochani musieli być wówczas pod wpływem wyłącznie romantycznych uczuć, bo myśli o seksie uruchamiają zupełnie inne obszary. Brzuszna nakrywka śródmózgowia i jądro ogoniaste to część struktur, które nabyliśmy bardzo dawno w ewolucji, a które tworzą tak zwany układ nagrody. To system, dzięki któremu możemy odczuwać przyjemność i ukojenie, gdy zaspokoimy jakąś potrzebę. Odkrycie to wyjaśnia stan błogiego odurzenia osób zakochanych, ich oderwanie od rzeczywistości i graniczącą z uzależnieniem potrzebę ciągłej bliskości z ukochanym. Bo układ nagrody odpowiada także za nałogi – zbytnio pobudzony domaga się ciągłego dostarczania bodźca i nie ulega wyciszeniu. To właśnie na te rejony mózgu działają kokaina czy amfetamina.

Leczenie
Oczywiście zakochania nie leczymy. Co więcej sporo badań pokazuje, że zakochanie służy zdrowiu, a ludzie pozostający w wieloletnich związkach dłużej żyją. Jeśli spojrzeć z tej perspektywy, widzimy same pozytywy. Oczywiście są jeszcze inne możliwe wersje historii miłosnej — rozstania, zdrady, nieodwzajemniona miłość. One mogą powodować dużo cięższe i poważniejsze  skutki niż samo zakochanie. Ale w święto zakochanych o nich nie mówimy.

Jak widzimy, miłość jest potężną siłą. Już Platon mawiał, że miłość jest poważną chorobą psychiczną. Nie bez powodu powstało o niej tyle piosenek, książek i wierszy. W moim repertuarze też jest kilka takich, może kiedyś je tu opublikuję. Miłość czyni nas szczęśliwymi i jest jedną z ważniejszych rzeczy w życiu każdego z nas. Dlatego się jej nie leczy, mimo że oficjalnie uwzględniona jest na liście chorób psychicznych. Dzięki miłości możemy się wzajemnie uzupełniać i zmieniać na lepsze. Niewątpliwie wiele różni dwa gatunki jakim są mężczyźni i kobiety, co jest przyczyną wielu konfliktów pomiędzy nami, jednak warto je poznać i zrozumieć, by stworzyć udaną relację. Napisałam o tym więcej w poście Czemu faceci odbierają nam chęci do życia?", który znajdziecie <TUTAJ>, zachęcam do przeczytania. Myślę, że tematycznie też pasuje do dzisiejszego dnia 😁

A na koniec coś, co moim zdaniem pasuje do tematu 😊



33 komentarze:

  1. W Walentynki napisałaś post o miłości, ale nieco inaczej ;) Szczerze mówiąc, nie zdawałam sobie sprawy, że zakochanie może być wpisane jako choroba, bo jednak wszędzie widzimy o tym same pozytywy. Piosenka Eneja jest super, akurat bardzo ją lubię :)
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to chodziło, żeby w Walentynki czymś zaskoczyć, gdy wszyscy mówią tylko o miłości :) Mimo że może być uważana za chorobę to jednak ma pozytywy, nie zaprzeczajmy.
      Również pozdrawiam 😊

      Usuń
  2. Dość nietypowy post o miłości, ale bardzo ciekawy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No i wreszcie rozumiem, o co chodzi z tą całą miłością... :D
    A poważnie: świetny, świetny, świetny tekst! Pisz!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam wyjaśnić 😁
      Dziękuję bardzo za komentarz 😊

      Usuń
  4. Bardzo podoba mi się Twój post. Mądry, refleksyjny, a przy tym konkretny. Czekam na kolejny post :*

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze napisany post, który miło się czytało:) ja osobiście nie lubię Walentynek dzień jak co dzień:) miłość winno się okazywać każdego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się z tym zgadzam, miłość to nie tylko ten jeden dzień w roku :)

      Usuń
    2. dokładnie. Dlatego wkurza mnie taka nagonka na święto miłości, serduszka blablabla;p

      Usuń
    3. No mnie też troszeczkę:D

      Usuń
  6. Świetny tekst, w końcu św.Walenty to także patron ciężko chorych , zwłaszcza psychicznie:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miłość jest podobno motorem wszelkich ludzkich działań. Czasem daje człowiekowi nieźle popalić. A dzisiaj wszystko da się wytłumaczyć biologią i chemią, może ktoś kiedyś wpadnie na pomysł takiej modyfikacji genetycznej, która wyeliminuje tę chorobę na zawsze? Trochę żal by było ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej bym nie chciała, żeby powstała taka modyfikacja genetyczna. Bo chociaż miłość czasami jest powodem cierpienia, to potrafi dodawać skrzydeł. Pełni bardzo ważną rolę w życiu człowieka
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Miłość to czasem różnie działa na człowieka, ale faktycznie coś ma z choroby psychicznej :/ Pozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. No nie :D O tym samym miałam pisać jutro po walentynkowy post xd
    co roku jak słyszę w radiu że 14 lutego to dzień zakochanych i chorych psychicznie to myślę o tym, ile zakochanie ma wspólnego z chorobą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to Cię uprzedziłam 😁 Ale chętnie przeczytam i Twój 😊
      Jak widać zakochanie ma więcej wspólnego z chorobą niż nam się wydaje xd

      Usuń
    2. może za rok go napisze :D

      Usuń
  10. Fajny lekki tekst,a walentynki to nie moja bajka 🤣 pozdrawiam 😃😃😃

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawość mnie tu przywiodła po przeczytaniu komentarza u Emmy. Bardzo interesujący tekst. :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zapraszam częściej :)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  12. My walentynek nie obchodzimy, ale tekst świetny! 💙

    OdpowiedzUsuń
  13. Tez kiedyś pomyślałam ze miłość atakuje jak choroba. Tylko trzyma dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tytuł zabrzmiał tak poważnie, że aż się zastanawiałam, czy będę umiała coś mądrego napisać w komentarzu :D Ale z przyjemnością przeczytałam ten wpis i muszę przyznać Kochana, że jesteś wirtuozką słowa <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję za tak miły komentarz <3 Miałam na celu właśnie zaskoczyć tym wstępem :D

      Usuń

Przeczytane? Skomentuj, jestem wdzięczna za każdą opinię 😊