niedziela, 13 stycznia 2019

Małpy też spadają z drzewa, czyli co nieco o kulturze Japonii

"Gdybyś zaparzył sześćdziesiąt herbat w ciągu czterech godzin, nie narzekałbyś, że masz ciężki dzień" - powiedziałam po wczorajszych zajęciach na Uniwersytecie Dzieci. Ostatnie zajęcia, w jakich brałam udział, to: "Dlaczego Japończycy celebrują picie herbaty?". Były to dość nietypowe zajęcia, bo trzeba było dużo pomagać prowadzącej, ale też dowiedziałam się kilku interesujących faktów o kulturze Japonii.
Przez pierwszą godzinę byłam sama i trochę się stresowałam, dopiero potem dołączyły do mnie dwie wolontariuszki. Na zajęciach wszyscy - dzieci, prowadząca i my chodziliśmy bez butów, tylko w skarpetkach, żeby poczuć się jak Japończycy. Oni, gdy wypoczywają siadają w specjalny sposób na przeznaczonych do tego matach i właśnie bez butów. 
Na początku pokazana była krótka prezentacja, w której znajdowały się ciekawostki o tym kraju. Dowiedzieliśmy się, że przez stację Shinjuku w Tokio dziennie przechodzi około 3,5 miliona osób. Jest to stacja metra obsługująca największą liczbę pasażerów wśród dworców kolejowych na świecie. Ten fakt dobrze obrazuje, że Japonia jest krajem o małej powierzchni, ale bardzo dużym zagęszczeniu ludności. Żeby wszyscy mogli tam normalnie funkcjonować wymagane jest przestrzeganie ustalonych reguł społecznych. Przykładem może być ustawianie się w wyznaczonym miejscu w kolejce do autobusu na przystanku, poruszanie się po wyznaczonej stronie schodów ruchomych. 
Japonia funkcjonowała przez 200 lat w zupełnej izolacji od reszty świata, co pozwoliło jej wykształcić niespotykane u nas zwyczaje i kulturę. Charakterystyczne dla Japończyków jest jedzenie pałeczkami, które są u nich powszechnie używanym odpowiednikiem naszych sztućców. Znani są też z tego, że codzienne czynności, nad którymi wiele z nas się nie zastanawia wynieśli do rangi sztuki. Ich celebracja picia herbaty wymaga odpowiedniego przygotowania, stroju czy nawet specjalnych naczyń. Mają inne czarki do picia herbaty na każdą porę roku. 
Pewną namiastkę tej ich tradycji miałyśmy okazję zaprezentować dzieciom przygotowując dla nich japońską sproszkowaną zieloną herbatę, tzw. matcha tea. Najważniejsze w tej procedurze było rozmieszanie proszku, który nie rozpuszczał się w wodzie, a niedokładnie rozmieszany osadzał się na powierzchni wody. Zieloną herbatę proszkową można przygotowywać zarówno na ciepłą jak i na zimną wodę. 
Spodobał mi się też japoński zwyczaj urządzania powszechnego urządzania pikników w porze, kiedy kwitną wiśnie. Od tego też wzięła się nazwa "kraj kwitnącej wiśni". Jest to takie zatrzymanie się i refleksja nad pięknem tego, co przemijające, ulotne. Trwa to bowiem około tygodnia, a parki są wtedy przepełnione ludźmi.
Poznaliśmy też święta, które Japończycy obchodzą w ciągu roku kalendarzowego. Jak można się domyślać, Boże Narodzie nie jest dla nich okazją do świętowania jak u nas, gdyż tylko nieznaczny odsetek stanowią wśród nich chrześcijanie. Dominującymi religiami są religie animistyczne - większość Japończyków wyznaje buddyzm i shinto. Okres bożonarodzeniowy zaś jest dla nich okazją do spędzenia czasu  ze znajomymi i... jedzeniem w KFC. Wielkim świętem jest zaś Sylwester i Nowy Rok, który podobnie jak my spędzają w gronie rodziny. Oprócz tego obchodzą też m. in. święto zmarłych, dzień dziewczynki i dzień chłopaka. 
Zapamiętałam kilka Japońskich przysłów, które dzieci miały za zadanie przetłumaczyć. Nawiązują one do panujących tam obyczajów i zasad.
"Małpa też spada z drzewa" - odpowiednik naszego "Koń ma cztery nogi, a też się potknie, co znaczy, że każdy może popełniać błędy
"Wystający gwóźdź zostanie uderzony" - ten, kto nie stosuje się do reguł życia w społeczności, zostanie do tego przymuszony
"Nie ma rzeczy droższej niż darmowa" - jeśli ktoś wyświadczy nam przysługę, powinniśmy okazywać mu wdzięczność.
Dowiedziałam się też, że Japończycy stworzyli sztuczną piosenkarkę - hologram, która koncertuje także w Europie. Nazywa się Hatsune Miku, co w tłumaczeniu na polski oznacza "głos przyszłości. Posłuchajcie zatem tego głosu przyszłości:

Muszę przyznać, że się nie nudziłam. Były to jedne z bardziej wymagających zajęć, w jakich brałam udział, ale jednocześnie dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Chciałabym kiedyś sama pojechać do Japonii i zobaczyć ten niezwykły kraj, jednak zanim to się stanie, mogę się jeszcze zachwycać miejscem, w którym mieszkam. Zresztą zobaczcie sami. Warto było wstać o siódmej rano nie tylko, by zdążyć na te zajęcia, ale też zobaczyć wschód słońca z górki kortowskiej. To taki jeszcze jeden optymistyczny akcent na koniec.

2 komentarze:

Przeczytane? Skomentuj, jestem wdzięczna za każdą opinię 😊