Dzisiaj wróciłam po południu a szłam
na wykłady z myślą, że będzie tylko jeden. Wstanie o siódmej rano
dzisiaj było szczególnym wyzwaniem. Wysiedzenie tych czterech godzin w jednej
sali jeszcze większym. A porównując moje dzisiejsze notatki z wcześniejszymi,
stwierdziłam, że staję się coraz inteligentniejszym człowiekiem, bo sama już
mam problem z ich przeczytaniem XD Podobno większość inteligentnych
ludzi pisze brzydko, bo takie osoby szybciej myślą i ich pismo jest
bardziej niechlujne. W tym przypadku jednak powód był inny. Do tego bolała
mnie głowa i miałam nieodpartą chęć gadania o głupotach, więc ciężko
było mi się skupić na wykładzie. Ale warto było wczoraj iść do Summera, nawet
jeśli dzisiaj miałam umierać na wykładach. Bo ileż można kuć do sesji na
trzeźwo, no nie? Myślę, że większość studentów jest w tej kwestii zgodna.
Klub to takie miejsce, gdzie
uświadamiasz sobie, że nie jesteś jedynym dziwakiem na tej planecie i to
jest wyjątkowe. Przykład? Gdy tak sobie siedziałyśmy przy stoliku popijając
piwo, podszedł do nas jeden chłopak i oznajmił, że musi nam zadać trudne
pytanie. Zaskoczona, co to może być za trudne pytanie, pozwoliłam mu się
wypowiedzieć. "Wasze bluzki są czarne w białe paski, czy białe
w czarne paski? Bo przez to nie wiem, z którą z was mam zatańczyć" No
cóż... muszę przyznać, że test na podryw bardzo wyszukany. W klubie
można też jak nigdzie indziej przekonać się, że twoi znajomi mają, jak to się
potocznie określa, tak samo zrytą banię jak ty. Okazuje się, że po pijaku
zgadzacie się jak jeszcze nigdy przedtem, chociażby w tym, że życie jest piękne,
ale i w wielu innych kwestiach i wyczyniacie te same dziwactwa, o które
na trzeźwo byście się nigdy nie posądzali. Jeśli tak jest, to znaczy… że
otaczacie się właściwymi ludźmi 😊
Kluby studenckie w Olsztynie
mają to do siebie, że są nieduże, jest miło, można sobie posiedzieć w mniejszym
gronie i kulturalnie porozmawiać przy piwku. Spodobał mi się klimat
Summera. Zawsze znajdzie się tam ktoś, z kim można wypić, a jeśli chodzi o alkohol jest dość duży wybór. Udało mi się nawet dostać szota o smaku soku z gumijagód. Nie należę do miłośników alkoholu, ale czasami lubię sobie po prostu
wyjść z kumpelą na piwo i oderwać się od codziennych problemów.
Wczoraj właśnie był jeden z tych wypadów.
I tutaj można by napisać całą
rozprawę o tym, co alkohol robi z ludźmi. Kto nigdy nie był w klubie, ten nie zrozumie. Ja też dopiero wczoraj zrozumiałam ten inny wymiar
rzeczywistości, bo muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie wypiłam tyle, co
wczoraj i jeszcze nigdy nie miałam aż takiej "fazy". O ile
dotrzeć do tego klubu było prosto, to wyjść już niekoniecznie, zwłaszcza, gdy
w przerwie od tańca musisz przytulać ścianę, żeby utrzymać się pewnie na
nogach. No dobra, może trochę wyolbrzymiłam sprawę XD
Najlepsze w tym wszystkim
jest jednak to, że w takich miejscach zupełnie nikt się tym nie przejmuje.
Nawet jeśli po kilku piwach włączy ci się tryb filozofowania, bełkotania,
śmiechów i chichów, nikt się nie będzie z ciebie śmiał, bo inni wcale
nie mają lepiej. Wszyscy są zgodni co do tego, że jedyny cel to dobrze się
bawić. I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Czasami warto po
prostu zapomnieć o wszystkim i cieszyć się chwilą. Przy dobrej muzyce
i przede wszystkim głośnej oraz dobrym towarzystwie jest to o wiele prostsze.
Jest to tylko jeden ze sposobów i może nie najlepszy, ale u mnie się
sprawdza.
Na dzisiaj tyle, a teraz muszę
pędzić i uczyć się do zerówek. Trzymajcie się i powodzenia na
egzaminach.
Po wczorajszym stwierdzam, że czasami warto też być tym trzecim typem studenta przed egzaminem. A Wam który najlepiej odpowiada?
Hej Sabina😊 bardzo fajnego bloga tutaj sobie prowadzisz. Milo zaskoczyło mnie tak wielki wachlarz tematów masz ( przejrzałam archiwum) i stwierdZiłam że lubie czytac o wywodach tego typu, wiec zaobserwowalam twojego bloga. Co do wyżej wymienionego tekstu to mysle ze lepiej byc dziwakiem bo bycie normalnym jest zwyczajnie nudne.
OdpowiedzUsuńDzięki za obserwację i miłe słowa.
UsuńZgadzam się z tym, że bycie normalnym jest nudne, a poza tym każdy ma w sobie coś dziwacznego :)
Pytanie rzeczywiście ciekawe.
OdpowiedzUsuńJa byłam, jestem introwertykiem, więc nigdy nie odwiedzałam klubów, ale dzięki Tobie już trochę mogę sobie wyobrazić.
Ja też nie jestem typową ekstrawertyczką a nawet bardziej introwertyczką, ale dobrze jest wszystkiego spróbować :)
UsuńSkomentowalam juz raz ale mi sie bramka popsula na samym końcu. Wiec od nowa. Pamietam pierwszy rok studiów. Człowiek starał sie uczyc regularnie czyba takie przyzwyczajenie ze szkoły średniej a potem to tylko przed sesją. A na egzaminie zawsze to z czego sie nie uczylam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo jak u mnie :)
Usuń