Nie wiem, jak u innych, ale ja już czuję sesję w powietrzu. Mój styczeń wygląda tak, że muszę siedzieć prawie cały czas z nosem w notatkach ku zdziwieniu współlokatorek, które już zaczynają mi współczuć. Nic dziwnego, w końcu to dwa ostanie tygodnie przed sesją. Jeszcze tylko trzy kolokwia w poniedziałek, test we wtorek, kolokwium w czwartek i test w piątek (brzmi świetnie prawda? xd), a potem tak długo wyczekiwana przez wszystkich sesja. I kiedy ona w końcu nadejdzie, możemy odetchnąć, że już koniec tego zakuwania. Ale póki co wrzucam Wam poradnik, który napisałam rok temu, może się przydać ;)
Dla biednych studentów nadszedł gorący czas sesji. To czas, kiedy w Kortowie słyszy się tylko: "Od niedzieli nie robię nic innego, tylko siedzę w książkach i ryję", "Wszystko napisałeś?", "Jak ci idzie nauka?", "Chyba tego, kurwa, nie zdam" i wiele innych rzeczy, których dla własnego dobra lepiej nie słuchać :D
Dla biednych studentów nadszedł gorący czas sesji. To czas, kiedy w Kortowie słyszy się tylko: "Od niedzieli nie robię nic innego, tylko siedzę w książkach i ryję", "Wszystko napisałeś?", "Jak ci idzie nauka?", "Chyba tego, kurwa, nie zdam" i wiele innych rzeczy, których dla własnego dobra lepiej nie słuchać :D
Nie wszyscy jednak przejmują się egzaminami. Dzisiaj o pierwszej w nocy, kiedy ja sobie smacznie spałam (z reguły śpię tak mocno, że trzeba nadludzkiego wysiłku, żeby mnie obudzić) moją współlokatorkę obudziły hałasy imprezy na naszym piętrze. Kto taki kozak, żeby robić imprezy podczas sesji, gdy inni chcą się uczyć/spać? Oczywiście Hiszpanie z Erasmusa, którzy nie raz już dali nam w kość. Miałam też przypadek kradzieży garnka. Na szczęście po tygodniu sprawca podrzucił go z powrotem do kuchni, zostawiając w zlewie do zmywania.
Ale wróćmy do tematu. Jak przetrwać sesję i nie zwariować? Jak uczyć się skutecznie? Ze swojej strony mogę Wam coś poradzić.
1. Nie odkładajcie wszystkiego na ostatnią chwilę. Mi bardzo pomogło to, że wcześniej się w miarę systematycznie uczyłam. Wtedy w sesji jest dość czasu, żeby powtórzyć i bez problemu zdać.
2. Na początek rzeczy trudne, a potem te, z którymi łatwiej sobie poradzić. U mnie egzaminy były tak rozłożone, że na początku miałam ten trudniejszy, a po jego zaliczeniu reszta to już był pikuś.
3. Uwaga na ściąganie. To zależy od prowadzącego. Słyszałam o przypadkach, że egzaminator wychodzi sobie w czasie trwania egzaminu — wtedy to hulaj dusza. Mi niestety trafił się taki, który nie dość, że sam cały czas chodził po sali i zaglądał ludziom w kartki, to jeszcze przyprowadził ze sobą towarzystwo do pomocy. Oczywiście nie obyło się bez straszenia, że rozmawiających wyrzuca z sali, dla ściągających będą specjalne kary. Kiedy przechodził koło mnie wyjął mi z rąk długopis, obejrzał i oddał. Na szczęście nie miałam na nim ściągi, tylko kod paskowy, który trochę ją przypominał :)
4. Dajcie sobie czas na odpoczynek. Ważne jest, by umysł mógł się zregenerować. Nie można siedzieć i kuć od rana do nocy, albo i w nocy, jak niektórzy. Późnym wieczorem nasz mózg jest zmęczony i koncentracja jest niska, przez co nauka staje się mało efektywna. Konieczne są też przerwy w czasie nauki. najlepiej w rytmie: 40 minut intensywnej nauki i krótka przerwa. W tym czasie dobrze wyjść na spacer, obejrzeć coś posłuchać muzyki.
5. Nie pozwólcie, żeby stres nad Wami zapanował. Żeby się uczyć skutecznie, konieczny jest spokój i pełna koncentracja. Dla rozluźnienia polecam muzykę relaksacyjną, Mi bardzo pomogła w uczeniu się do pierwszego egzaminu, co było koszmarem.
6. No i najważniejsze, to nie dać się stresowi na egzaminie ;) Pamiętajcie, nie musicie umieć wszystkiego. Dużo też zależy od szczęścia. Czasem nawet komuś, kto się nauczy wszystkiego co do joty, mogą się trafić trudne pytania. Grunt to pozytywne nastawienie no i oczywiście odpowiednia ilość snu przed egzaminem. Więc głowa do góry i połamania długopisów wszystkim studentom :)
A na koniec klasyk, który lubię sobie obejrzeć dla pocieszenia - zawsze aktualny i zawsze śmieszy tak samo.
Trzymajcie się i nie dajcie się zwariować :)
A na koniec klasyk, który lubię sobie obejrzeć dla pocieszenia - zawsze aktualny i zawsze śmieszy tak samo.
Fajny filmik.
OdpowiedzUsuńNa szczęście mam już studia za sobą, ale pamiętam jak popełniałam jeden z podstawowych błędów, odkładając wszystko na ostatnią chwilę. Rezultat często bywał taki, że zdawałam dopiero w drugim terminie - poprawkowym.
Tak, odkładanie na ostatnią chwilę to najgorsze, co możemy sobie zrobić.
UsuńDobre rady :) ja już za sobą to wszystko ale moj syn ma to przed sobą i dla niego to bardzo przydatne informacje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Oby mu dobrze poszło :)
UsuńJa już nie pamiętam jak było na studiach - było to wieki temu, ale córce podsunę, bo post jest bardzo wartościowy :) To co mnie gubiło i w sumie gubi do dziś to odkładanie na ostatnią chwilę :D może się kiedyś tego oduczę - choć w tym wieku to wątpię. Dużo siły życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Warto się tego oduczyć, bo to może człowieka zgubić :D
UsuńGdzie te czasy, kiedy uczyłam się do egzaminów :D Miło powspominać i teraz, z perspektywy czasu, zastanowić się nad błędami młodości ;)))
OdpowiedzUsuńChciałabym też już mieć to za sobą :) Dziękuję za komentarz 😊
Usuń