Nie bez powodu mówi się, że teraz nadeszła era obrazków i smartfonów, a ludzi czytających książki będziemy niedługo mogli zobaczyć już tylko w muzeach. Gdy myślę o swoim dzieciństwie, wyglądało ono zupełnie inaczej niż zapewne wyglądałoby teraz.
Gdy przypominam sobie swoje dzieciństwo, kojarzy mi się ono z wielkim, pełnym różnego rodzaju „skarbów” strychem na poddaszu. Miałam kiedyś w domu taki strych, lubiłam tam się zakradać i godzinami poszukiwać jego historii. Znajdowałam tam mnóstwo starych listów, pocztówek, zabawek i innych dowodów obecności ludzi tam przede mną i związanych z nimi ciekawostek, o których nie miałam pojęcia albo nie opowiedziała mi babcia. Lubiłam też przeglądać z nią stare zdjęcia, jeszcze te biało-czarne i słuchać opowiadań o tym, co wydarzyło się jeszcze zanim nie było mnie na świecie. Dopiero, gdy byłam w piątej czy szóstej klasie podstawówki, zainteresowałam się portalami społecznościowymi — wtedy popularna była Nasza Klasa — i grami komputerowymi. Mimo wszystko jednak udało mi się zachowywać w tym umiar, miałam czas na wiele innych rzeczy, dużo czytałam czy bawiłam się z rówieśnikami.
Zaś gdy obserwuję dzisiejszy świat, czasami zaczynam tęsknić za czasami, gdy jeszcze komputery i smartfony nie były tak rozpowszechnione, a by porozmawiać z rówieśnikami, dzieci wychodziły na podwórko, a nie przeglądały messengera. Wystarczy wyjść na miasto i się rozejrzeć. Bardzo niepokojące jest to, jak często mijam człowieka w moim wieku, któremu właściwie muszę zejść z drogi, żeby się z nim nie zderzyć, bo jest tak pochłonięty ekranem swojego smartfona. Nieraz jadąc autobusem widzę jak rodzic daje dziecku telefon, żeby się uspokoiło i przestało narzekać, a czasem nawet inny, smutniejszy obrazek — dziecko wpatrzone w swój telefon, a rodzic w swój. w takich momentach przypomina mi się pewna riposta z wiersza, który jeszcze w gimnazjum bardzo zapadł mi w pamięć.
Śmierć w kręgu rodziny
Ludwik Jerzy Kern
Jest cicha wieczorowa pora.
Siedzimy całą rodziną frontem do telewizora.
Dziadkowie,
Rodzice,
Synowie,
Córki,
A na ekranie same wybiórki.
To znaczy tacy panowie i panie,
Co są specjalnie wybrani, żeby nas bawić na małym ekranie.
Wieczór taki spokojny,
Milutka atmosfera,
I tu ni stąd, ni zowąd czuję, cholera,
Że coś umiera.
Patrzę na dziadka,
Co zjadł przed chwilą sześć pączków firmy Blikle,
Czy dziadek się czasem nie kończy?
Nie, dziadek jest wesolutki
Jak zwykle.
Jedna babcia różowa,
Druga babcia różowa,
Uśmiechnięta synowa,
Pełna werwy teściowa,
Wszystkie wnuki w porządku,
W porządku ciocia Mila,
Która (widać w półmroku) pepsi z rumem właśnie wychyla.
Na koniec wzrok mój trafia na postać wuja Zdzicha...
Ale on przysnął tylko.
Dycha.
A jednak nie mogę się pozbyć dziwnego niepokoju,
Bo czuję,
Wyraźnie czuję,
Ze coś umiera w tej chwili i to tu, w tym pokoju.
Jeszcze raz przeskakuję wzrokiem od głowy do głowy
I nagle wiem, co umiera.
To umiera piękna sztuka rozmowy.
Najlepiej w nim oddana jest prawda dotycząca wpływu telewizji na komunikację w rodzinie. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że przez nadmierne oglądanie telewizji czy też korzystanie ze smartfona lub laptopa poświęcamy coraz mniej czasu swoim bliskim, a to przecież oni są najważniejsi.
Sama często się przekonuję jak wielkie spustoszenia może powodować brak kontroli nas tym, ile czasu poświęcamy chociażby na media społecznościowe — Facebook, Messenger i Instagram. Często łapię się na tym, że sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić coś w internecie, tymczasem odkładam go po prawie godzinie, dopiero wtedy przypominając sobie, po co tak naprawdę po niego sięgnęłam.
Nie wyobrażam sobie funkcjonowania w dzisiejszych czasach bez telefonu z dostępem do internetu i bez laptopa. To jest jedyna platforma komunikacji ze znajomymi, którzy mieszkają daleko. Internet przydaje się od czasu do czasu, by zasięgnąć informacji, coś przeczytać czy obejrzeć. Jednak powinniśmy zachować równowagę pomiędzy życiem wirtualnym a realnym, mając na uwadze, że to drugie powinno absorbować więcej naszego czasu. Czasami podejmuję wyzwanie, by jak najdłużej dać swojemu telefonowi odpocząć i wcale nie czuję się przez to gorzej.
Ostatnio spotkałam się z wielokrotnie powtarzającym się stwierdzeniem, że Facebook czyni nas nieszczęśliwymi, sama też zaczęłam się nad tym zastanawiać i uznałam, że jest w tym dużo racji. Z ciekawości poszukałam danych i statystyk dotyczących wpływu mediów społecznościowych na nasze poczucie szczęścia i moje przypuszczenia się potwierdziły.
Było prowadzonych mnóstwo badań dotyczących tego problemu, m. in. w USA, Wielkiej Brytanii czy we Włoszech. Zadawano ludziom pytanie: jak bardzo są zadowoleni ze swojego życia w skali od zera do dziesięciu. Okazało się, że najbardziej zadowoleni z życia są ci, którzy regularnie wychodzą z domu, by spotkać się ze znajomymi. Oni też mają większe zaufanie do ludzi.
Spędzanie zbyt dużej ilości czasu na Facebooku czy innych portalach społecznościowych sprawia, że mniej czasu poświęcamy znajomym w realnej rzeczywistości. Jednak jeszcze druga przyczyna tego, czemu tak niekorzystnie wpływają one na nasz poziom szczęścia. To co widzimy, przeglądając Facebooka, czyli zdjęcia znajomych czy celebrytów, którzy są uśmiechnięci i wydają się prowadzić barwne i ciekawe życie, często bywa właśnie powodem naszego złego samopoczucia. Musimy pamiętać, że zdjęcia to tylko zdjęcia, nie oddają rzeczywistości taką jaką jest, więc powinniśmy zachować do tego dystans.
Już 91% osób z Wielkiej Brytanii w wieku 16-24 korzysta z social mediów. Fundacje Royal Society for Public Health i Youth Health Movement opublikowały raport, w którym przeanalizowano pozytywne i negatywne skutki wpływu mediów społecznościowych na nasze zdrowie. W okresie luty-maj 2017 roku przeprowadzono badania na grupie ponad 1500 osób z Wielkiej Brytanii. Ankietowani mieli za zadanie ocenić jak każdy z portali, z których korzystają, wpływa na 14 aspektów powiązanych z naszym zdrowiem takich jak m.in sen, samoocena, samotność, wyobrażenie naszego ciała, wsparcie emocjonalne, FOMO (ang. Fear Of Missing Out — lęk przed przegapieniem informacji) czy relacje w świecie rzeczywistym. Pod uwagę wzięto pięć najpopularniejszych serwisów — YouTube, Facebook, Twitter, Instagram, Snapchat.
Z badań wynika, że Instagram i Snapchat mają najbardziej negatywny wpływ na zdrowie i psychikę młodych ludzi, a z kolei YouTube może pochwalić się najlepszym oddziaływaniem. Instagram wpływa na lęki, depresje i samotność. Niezbyt dobrze w rankingu wypada także Snapchat. Co ciekawe jednak, uznano, że zarówno YouTube jak i Instagram wpływają bardzo źle na sen. Stwierdzono także, że media społecznościowe są bardziej uzależniające niż papierosy i alkohol. W ciągu ostatnich 25 lat ilość zachorowań na depresje i stany lękowe wzrosła o 70%.
Jak widać prognozy związane z mediami społecznościowymi są dość niepokojące. Jeszcze kilka lat temu nie powiedziałabym, że staną się one częścią mojego życia, a teraz pochłaniają mi mnóstwo czasu. Pozostaje tylko uczyć się nim racjonalnie tym czasem gospodarować, by nie pozwolić się pochłonąć całkowicie. Czasami nasuwa mi się pytanie: skoro już teraz nie wyobrażamy sobie życia bez telefonu, to jak będzie ono wyglądało za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat? Co jeszcze wymyślą producenci aplikacji, by zwiększyć zyski, a nas zachęcić do spędzania większej ilości czasu na Facebooku czy innych platformach społecznościowych? Aż strach pomyśleć.
ja jak byłam mała hasałam w krzakach, właziłam na drzewa, zrywałam pokrzywy bo fajnie parzyły i taplałam się w kałużach:D nie było mi potrzeba do szczęścia telefonu czy komputera, cały czas spędzało się na dworze i to było piękne... obecnie dzieci świata nie widzą poza elektroniką i komputerem, a najgorsze jest to, że rodzice sami w tym siedzą lol. Obserwuję z miłą chęcią i zapraszam serdecznie do siebie;)
OdpowiedzUsuńNiestety, tak jest. Jak ja byłam mała też wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
UsuńDziękuję, na pewno Cię odwiedzę w wolnej chwili :)
teraz mam wrażenie zatraciło się gdzieś ową beztroskę z dawnych lat...i się skmputeryzowało wszystko nawet czas wolny:(
UsuńNiestety, komputer i telefon pochłaniają dużo wolnego czasu, czasami o wiele za dużo :(
UsuńDzisiejsze dzieciństwo to komputery, telefony,
OdpowiedzUsuńkomunikatory internetowe. To bardzo przykre i wołająca o apel. Przez to bowiem, dzisiejsze pokolenia nie znają wartości prawdziwej więzi z drugim człowiekiem, empatii i zrozumienia. Rośnie fala hejtu i prześladowań.
To właśnie starałam się przekazać, bo staje się to coraz bardziej niepokojące.
UsuńPrawdziwe przyjaźnie są zawierane tylko wirtualnie.Wspólna zabawa to gra internetowa, w którą razem grają. Czytanie ? A po co? Mamy audiobooka. Rozmowa tylko messanger lub sms. Tak wygląda dzisiejsza młodzież. Nie bez przyczyny my stare pokolenie śmiejemy się, że dzisiejszą karą jest wypuścić dziecko na dwór bez telefonu. Wtedy widać najlepiej,
OdpowiedzUsuńjak zagubione ono jest i nieporadne życiowo. Z drugiej strony jest to przerażające ale prawdziwe.
Bardzo często tak właśnie jest. Taka smutna prawda dzisiejszych czasów.
UsuńMnie najbardziej przeraża to, jak małe dzieci jeszcze dobrze nie umieją mówić, a już wiedzą jak obsługuje się smartfona... Cieszę się, ze moje dzieciństwo wyglądało zupełnie inaczej.
OdpowiedzUsuńTeż zdarza mi się widzieć takie przypadki. To bardzo smutne...
UsuńJakie to wszystko prawdziwe... :(
OdpowiedzUsuńCieszę się , że są osoby, które pamiętają jeszcze te czasy gdzie właśnie największą radość sprawiało wyjście na dwór i siedziało się tam niekiedy całymi dniami spędzając czas z innymi dziećmi na zabawie . Teraz faktycznie gdzieś to umiera. Ludzie nie potrafią często oderwać się od tego co robią... Chociażby w pociągu. Chciałbyś zagadać, ale się obawiasz tej podejrzliwości i jakiegoś zamknięcia na obcych . Zaś zupełnie inna sytuacja dotyczy obcych z sieci. Naprawdę przeraża fakt, że rzeczywiste rozmowy umierają . Widzę to wśród mojego nawet otoczenia . Nawet te osoby, które znają dawną rzeczywistość dają się tej teraz wciągnąć ... Największym dla mnie przykładem jest mój przyjaciel .Pewnego dnia powiedział że usuwa fb i inne portale społecznościowe . Powiedział , że jak ktoś chce z nim serio utrzymać kontakt to ma numer telefonu. Wie gdzie mieszka .A sam woli się spotkać i dowiedzieć tego co się dzieje rozmawiając normalnie niż przez fb .Podziwiam go za to bardzo. Za jego styl życia . Zaraża też nim innych :) Cieszę się że go mam . Bo choć sama nie umiem kompletnie zrezygnować z mediów to jednak wiem, że mając go nie zapomnę o tym , co w życiu jest najważniejsze. Zawsze o tym przypomina. Zawsze jest takim właśnie wzorem. Jasnym punktem zaczepienia . Kotwicą taką dla mnie :)
Każdemu życzę takich przyjaciół! I dzięki niemu wierzę , że nie wszyscy umierają za życia ... Są jeszcze takie wyjątki co się bronią przed tym! ;)
Ps. Świetnie opisujesz swoje spostrzeżenia i myśli. Brawo 👏
Pozdrawiam serdecznie :)
Też znam takie osoby, które usuwają FB i inne portale społecznościowe i podziwiam za takie podejście. Skoro kiedyś dało się funkcjonować bez tego, to czemu by teraz nie spróbować? Warto spotykać się z ludźmi i rozmawiać, a nie tylko pisać na czacie, to znacznie więcej daje i sprawia, że jesteśmy o wiele szczęśliwsi. Nie wiem jak inni, ale ja na przykład chętnie wróciłabym do pisania listów. Szkoda, że ten zwyczaj w dzisiejszych czasach już praktycznie zanikł.
UsuńDziękuję za miły komentarz :)
Ja sama też bym do niego wróciła... Fajne to jest. Sprawia radość! Ale ja w sumie od czasu do czasu właśnie listy piszę do osób, które to mieszkają daleko, a których poznałam w podróży będąc np. i z którymi nie mam możliwości realnego spotkania się. Ale jak mówisz. Szkoda, że już tak niewiele osób to praktykuje.
UsuńCała przyjemność po mojej stronie! Również dziękuję za odwiedziny u mnie i wyrażenie swojego zdania ;)
Szkoda, a mi właśnie bardzo mi się podoba ten zwyczaj :)
UsuńNa pewno będę wpadać do Ciebie częściej ;)