sobota, 2 lutego 2019

Akademikowy surwiwal - tu nic nie jest niemożliwe

Od kiedy zaczęłam studia, dane jest mi tu mieszkać. Jak to mówią, nigdzie człowiek tak nie poczuje klimatu studiowania jak w akademiku. I z taką właśnie myślą wybrałam akademik. Czy po dwóch latach mieszkania tutaj dalej mam takie pozytywne wrażenie? Podzielę się z Wami moimi doświadczeniami - dzisiaj obalamy mity na temat mieszkania w akademiku.
Jak wszystko ma to swoje wady i zalety. Wybierając akademik kierowałam się chęcią poznania nowych osób. Pierwszy rok studiów, a w szczególności pierwsze półrocze jest bardzo ciężkie i warto mieć jakąś bratnią duszę, która pomoże Ci to wszystko przetrwać. W akademiku, gdzie mieszkają sami studenci, w znacznej większości z tego samego lub pokrewnego kierunku, nie trudno o nowe znajomości. Nawet jeśli nie będzie to od razu przyjaźń na całe życie, to przynajmniej jest nadzieja, że spotkasz kogoś ze starszego rocznika, kto będzie tak dobry i podzieli się notatkami. Jeśli lubisz poznawać ludzi, akademik jest dobrym rozwiązaniem, chociażby dlatego, że nic tak nie pozwala poznać człowieka jak wspólne mieszkanie.
Spotkałam się z zarzutami, że ryzykowanie wspólnego mieszkania z kimś obcym to szaleństwo. Mówię tu o sytuacji, gdy ktoś wybiera się mieszkać do akademika nie znając swoich przyszłych współlokatorów, bo jak się idzie z kimś znajomym to zupełnie inna bajka. Gdy jesteś sam, nigdy nie masz pewności na kogo trafisz. I tu muszę przyznać, że na pierwszym roku, gdy jeszcze studiowałam na poprzednim kierunku, z którego potem zrezygnowałam, trafiłam tragicznie. Na początku roku akademickiego chętnych do mieszkania w akademiku było więcej niż miejsc. Wylądowałam w pokoju trzyosobowym z dwiema dziewczynami, które znały się już rok. Studiowały co prawda na tym samym kierunku, ale to było jedyne, co nas łączyło. Pokój jak dla trzech osób był mały i ciasny, ale wystarczyłby... gdyby nie to, że prawie codziennie nocował u nas chłopak jednej z koleżanek, który mieszkał trzy piętra wyżej.
Na początku, gdy jeszcze dziewczyny wydawały się być miłe, próbowałam to jakoś znosić, ale potem zmieniłam pokój. I za drugim razem wcale nie trafiłam lepiej. Mieszkałam z Olą w pokoju dwuosobowym. Ola studiowała filologię niemiecką, była otwarta i bezpośrednia, mogłam z nią pogadać na wiele tematów. Problemem było tylko to, że ona gadała zbyt dużo. Czasami wolałam sobie w spokoju poczytać książkę, posiedzieć w notatkach, dokończyć sprawozdanie, które musiałam oddać następnego dnia czy nauczyć się na poprawę kolokwium, a tych pod koniec semestru było mnóstwo, bo studiowałam jeden z bardziej wymagających kierunków — w jej towarzystwie można było przegadać godzinę i doba okazywała się być za krótka na zrobienie wszystkiego, co należy. Osoby o dwóch zupełnie różnych temperamentach zamknięte w jednym pokoju — tu muszę Was przestrzec, to nigdy nie kończy się dobrze :) Dlatego zawsze zwracajcie uwagę na to jaki jest ten współlokator i zastanówcie się będzie Wam to odpowiadać. Jeśli coś nie gra już na samym początku, to potem może być tylko gorzej.
W moim przypadku powiedzenie do trzech razy sztuka się sprawdziło. Obecnie jestem zadowolona zarówno z pokoju, który mimo tego, że trzyosobowy, jest duży i mam miejsce dla siebie, jak i ze współlokatorek. Wiadomo, że czasami zdarzają się napięcia czy kłótnie. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że funkcjonowanie wśród innych ludzi to często sztuka pójścia na kompromis - żeby się wzajemnie nie wykończyć psychicznie, trzeba mieć na uwadze nie tylko swoje potrzeby, ale też potrzeby innych i określić zasady, których będzie się przestrzegać. Mam tu na myśli chociażby określenie kolejki do sprzątania czy wyrzucania śmieci, ale nie tylko. Nieraz bywa tak, że jedna z nas z nas chce się uczyć, druga słuchać muzyki a trzecia przespać czy pogadać ze znajomymi. Wyjście wtedy jest tylko jedno — trzeba znaleźć rozwiązanie, które będzie odpowiadać wszystkim.


Gdy tak patrzę na to zdjęcie, stwierdzam, że nie jest ono całkowicie oderwane od rzeczywistości. w akademiku mimo zakazu naprawdę spotyka się zwierzęta i nie jest to wyjątkiem. Dwa pokoje na trzy w których mieszkałam były dzielone ze zwierzętami. No może nie były to żyrafy a chomiki :)
Niestety muszę powiedzieć, że w społeczności akademika zdarzają się też niemiłe incydenty jak na przykład kradzieże. Teraz się z tego śmieję, ale pamiętam, że rok temu nie było to takie zabawne. Zdarzyło mi się zostawić nowy garnek we wspólnej kuchni — w moim akademiku są dwie kuchnie na każdym piętrze — na mniej niż 24 godziny i miałam nauczkę, by już więcej tego nie robić. Ktoś go po prostu pożyczył. Na szczęście po tygodniu go odzyskałam, czy raczej znalazłam brudny w zlewie.
I jeszcze jedno — czasami bywa głośno. Kładziesz się do łóżka, żeby się wyspać przed egzaminem, a z klubu pod podłogą dobiegają odgłosy imprezy przedsesyjnej? I wtedy myślisz sobie: „jaka szkoda, że cały wieczór spędziłam z nosem w notatkach” albo... „w takich warunkach zaśnięcie to naprawdę sztuka”. No cóż, jak widać nie dla każdego. Czasami zdarzają się takie sytuacje, ale na szczęście na ogół zasypiam nim zdążę policzyć do dziesięciu. Ale to świadczy tylko o tym, że jestem wyjątkowym gatunkiem stworzonym do życia w akademikowych warunkach :D
Mimo tych wszystkich niedogodności, to jednak mieszkanie w akademiku tak naprawdę nie jest takie straszne jak się na ogół wydaje. Wszystkie mity na ten temat mają może ziarnko prawdy, co nie znaczy, że są całą prawdą i tylko prawdą. Kto nie spróbował, ten się nie przekona. Grunt to trafić na odpowiednie osoby. Dlatego taka decyzja może wydawać się ryzykowna, jeśli nie ma się nikogo znajomego do mieszkania razem. Jednak jest też szansa, że trafi się na kogoś miłego, a nawet kogoś, z kim można się zaprzyjaźnić czy po prostu wyżalić po ciężkim dniu na uczelni. Pod tym względem mieszkanie w grupie to duży plus - nigdy nie jesteśmy sami, zawsze znajdzie się ktoś, kto nas wysłucha.
I to dla mnie w ostatecznym rozrachunku zwycięża. Mieszkanie w grupie niesie ze sobą kłótnie czy spięcia - to oczywiste, nasze opinie różnią się od siebie w wielu kwestiach i trzeba to zaakceptować, nauczyć się współpracować i rozwiązywać problemy. Jednak atmosfera mieszkania w akademiku jest niepowtarzalna. Lubię wspólne wieczory, gdy wszystkie razem możemy po całym dniu zajęć porozmawiać o tym, jak ten dzień nam minął, czy ponarzekać na wykładowców i całą resztę świata. W akademiku jest też dość szybki obieg informacji, co czyni go dobrym ich źródłem. Mieszkając na osobności, na przykład na stancji nie wiemy na bieżąco o lokalnych wydarzeniach, nie znamy też w przybliżeniu realiów na najbliższe kilka lat, bo z opowiadań starszych kolegów i koleżanek można się dowiedzieć dosłownie wszystkiego.
Prawie zapomniałam. Jest jeszcze jeden plus mieszkania w akademiku. Przynajmniej w Olsztynie mieszkanie w akademiku na Kortowie to sąsiedztwo prawie wszystkich najlepszych klubów studenckich. Przynajmniej nie trzeba się obawiać, że po piwie nie trafisz do mieszkania. Nieocenione jest też to, jak blisko mam na zajęcia. Nie muszę nigdzie dojeżdżać, wystarczy, że wyjdę 10 - 15 minut wcześniej. Nie wspominam już o kosztach, bo to oczywiste, że pod tym względem akademik jest dobrym rozwiązaniem, nawet na studencką kieszeń.
Myślę, że nie jest to dobre rozwiązanie dla każdego. Mieszkanie w akademiku trzeba naprawdę lubić, bo czasami bywa ciężko. Za to na starość będzie co wspominać. w tym momencie chciałam jeszcze pozdrowić moją przyjaciółkę. Natalia, mam nadzieję, że w końcu się przekonasz 😊
Poniżej jeden z przykładów życia w akademiku. Myślę, że nie trzeba wspominać, że filmik oparty jest na faktach...
... mam rację? XD
A Wy co sądzicie na temat mieszkania w akademiku? 

25 komentarzy:

  1. Zawsze chciałam spróbować, ale niestety miałam przeświadczenie, że ciężej się tam uczyć i wybierałam stancje.
    Teraz już czasy studenckie mam za sobą.
    Pozdrawiam FITMADIC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być ciężej się uczyć, ale to też zależy z kim się mieszka.

      Usuń
  2. Bardzo pamiętam i teraz, po latach, gdy stoję po tej drugiej stronie, bardzo nie chcę zapomnieć ;) Oni wiedzą, że ja wiem i rozumiem... a to daje bardzo wiele :) Pozdrawiam ciepło i życzę przygód na miarę survivalu przygodowego, nie zaś piętrzącego dramaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jest co wspominać.
      Dziękuję i również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Jednak akademik to stan umysłu. Powodzonka w nauce i zdania egzaminów.

    OdpowiedzUsuń
  4. mieszkałam w akademiku dwa lata :D to prawda, rożnie można trafić - ja trafiłam na dziewczyny, które mieszkały wcześniej już razem rok, ale nie zmieniłam pokoju mimo, ze czułam się trochę jak "piąte koło u wozu" :D stwierdziłam, ze nie wchodzimy sobie w droge, nie bałaganią więc mogłam trafić gorzej :D

    w akademiku najlepiej i najgorzej wspominam to, że w każdej chwili mogła zacząć się jakaś impreza :D z jednej strony taki spontan czasem ważny - z drugiej nie raz było tak, że siedziałam z maseczką na twarzy a tu wpada ekipa :D no i łazienka taka że jak się brało prysznic to każdy odgłos otwieranych drzwi brzmiał strasznie, bo każdy mógł w każdej chwili przechodzić korytarzem do drugiego pokoju (mieliśmy tzw. "segmenty"). Raz jednej koleżance wrzucili pod prysznic sztucznego szczura :D
    mieszkając w akademiku trochę czułam się jak na jakiś koloniach :D było fajnie, ale teraz jak mam dla siebie i chłopaka do dyspozycji całe mieszkanie to nie wyobrażam sobie powrotu w takie miejsce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, czasami lepiej nie zmieniać pokoju, bo zawsze można trafić gorzej :D Z tymi imprezami to też niezłe akcje, na szczęście u nas jest w miarę spokojnie, jeśli o to chodzi :) Ta koleżanka, której podrzucili szczura pod prysznic, to chyba musiała zawału dostać XD
      Dokładnie tak samo się czasami czuję, więc rozumiem, o co chodzi :) W akademiku nigdy nie można być pewnym, co cię spotka.
      W mieszkaniu na pewno jest dużo więcej miejsca, to fakt, ale mi jak na razie odpowiada taki styl życia :D

      Usuń
  5. This is such a nice post. Can't wait to read more from you :)


    Saw your blog and thought if you would like to follow each other? Follow me and I'll follow back asap. Let me know what you think. I'd love to hear something from you! :)
    www.cielofernando.com
    FACEBOOK | INSTAGRAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thanks, I Will visit your blog :)
      But please do not leave links in the comments under the post, there is a special place for this. I remove comments with blog ads.

      Usuń
  6. nie mieszkałam nigdy w akademiku:) studiowałam w mieście gdzie mieszkam. Ale słyszałam różne opowieści od koleżanek z akademika o wiecznych imprezach, piciu i zarywaniu nocek:) ale i tak hitem była opowieść o tym jak koleżanka się upiła i wpadła na jakiegoś ziomka na imprezie, zwymiotowała na jego buty, a ten się tak przejął jej stanem że.... potem się zaręczyli:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję temu koledze... ale koniec końców historia dobrze się skończyła i dla niego i dla niej 😁

      Usuń
    2. tak:D taka w sumie jak z bajki xd współczesnej:)

      Usuń
  7. Ja nie miałam możliwości mieszkania w akademiku, mieszkałam za blisko uczelni ;) ale czasami żałowałam, że nie wybrałam szkoły wyższej dalej od domu, by poznać taką akademicką codzienność.Bo chociaż na pewno ma wiele minusów, to jednak daje dużo więcej okazji do zasmakowania prawdziwego studenckiego życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkanie w akademiku ma swoje wady, ale naprawdę warto spróbować :) To dobra lekcja życia.

      Usuń
  8. Na studiach byłam tym typem człowieka, który chciał przycisnąć wszystkie zaliczenia i zdawać w terminach dlatego wybrałam wynejęcie mieszkania, bo w akademiku chyba by mnie za bardzo korciło na odstępstwa od nauki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem korci, ale jakoś daje radę z tym walczyć 😁 Też jestem typem człowieka, który musi wszystko zdać na czas i bardzo się przejmuje egzaminami.

      Usuń
  9. W tym roku idę na studia, tak naprawdę dokładnie nie wiem, z czym się je mieszkanie w akademiku, i nie jestem pewna, jaką decyzję podejmę. Ale rozważam to, a Twój post dał mi trochę do myślenia. Filmik świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzenia i dobrych wyborów życzę w takim razie ;) Przemyśl sobie, czy by Ci to odpowiadało, ja ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że warto :)

      Usuń
  10. Myślę, że poniekąd mieszkanie w internacie można porównać do akademika... Właśnie w taki sposób od 3 lat mieszkam poza domem.
    Odnośnie dalszej przyszłości jasno określiłam, że nie chcę mieszkać w akademiku Z doświadczenia wiem, że idealne są dla mnie ciche i spokojne miejsca :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie w wolnej chwili!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje, chociaż w internacie nie mieszkałam. Nie każdy lubi mieszkanie w akademiku, a cichym i spokojnym miejscem to on zdecydowanie nie jest xd
      Dziękuję za zaproszenie, na pewno wpadnę :)

      Usuń
  11. Fajnie się nieco dowiedzieć o tych akademikach. Ja planuję studia i mam dwie opcje z czego jedna wiąże się z zamieszkaniem w akademiku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybierz dobrze w takim razie, żebyś była zadowolona :)

      Usuń
  12. Wszystko zależy od współlokatora - faktycznie to jest stres, kiedy zastanawiasz się na kogo trafisz... Dwa razy mieszkałam w akademiku - na pierwszym roku przez 6 miesięcy, na drugim przez 5 i miałam ogromne szczęście. Moje współlokatorki były super, no może ta druga była za dużą gadułą :P I to nieprawda, że nie da się uczyć - da, bo ja mieszkając w akademiku zdobyłam na następny rok stypendium za najlepsze oceny :) Spróbowałam, wiem, że na dłuższą metę mieszkanie w akademiku nie jest dla mnie (chociaż gdyby był bliżej uczelni, a nie trzeba by było jechać godzinę, nadal może bym tam mieszkała), ale tak jak piszesz, będą wspomnienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to jest najlepsza z możliwych opcji, bo akademik jest właśnie blisko uczelni. I choć mieszkam w pokoju trzyosobowym, to też jakoś daję radę, a w tamtym roku miałam stypendium za dobre oceny :)

      Usuń

Przeczytane? Skomentuj, jestem wdzięczna za każdą opinię 😊